Artykuły

Nowy sezon

Życie naszych inscenizacji będzie krótkie, ale jakże piękne i intensywne. Tak właśnie myślimy i o naszym życiu w gronie nowej ekipy artystycznych przywódców Opery Bałtyckiej - pisze na swoim blogu dyrektor Marek Weiss.

Odnowiona gruntownie Opera Bałtycka otworzyła swój nowy sezon spektaklem "Rigoletta" [na zdjęciu]. Nie jest to tytuł, który odzwierciedla wszystkie tendencje artystyczne, jakim hołdujemy, ale to była pierwsza premiera, z którą obejmowałem dyrekcję tej zasłużonej placówki i właśnie ta inscenizacja stawała się wizytówką zmian, jakie miały tu nastąpić. Po dwóch latach pracy nad przekształceniem Opery Bałtyckiej w nowoczesny teatr europejski nasza ekipa zdaje sobie sprawę, że to nie "Rigoletto" reprezentuje skalę naszych możliwości, ale sentyment do początków trudnej wspinaczki jakiej podjęliśmy sie wraz z całym zespołem, skłonił nas do przypomnienia tego spektaklu i przeżycia ponownie jego magicznej siły. Jego uroda wykreowana przez Jagnę Janicką, wspaniała rola Mikołaja Zalasińskiego i potężna batuta maestra Florencja sprawiają, że dystans artystyczny jaki dzieli "Rigoletto" od naszej ostatniej premiery "Ariadny" Straussa wciąż wydaje mi się do przyjęcia i nie skłania mnie do pożegnania się z tą pozycją repertuaru, jako czymś, co nie budzi już należytych emocji.

Staramy się w naszym teatrze bardzo o to, by ostatnie osiągnięcia, które wyznaczają pułap naszych możliwości, miały wpływ na spektakle realizowane wcześniej. Wracamy do nich odnawiając je przy każdym wznowieniu tak samo gruntownie, jak foyer, czy podłogę sceny podczas letnich remontów. Obsesja, żeby nie podać publiczności jakiegoś przeterminowanego dania odgrzanego naprędce, stała się wspólną cechą kierownictwa POB. Konsekwencje takiej postawy są pracochłonne i kosztowne, ale chyba wszyscy się zgodzimy, że jeszcze większym kosztem odbywa się nonszalanckie serwowanie wszystkiego, co udało się przechować w magazynach, bo to są zapewne mniejsze pieniądze, ale wyrzucane wprost w błoto. Dlatego życie naszych inscenizacji będzie krótkie, ale jakże piękne i intensywne. Tak właśnie myślimy i o naszym życiu w gronie nowej ekipy artystycznych przywódców Opery Bałtyckiej.

Zapewne i my przy najdrobniejszych oznakach przeterminowania znikniemy stąd jak nasze spektakle. Ale wierzę niezłomnie w to, że teatr musi być żywy i przejmujący, a nie dostojny i zmieniający się z latami w swój własny pomnik. Tak naprawdę żyjemy od podniesienia kurtyny do jej opuszczenia. Nikt nie gwarantuje, że następnego dnia wszystko się powtórzy. Dlatego z szacunkiem i wzruszeniem oglądałem nasz inauguracyjny blok "Rigoletta", bo to, co działo się na scenie wyglądało tak, jakby powstało wczoraj.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji