Artykuły

Golizna to nie wszystko

- Z grupą ludzi z "Camera Cafe" przygotowujemy sztukę teatralną. To coś w rodzaju tragifarsy, bardzo śmieszna rzecz. Nie ujawnię na razie szczegółów, powiem tylko, ze dostaliśmy propozycje zagrania w czterech stołecznych teatrach - mówi PIOTR PRĘGOWSKI.

Żona Ewa Kuryło zrobiła mu zdjęcia w negliżu, gdy pławił się w przeręblu. Pomyślał, że są inne, intrygujące i wystał je do agencji aktorskiej. Okazało się, że odkrył cudowne źródło kariery. Od tej chwili wszystko się w jego życiu zmieniło. Propozycje ról posypały się jak z rękawa. Zdarzają się w życiu prawdziwe bajki!

Artur Krasicki: Twoje fotografie nago ukazały się ostatnio w jednej z ogólnopolskich gazet. Czy to świadoma prowokacja, chęć szokowania na siłę? Jakkolwiek było wywołałeś sporo zamieszania nie tylko w środowisku filmowym. Te zdjęcia zrobiła twoja żona, ale odważyłeś się je pokazać całej Polsce. Dlaczego?

Piotr Pręgowski: To była opowieść o moim zamiłowaniu do kąpieli w przeręblu. Redakcja uznała, ze jedno z moich zdjęć w roli morsa jest na tyle atrakcyjne, że trzeba je wyeksponować na pierwszej stronie. Podpis brzmiał: "Tak się robi karierę". To ich opinia, a oni chyba się na tym najlepiej znają. Rzeczywiście te zdjęcia wywołały wielkie zamieszanie i sensację. Co jak na dzisiejsze czasy jest zaskakujące, bo człowiek w obliczu współczesnych mediów nie ma już chyba żadnych tajemnic. Tym bardziej że - jeśli się dobrze przyjrzeć - to tak naprawdę gołego tyłka nie pokazałem, a tak się o tym mówi. Zresztą całe szczęście, bo jeszcze tego by brakowało! Na pewno jednak wywołałem sporo komentarzy. Niektórzy chwalą mnie pod niebiosa za odwagę, inni są rozżaleni.

Co skłoniło cię, aby takie fotografie zrobić? Nudziłeś się, szukałeś wrażeń?

Szukałem wrażeń pod lodem, tak jak to robię za każdym razem, gdy tylko nadarza się okazja. Najchętniej każdego dnia. Ewa zrobiła mi zdjęcia na pamiątkę. Pomyślałem sobie: co by to było, gdybym takie fotografie wysłał do agencji castingowej? Byłyby inne, intrygujące... I tak zrobiłem. Nie jestem pewien, czy to te zdjęcia zadecydowały, ale od tego momentu wszystko się w moim życiu zmieniło. Posypały się oferty i propozycje. Nawet nie przypuszczałem, ze jestem tak fascynujący w stroju Adama! Dzwonią teraz do mnie modele, którzy spędzają setki godzin na siłowni, i pytają, czy mogą sobie zrobić fotki w moim przeręblu. który wyrąbałem w jeziorku koło domu w województwie kujawsko-pomorskim. Bo też by chcieli, żeby im się poszczęściło. Są przekonani, że mam jakiś zaczarowany przerębel, źródło kariery. Chyba sam w to uwierzę.

Zaczarowany przerębel, cudowne źródło...

Może i tak, bo podobno w tym moim jeziorku jest zatopiony kościół ze złotym dzwonem, czasem słychać jego dźwięk...

No i się zaczęło!

Na szczęście los zaczął mi sprzyjać! Moje piękne akty wisiały na ścianie w agencji. Co ja mówię, ładne akty! Tylko półnegliż, bo miejsca "strategiczne" zawsze zasłaniałem tym, co było pod ręką albo samymi rękami. Tak sobie teraz myślę, że rzeczywiście jako jedyny wśród kolegów aktorów zrobiłem sobie "gołe zdjęcia". I chyba efekt przerósł moje oczekiwania. Ktoś mógł sobie pomyśleć, że lubię się rozbierać. Przynajmniej taka fama rozeszła się szybko w środowisku filmowym. Najpierw dostałem propozycje niewielkich ról w serialach "Kasia i Tomek", "Plebania", "Miodowe lata". W końcu zagrałem główną postać w "Camera Cafe". To był przełom, najważniejszy moment w mojej karierze. Poznałem Jurka Bogajewicza. To wielki, nieposkromiony artysta, niezwykłe inspirujący, kreatywny; kochający aktorów. Dzięki niemu po raz pierwszy zrozumiałem sens sztuki. Dziś mam pewność, że przy nim otarłem się o prawdziwą sztukę. Szaloną, nieobliczalną, łamiąca wszelkie ramy i zasady.

Rozumiem, że nie narzekasz na swój los?

Byłbym chyba szalony. W ogóle me narzekam. Bronię się przed tym, nawet jeśli mam powody, ale teraz? To jest najpiękniejszy czas w moim życiu! Mam wielkie plany artystyczne, ciekawe projekt w realizacji. Mogę wybierać wśród propozycji, obcować ze wspaniałymi artystami. Tak. Zdarzają się prawdziwe bajki na tym świecie.

Ale mam też co wspominać. Robiłem ciekawe rzeczy, poznałem wspaniałych ludzi. Na przełomie lat 80. i 90. występowałem w kabarecie "60 minut na godzinę" Marcina Wolskiego razem z Jackiem Fedorowiczem i Jurkiem Kryszakiem. To były niezapomniane chwile, szczególnie gdy wcielałem się w postaci premiera Pawlaka lub nieodżałowanego krytyka Zygmunta Kałużyńskiego. Później organizowałem imprezy okolicznościowe i konferencje dla firm. Bawiłem na nich ludzi wtopionych w szare korporacyjne życie. Organizowałem im przedstawienia teatralne i kręciłem z nimi filmy, w których sami występowali, szukałem z nimi skarbów, uczestniczyłem we wspólnych happeningach. To był dla nich aktywny, dający do myślenia wypoczynek.

Ty sam jednak dużo nie odpoczywasz. Ciągle coś robisz, wszędzie cię pełno. Widać cię też na wielu prestiżowych bankietach i różnego rodzaju rautach.

Odpoczynek jest dobry po ciężkiej pracy. Teraz intensywnie pracuję nad nowym projektem. Z grupą ludzi z "Camera Cafe" przygotowujemy sztukę teatralną. To coś w rodzaju tragifarsy, bardzo śmieszna rzecz. Nie ujawnię na razie szczegółów, powiem tylko, ze dostaliśmy propozycje zagrania w czterech stołecznych teatrach. Przygotowuję również do druku album fotograficzny. Będą w nim zdjęcia mojego autorstwa, przedstawiające nago polskie gwiazdy. Jakie? Też na razie nie mogę powiedzieć. Poza tym jednak tak naprawdę uważani, że golizna to nie wszystko!

Na zdjęciu: Piotr Pręgowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji