Artykuły

Jesienin podczas "Burzy"

Kilka miesięcy temu, przy okazji kaliskiego festiwalu, krytyka rejestrowała tendencję do odchodzenia od teatru reżysera ku teatrowi, który syntetyzuje działania inscenizatora, scenografa, kompozytora i przede wszystkim aktora w twórczej rekonstrukcji dzieła pisarza.

Inscenizacja "BURZY" Aleksandra Ostrowskiego w TEATRZE ZIEMI KRAKOWSKIEJ w TARNOWIE w reżyserii Bernarda FORDA-HANAOKI, z muzyką Czesława NIEMENA i scenografią Ryszarda GRAJEWSKIEGO dowodzi, iż teatr inscenizatora, jako dominującego twórcy przedstawienia nie tylko nie wymiera, lecz przeciwnie, mocno stoi na nogach i nie zamierza ustąpić z zajętych pozycji.

"Burza" Ostrowskiego, określana jako szczytowe osiągnięcie tego dramatopisarza, zachowała do dziś ostrość moralnego konfliktu, siłę krytyki określonej obyczajowości oraz przekonanie o potrzebie radykalnej zmiany tradycyjnych, skostniałych w swej formie stosunków międzyludzkich, Tragedia bohaterki utworu, która powodowana gwałtownie zrodzonym uczuciem, podejmuje bunt przeciwko zabobonom i tyranii najbliższego otoczenia, ma wszelkie dane po temu, aby uzyskać walor współczesny i przemawiać do dzisiejszego odbiorcy jako problem zupełnie aktualny.

REŻYSER tarnowskiego spektaklu, Bernard Ford postanowił jednak odejść od treści, tkwiących w tekście sztuki, na rzecz obyczajowego obrazka z życia prowincjonalnej dziewiętnastowiecznej Rosji. Skreślenia w tekście zdecydowały o wyciszeniu tak istotnego dla "Burzy" starcia antagonistycznych racji starego i młodego pokolenia, intryg Kabanowej i Dikoja, co w konsekwencji przyniosło spłycenie związku między Katieriną i Borysem. Do przedstawienia weszły natomiast... obszerne fragmenty poezji Sergiusza Jesienina, w formie zarówno mówionej, jak i śpiewanej. Spektakl stał się teatralnym widowiskiem poetyckim, w którym podstawą realizacji teatralnej jest schemat akcji "Burzy". Reżyser nie zaufał ani Ostrowskiemu, ani Jesieninowi, jednego wspierając poetyckim słowem, a drugiego działaniem scenicznym.

Dla potrzeb inscenizacji, wzorem Swinarskiego i Szajny, zbudował Hanaoka długi brzozowy podest na widowni, okolony balustradami, w większości wypadków służący jako "most na Wołdze". Nikt nie ma monopolu na swoje pomysły - stają się o"e dobrem ogółu - ale jeśli się je przyjmuje, trzeba im nadać odpowiednią motywację. Tymczasem, w przeciwieństwie do "Dziadów" Swinarskiego, gdzie ów tutaj pomost był organicznie związany z koncepcją inscenizacyjną, dowodzi to jedynie braku umiejętności operowania przestrzenią samej sceny. Jest to o tyle dziwne, iż na scenie zmontowano, symbolicznie, potraktowany, bardzo funkcjonalny element. Jest nim oparta na kole drewniana "kładka", raz będąca częścią nadwołżańskiego pejzażu, łącznie z mostem - odwrócona staje się sygnałem akcji we wnętrzu domu. Bardzo prosty, świetny pomysł, po co więc było budować podest, dezorganizujący widownię i co ważniejsze, rozpraszający działania aktorów? Nieszczęście tym większe, iż w przedstawieniu Hanaoki aktorzy... niewiele mają do zagrania. Pozostaje im rola recytatorów i to nie tylko wtedy gdy ze sceny padają strofy Jesienina, ale również, kiedy do głosu dochodzi "Burza". Obie części spektaklu rozpoczynają liryczne wstępy zorganizowane wokół romansów, śpiewanych przez Cyganów ("SABINA JASIELSKA). Przedstawienie nabiera balladowego tonu, w którym najłatwiej może się odnaleźć Kudriasz (ANDRZEJ GRABOWSKI), przez cały spektakl nie wypuszczający z rąk gitary. Nadrzędną warstwę muzyczną stanowią kompozycje CZESŁAWA NIEMENA, które z równym powodzeniem mogłyby posłużyć do kilku innych przedstawień i tylko przypadkowo kilkakrotnie współgrają z wydarzeniami na scenie.

SKORO ze sztuki ostrej krytyki społecznej uczynił Ford poetyckie widowisko, można zrozumieć fakt, że kluczem do idei spektaklu jest postać Pani z dwoma lokajami (JANINA ORSZA-ŁUKASIEWICZ), pojawiająca się wielokrotnie na scenie, każdemu z bohaterów. Jest ona tutaj symbolem śmierci, grzechu, nieszczęścia. Wiedzą jednak aktorzy, jak trudno grać symbole, stąd rola nacechowana jest patetyzmem, deklamacją i sztucznością wprost trudną do zniesienia. Spośród aktorów jedynie ELŻBIETA KIJOWSKA jako Katierina usiłuje stworzyć pełną postać, ale skutek jest taki, że ta kobieta zaszczuta tyranią Kabanowej (tak w sztuce Ostrowskiego) przewyższa otoczenie osobistym urokiem i przede wszystkim więc dojrzałością (z czego się więc wyzwalać?). Kabanowa (LIDIA HOLIK-GUBERNAT) i Dikoj (ZBIGNIEW KŁOPOCKI w postaci. Niezrozumiałe są działania występujących osób, a już zupełnym zaskoczeniem jest ostatnia scena, gdy po samobójstwie bohaterki (zupełnie zresztą pozbawiona motywacji, bowiem ze związku Katieriny i Borysa, pozostał tylko strzęp przelotnego romansu), dwaj lokaje ("pomocnicy śmierci"), przychodzą po Tichona.

W PROGRAMIE do spektaklu Bernard Ford, wespół z Niemenem, przyznaje jest dla nas szczególnym przeżyciem. Z zamiarem wystawienia tego dramatu nosiliśmy się już od dłuższego czasu (...) Jest to nasz najbardziej osobisty spektakl!". Efekt sceniczny każe niestety potraktować to wyznanie jako argument przeciwko inscenizatorowi...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji