Artykuły

Duże i małe

Ktoś nazwał Botho Straussa Czechowem naszych czasów. Taki Czechow, jakie czasy. W sztukach tego niemieckiego dramaturga ludzie są tak wyobcowani, że bohaterowie "Wiśniowego sadu" to przy nich szczęściarze. Jak w dramacie "Duże i małe", którego bohaterka szuka człowieka w blokach, budkach telefonicznych i domofonach, lecz nie znajduje nikogo, kto by się nią zainteresował. Alienacja we współczesnym świecie - piękny temat. Ale aby potrząsnąć widownią która zna to wszystko z autopsji, nie wystarczy Teresa Budzisz-Krzyżanowska, skądinąd świetnie grająca zagubienie głównej bohaterki. Potrzebny jest jeszcze pomysł, o jaką rzeczywistość chodzi, a tego w spektaklu Piotra Łazarkiewicza zabrakło. Świat przedstawiony nie był tu ani niemiecki, ani polski. Był to świat spreparowany na użytek telewizji: puste mieszkania, pomalowane w modne, przecierane kolory, otwarte na oścież okna i drzwi (żeby było jak filmować), wysypisko zrobione z rozrzuconych gazet. Plus awangardowa muzyka. Sztuka, która i bez tego jest silnie abstrakcyjna otrzymała dodatkowe piętro, na które ja, niestety, nie zdołałem się wdrapać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji