Straszni mieszczanie po polsku
CZY byli z gruntu poczciwi, nieszkodliwi i nieskomplikowani? Czy rodzącemu się polskiemu mieszczaństwu patronował dziadzio Jowialski? Zawierzywszy twórczości Michała Bałuckiego można byłoby tak sądzić. Małe intryżki, nieduże ambicje, pociągające ciepło domowego ogniska. Nie za bardzo jest właściwie z czego się wyśmiewać. Nie ma też u Bałuckiego zaskakujących sytuacji, pomyłek, niespodziewanych zdarzeń. I takie też z pewnością było to polskie bytowanie sportretowanego, młodego bourgeois, które nie znalazło już warunków do przekształcenia się w dojrzałą, dominującą w społeczeństwie warstwę, o wyraźnie nakreślonych cechach obyczajowych.
ŻYCZLIWY portret w miarę zabawnego środowiska - nie jest to łatwe zadanie dla twórców spektaklu. Przede wszystkim trzeba przed stawienie zbudować na własnym przekonaniu, że może ono przynieść publiczności trochę wytchnienia i radości przy okazji śledzenia towarzyskich przygód pradziadków. TRZEBA przyznać, że zespól aktorski pod reżyserską wodzą Ewy Kołogórskiej, tak właśnie potraktował tę pozycję teatralną. Odtwarza perypetie, związane z organizacją "tańcującego wieczoru", z całą rzetelnością. Przez trzy akty oglądamy więc komediowo-farsową galerię postaci udzielających się w światowym życiu polskiej prowincji końca ub. wieku Zasługą zespołu jest to, że oglądamy to z rozczuleniem, z uśmiechem, chwilami - rozbawieni, rzadziej - znudzeni (choć też).
SYMPATYCZNY obraz "Domu otwartego" na scenie jest zasługą absolutnie wszystkich "udziałowców", ale na czele postaci, które właściwie nie za bardzo mają co grać - poza obowiązkiem ukazania miłych charakterów - są pełni niekłamanego uroku: Barbara Napieraj i Jacek Gierczak. Bardzo ładnie okazuje też temperamencik ...przyszłej pani Dulskiej Jolanta Zaworska.
Lepsza, z przyczyn oczywistych jest grupa, ,,charakterystyczna", a w niej niezrównany Jerzy Kownas, Danuta Chudzianka, Zbigniew Mamont, Karol Gruza. Ostro przerysowany jest Fujarkiewicz w wykonaniu Andrzeja Maja. tak jak i Sylwester Woroniecki. Należało tu zastosować łagodniejsze środki aktorskie. Tworzą oni bowiem... karykaturę groteski, a tego już za dużo.
Wytrawna dyrygentka rozrywkowych spektakli szczecińskich scen - Ewa Kołogórska - pomysłowo lokuje sceny balowe i ożywia w sztuce wszystko, co było do ożywienia, nadto Bogusława Czosnowska udanie garniruje sztukę piosenkami do muzyki Zbigniewa Rymarza, zaś całe przedstawienie toczy się w przemiłym wnętrzu projektu Barbary Jankowskiej.
SPEKTAKL zyska na pewno wierną widownię. Dobrze byłoby, aby po "Domu otwartym" publiczność obejrzała jego "kontrapunkt" w Teatrze Współczesnym, także komedię pióra Dostojewskiego. Po to, by stwierdzić, że ten sam temat - straszne mieszczaństwo - może być bardzo różnie potraktowany i ukazany. Jest to kontrast, który bardzo wiele mówi o samej sztuce teatru.