Artykuły

Nieporozumienie

Źródłem "Nieporozumienia" Camusa mogła być pewna noc, którą młody pisarz spędził w Pradze. Był wtedy korespondentem prasowym. Chory i bez pieniędzy, nie znający nikogo, stęskniony za słońcem rodzinnej Afryki, nie wiedział co począć. Wybawieniem stała się niespodziewana wizyta przyjaciela.

Samodzielną myślą próbował już wtedy ogarnąć niepokoje świata. Przemoc i bezsens zdawały się triumfować. Być może, iż wpadł wtenczas w ręce przyszłemu twórcy "Dżumy" wycinek z gazety, donoszący o mordzie rabunkowym, który w jakiejś wsi na Morawach popełnili rodzice na nierozpoznanym przez nich, wracającym z Ameryki, synu. O tym wycinku wspomina "Obcy" Camusa. Rozpalił on, jak wiadomo, wyobraźnię także i innych pisarzy, między innymi naszego autora "Niespodzianki".

A więc przyczyną mordu może być nieporozumienie? Zarówno samobójstwo, jak i likwidacja cudzego życia były dla autora "Mitu Syzyfa" - faktami filozoficznymi: "W świecie, gdzie wszystkiemu można zaprzeczyć - istnieją siły niezaprzeczalne. Miłość macierzyńska jest rzeczą oczywistą" mówi matka w III akcie "Nieporozumienia". Zaczyna się już krystalizować myśl, rozwinięta w dużo lepszych i dojrzalszych dziełach Camusa. A także - w jego esejach. Szukają one samodzielnej odpowiedzi na nihilistyczne dążenia do destrukcji.

To nieprawda, że prawo do życia Marty zostało zagrożone przez prawo do istnienia - jej brata. Między ludźmi staje ignorancja, nieumiejętność przezwyciężenia wzajemnych tajemnic.

Teatr "Wybrzeże" przywiózł "Nieporozumienie" na Warszawskie Spotkania. Reżyseria Stanisława Hebanowskiego wypunktowała tekst, który mógł zabrzmieć zbyt retorycznie. Odgłosy nostalgicznych melodii uzasadniają poczucie duszności, jakiemu ulega młoda, spragniona życia, kobieta. (Jest to piękna kompozycja Jerzego Satanowskiego). Zbyt dosłownie pojął scenograf, Bruno Sobczak, fałszywą zresztą sugestię tłumaczki, zamieniającej hotel w małej miejscowości turystycznej - na "karczmę".

Są w spektaklu dwie piękne role kobiece. Halina Winiarska daje Marcie jasność gestu, czystość ekspresji, tęsknotę i ból obywające się bez jednego zbędnego akcentu. Irena Maślińska rysuje postać Matki, znużonej i słabej, lecz pod koniec wznoszącej się ku czystości ekspiacyjnej (jak w dramacie antycznym). Wymowne są zjawiania małomównego sługi, granego przez Stanisława Dąbrowskiego. Ma to być zapewne uosobienie ślepej siły losu, na którą człowiek nie powinien liczyć.

Słabiej zabrzmiały kwestie Marii, gdyż Wanda Neumann dopiero pod koniec znajduje i wymowniejsze intonacje. Jan Twardowski (Jan) musi uważać na wymowę; niektóre kwestie gubiły się - jakby w nonszalancji. A przecież są ważne; świadczą o potrzebie odnalezienia słów, przebijających mur nieporozumień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji