Wszechobecna dusza "Wesela"
"WESELE" Wyspiańskiego to - w odczuciu ludzi teatru w Polsce - najwybitniejszy utwór napisany na scenę w języku polskim - powiedział Andrzej Wajda 4 czerwca br. na spotkaniu z uczestnikami Międzynarodowych Warsztatów Teatralnych, które zorganizowano nazajutrz po premierze "Wesela" w jego reżyserii na deskach Starego Teatru w Krakowie. - Zmaganie każdego reżysera i aktora z "Weselem" jest także zmaganiem z językiem tego dramatu.
*
Po raz pierwszy reżyserował "Wesele" w 1964 roku w krakowskim Starym Teatrze. Już wtedy zachwyciło go bogactwo "pomysłów" Wyspiańskiego, które uznał za idee teatralne bliskie dramaturgii Strindberga: przemieszanie realności z fantastyką. Zmyślenia z brutalną dosłownością. Języka chłopskiego z inteligenckim. Wkrótce po premierze Wajda stwierdził, że dramat ten, tak obfitujący w swoiste fantastyczności, napisany jest... jak dla filmu. W 1975 roku ukończył Wajda film "Wesele", pokazany w wielu krajach, gdzie nie szczędzono mu w recenzjach pochwał.
A gdy przed kilkoma laty Andrzej Wajda poznał w Paryżu sławnego Elię Kazana, taką odbyli rozmowę:
- Ach, to pan jest reżyserem tego filmu, który bardzo mi się podobał - powiedział Elia Kazan.
- Pan pewnie myśli o filmie "Popiół i diament"? - odparł Wajda.
- Nie, nie. To był kolorowy film i akcja rozgrywała się w
nocy.
- Więc to "Wesele".
- Niech mi pan powie, kto panu napisał scenariusz? - zaciekawił się Kazan. - To fantastyczny scenarzysta, który ma wspaniałe pomysły...
Wajda nie mógł pojąć w jaki sposób jego film zainteresować zdołał tak na wskroś amerykańskiego reżysera.
- Myślę, że w Ameryce wrażliwość na taki utwór jak "Wesele" - przypuszcza Wajda - pojawiła się po amerykańskiej klęsce w Wietnamie, kiedy Amerykanom bliskie się stały nocne rozmowy tych, którzy z tej wojny wrócili, z tymi, którzy polegli, lecz wracają jako zmarli przez nas w rozmowach przywoływani.
W 1990 roku Andrzej Wajda postanowił powtórnie wyreżyserować "Wesele" w Starym Teatrze.
- Kiedy pracowałem nad tą sztuką w 1964 roku, wydawało
mi się, że dialogom Wyspiańskiego brak siły i konsekwencji - wspomina reżyser. - W czasie pracy nad filmem usunąłem część dialogów i wówczas zrozumiałem, że pomysły Wyspiańskiego nie są aż tak porywające jak sądziłem. Teraz rozpocząłem pracę w Starym Teatrze od dialogów w "Weselu".
Bo dialogi wydają mu się w tej sztuce najpiękniejsze. Stąd też nadzieja Wajdy, że już w przyszłym roku uda się mu zrealizować - na zaproszenie Petera Steina, dyrektora artystycznego festiwalu w Salzburgu - kolejną, tym razem salzburską wersję "Wesela".
- Pod jednym tylko warunkiem "Wesele" ma szansę znaleźć się w repertuarze europejskiego teatru - twierdzi Peter Stein. - Nie może to być "Wesele" pokazane na gościnnych występach w Salzburgu teatru grającego po polsku. Tę sztukę trzeba wystawić po niemiecku, wierząc, że dramat ten nic ze swej wielkości nie straci... w przekładzie na język niemiecki.
Istotą tej sztuki jest zamknięcie. I choć A. Wajda i K. Zachwatowicz (scenograf) przed rozpoczęciem pracy nad spektaklem planowali rozwiązania scenograficzne inne od tak dobrze nam znanej izby weselnej, okazało się, że sztuka ta stawia twarde wymagania i trzeba ją realizować zgodnie z życzeniem autora. Nie zdziwiło to reżysera:
- Wyspiański był przecież człowiekiem teatru i jego nowatorem. To zamknięcie jest w "Weselu" tak ważne jak w filmie Bunuela "Anioł zagłady", który można by z "Weselem" porównać.
Co świadczy o wielkości tej sztuki i jej uniwersalności?
- Jest w "Weselu" i w idei, i w sposobie napisania tej sztuki, potężna poetycka wyobraźnia - powiedział Wajda. - I bez względu na to czy zostanie w teatrze wystawiona lepiej czy też gorzej, dusza "Wesela" zawsze wkracza na scenę i jest na niej wszechobecna...