Artykuły

Oczy małych dziewczynek

"Sytuacje rodzinne" to okrutny dramat o dzieciach, które bawią się w dorosłych.

Biljana Srbljanović, która patrzy na mnie z fotografii, ma trzydzieści lat i zachwycającą twarz Madonny z prawosławnej ikony. Smutne oczy Biljany Srbljanović są oczami skrzywdzonego dziecka. Biljana napisała okrutny dramat o dzieciach, które bawią się w dorosłych. Kiedy robiono to zdjęcie, mali bohaterowie Biljany musieli stać naprzeciw niej.

Krakowski reżyser Marek Fiedor zapatrzył się pewnie w tę samą fotografię co ja i dlatego role bohaterów ze sztuki Biljany obsadził wyłącznie młodymi aktorkami. Stworzył cztery warianty twarzy smutnej pani z Jugosławii.

Najpierw na scenie pojawiają się za matowymi szybami półnagie kobiety, które w obecności widzów przebierają się w sukienki jedenastoletnich dziewczynek. Na dany znak drzwi boksów zostaną otwarte i oto przenosimy się na serbskie podwórko albo dach wieżowca, gdzie znajduje się tajny dziewczęcy azyl z zabawkami.

Fiedor mnoży cudzysłowy: dorosłe aktorki grają dzieci, które udają dorosłych i odgrywają sceny może podpatrzone we własnych domach, może u sąsiadów. Reżyser pokazuje agresję w stanie czystym, okrucieństwo zderza się tu z niewinnością dziecka. Podbija emocje ekstatycznym bębnieniem, muzyką tworzoną na scenie przez aktorki rytmicznymi odbiciami piłki, stukaniem miotłą, szorowaniem garnków. Fonosfera spektaklu oddaje struchlały trzepot dziecięcego serca, które przeczuwa niebezpieczeństwo. Fiedor ucieka tym samym od swego dawnego stylu reżyserii - rezygnuje z celebracji obrazów i erudycyjnych gier, kondensuje sytuacje, oddając inicjatywę aktorowi.

W pierwszej etiudzie odegranej przez dziewczynki ojciec sadysta chce zagłodzić swoją rodzinę i donosi policji na żonę, bo ta narzekała na kryzys gospodarczy. W drugiej scenie matka ideolożka systemu, skupiona na swojej propaństwowej twórczości literackiej, znęca się nad swoimi bliskimi. Bohaterami trzeciej zabawy w dom jest para emerytów karcąca syna biorącego udział w antyrządowej demonstracji. Każda historia kończy się tak samo. Dziewczynka grająca Andriję zabija rodziców, jakby w odwecie za to, że nie umie już dłużej znieść sadystycznych rytuałów - psychicznej i fizycznej przemocy dorosłych. Dziewczynki od Fiedora przekonująco odgrywają sceny duszenia, oblewania benzyną, podrzynania gardeł swoim najbliższym. Zachowanie dzieci jest barometrem podminowanego, rozgoryczonego serbskiego społeczeństwa, które nie mogąc już prześladować innych nacji, zaczyna dręczyć samo siebie. Marek Fiedor precyzyjnie rozpisuje relacje między swoimi bohaterkami, nie gubiąc nic z sensów oryginalnej wersji dramatu. Trzy dziewczynki to koleżanki z paczki (Grażyna Misiorowska, Beata Wnęk-Malec, Grażyna Rogowska), czwarta (Fiedor w programie do spektaklu nazywa tę postać po prostu "Psem") podgląda to, co robią tamte, zadowala się statystowaniem w zabawie - może jest nielubiana, może przechodzi próbę, może dopiero co przyjechała z obcego miasta. Każda ma swój monolog, w którym opowiada straszny sen o śmierci - na placu w Zagrzebiu, na stadionie Crvenej Zvezdy, we własnym mieszkaniu. Tylko dziewczynka nie przyjęta do grupy (Małgorzata Szczerbkowska) nic nigdy nie mówi. Będzie za to krzyczeć, kiedy tamte zamęczą ją na śmierć. W finałowej scenie przedstawienia Nadieżda maltretowana przez koleżanki, które przywiązały ją do drzwi śmietnikowego zsypu jak do stołu ofiarnego, szarpie się i wyje jak zwierzę. Jej twarz wykrzywia bezradna furia, ale i tak pośrodku maski bólu możemy dostrzec oczy Biljany Srbljanović, które patrzą na nas z wyrzutem. Takie oczy mają wszystkie sieroty po Jugosławii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji