Artykuły

Szwejk według Kowalskiego

- Z dziesięć lat temu ktoś mi powiedział: Ty Kowalski wyglądasz jak Szwejk, ty masz jego fizjonomię i wnętrze. Nikt nie zagrałby go lepiej niż ty. Jakby w Polsce kręcili "Przygody...", to jedziesz na casting i masz główną rolę. Że byli to ludzie ze środowiska teatralnego, więc im uwierzyłem. W końcu pomyślałem: czterdziecha niedługo na karku, więc zmierzę się z tą materią - mówi WOJCIECH KOWALSKI przed premierą "Porad dobrego wojaka Szwejka" w Teatrze From Poland w Częstochowie.

Jarosław Filipski i Wojciech Kowalski [na zdjęciu] są ostatnimi z tych, którzy współtworzyli legendarny już częstochowski Teatr WiFiFi. Teraz odnoszą sukcesy jako Teatr from Poland, którego Filipski jest reżyserem, a Kowalski głównym aktorem. 20 grudnia o godz. 20 w Galerii Teatr from Poland odbędzie się kolejna premiera. to pierwszy spektakl zarówno grany jak i reżyserowany przez Wojciecha Kowalskiego.

Tadeusz Piersiak. To co, zaczniemy od wspominek. Bo już chyba ze 20 lat jesteś na scenie?

Wojciech Kowalski. W 1989 roku przyszedłem na studia w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Jednak trochę czasu upłynęło, nim założyliśmy z kolegami Teatr WiFiFi - już w 1990 roku.

Czyli jednak! Nowym przedstawieniem wchodzisz w rok jubileuszowy...!

- Tak - mój debiut to rok 1990 - równo 20 lat temu. A więc rzeczywiście przestawienie prawie jubileuszowe. Co więcej - to mój kolejny debiut. Debiut reżyserski. Albo precyzyjniej - aktora, który sam siebie reżyseruje. Do tej pory wszystkie spektakle, które grałem, były robione przez Jarka Filipskiego i przez niego pisane. Zrobiłem kilka spektakli z młodzieżą jako instruktor Młodzieżowego Domu Kultury, a były to teksty różnych autorów. Tu po raz pierwszy zmierzyłem się z taką sytuacją, że gram i równocześnie sam siebie prowadzę jako reżyser. Co było rzeczą bardzo trudną. Dokonałem też adaptacji tekstu Jaroslava Haszka.

Jesteś trochę podobny zewnętrznie do Szwejka

- Kiedy znajomi słyszeli, że robię Szwejka, mówili: oczywiście, pojawił się nowy przekład "Przygód dobrego wojaka..." to się za niego łapiesz... Nie do końca tak... Z dziesięć lat temu ktoś mi powiedział: Ty Kowalski wyglądasz jak Szwejk, ty masz jego fizjonomię i wnętrze. Nikt nie zagrałby go lepiej niż ty. Jakby w Polsce kręcili "Przygody...", to jedziesz na casting i masz główną rolę. Że byli to ludzie ze środowiska teatralnego, więc im uwierzyłem. Tym bardziej że lubię rozmawiać, lubię piwo, towarzystwo, anegdoty. W końcu pomyślałem: czterdziecha niedługo na karku, więc zmierzę się z tą materią. "... Szwejka" przeczytałem trzy razy, wybierając teksty, które tę postać najlepiej obrazują. Znalazłem tam człowieka rubasznego, który opowiada anegdoty, ale też wojaka znakomicie odnajdującego się w tej czysto wojennej sytuacji. Nazwałem swój spektakl nie "Przygody dobrego wojaka Szwejka", ale "Porady dobrego wojaka Szwejka". Udzielam publiczności kilku bardzo mądrych rad, oczywiście słowami i przez anegdoty mojej postaci.

Na plakacie jesteś jednak wojakiem w całkiem współczesnym mundurze... To pewnie coś oznacza?

- Nie chciałem zrobić spektaklu, który od początku do końca korzysta wyłącznie z tekstu Haszka. Chciałem dołożyć do tego również swój głos. Mogę więc powiedzieć, że publiczność zobaczy w przedstawieniu 80 procent opowieści Szwejka i 20 procent wynurzeń Kowalskiego, dotyczących obecnej sytuacji w naszym kraju, Wojska Polskiego oraz tego, gdzie się znajdowało i znajduje poza granicami. Będzie więc dużo do śmiechu, ale też momenty do zadumy.

(...)

No właśnie - jak prowadziłeś te próby, będąc zarazem sterem, żeglarzem i okrętem...?

- To było trudne zadanie. Pracowałem, nagrywając się na kamerę. Potem oglądałem materiał, udzielałem sobie wskazówek i porównywałem z kolejnym nagraniem. Prosiłem też przyjaciół oraz znajomych o porady w niektórych kwestiach. Jednak cały klucz spektaklu, dobór tekstów są moje. Nie ukrywam, że mam dużą tremę! Na premierę przyjedzie z Polski mnóstwo ludzi, żeby mnie zobaczyć. Ciekaw jestem, co powiedzą, szczególnie interesuje mnie zdanie Jarka Filipskiego, z którym się przyjaźnimy. Nie był na żadnej próbie, bo tego nie chciałem.

Jarek jest etatowym reżyserem WiFiFi i Teatru from Poland - może to jego osobowość spowodowała, że dopiero po 20 latach odważasz się samodzielnie robić spektakl?

- Myślę, że tak, ale to problem złożony. Był lęk przed sprawdzeniem się. Także to, że nie jestem dramaturgiem, że dla mnie napisanie tekstu autorskiego, który spłodził Wojciech Kowalski od początku do końca, jest na obecnym etapie mojego rozwoju rzeczą bardzo dla mnie trudną, żeby to było nowatorskie i interesujące. Może na starość będę pisał piękne dramaty - daj Panie Boże - na razie raczkuję w tej sferze. Mnie zawsze zresztą pociągało granie, nie pisanie. A Jarek jest tak płodnym autorem, ma tyle pomysłów w ciągu roku, że nigdy nie było potrzeby działania z mojej strony. Nie - raz zrobiliśmy spektakl "Desant", gdzie pomagałem mu trochę, dorzucając jakieś pomysły. Można powiedzieć, że do 20 grudnia 2009 roku byłem aktorem Jarosława Filipskiego. W niedzielę zmieni się to o tyle, że będę mógł powiedzieć: zrobiłem to sam. Przyznaję, nawet proponowałem Jarkowi reżyserowanie "... Szwejka", ale stwierdził, że on robi rzeczy autorskie, a klasyka, jaką jest "... Szwejk", nie jest dla niego wyzwaniem. Pracujemy dalej razem, w najlepszej zgodzie i dotychczasowym układzie, a to jest taka moja odskocznia, z której oczywiście bardzo się cieszę, jak z zabawki na Gwiazdkę.

Całość w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji