Artykuły

Teatr - marzenie?

"Naprzód jest ton buffo. Wielki Achilles, heroiczny Achilles, legendarny Achilles przewala się na łożu ze swoją męską dziwką - Patroklesem. Jest pederastą, jest kłótliwy jak stara przekupa, jest pyszałkiem i głupcem. Głupszy od niego jest tylko Ajaks, wielka kupa mięsa o ptasim móżdżku. Z tych dwóch olbrzymów nawzajem o siebie zazdrosnych śmieje się cały obóz. Obaj są tchórzami".

TAK - ponad ćwierć wieku temu zaczynał esej wielki znawca Szekspira - Jan Kott. Rzecz dotyczyła dramatu genialnego stratfordczyka "Trojlus i Kressyda". Ten sam utwór, bardzo rzadko grywany w polskim teatrze, stał się przebojem sezonu na scenie Teatru "Wybrzeże". Widownia reaguje znakomicie, spektakl idzie przy kompletach. Szekspir drapieżny i zadziwiający swą wizją beznadziejnej wojny, siedmioletniej wojny właściwie o damę, której morale budziło ogólne wątpliwości, zaistniał współcześnie. Rzecz jest swoistym ewenementem, bowiem nagle w naszym nadszarpniętym, zmęczonym i wojującym (oczywiście nie o Helenę) społeczeństwie odezwało się symboliczne rozumienie i akceptowanie teatru. Nagle nie trzeba nikogo zaganiać na widownię. Precyzja dramatu, interesująca interpretacja, pomysłowa inscenizacja i reżyseria (dzieło Krzysztofa Babickiego) zaiskrzyły nowym ogniem. Niemała tu zasługa nowego przekładu, dokonanego specjalnie do potrzeb gdańskiego przedstawienia przez Jerzego Limona i Władysława Zawistowskiego. Rozumieć i oddawać ducha języka Szekspira dzisiaj - to znaczy tworzyć nową wartość na miarę współczesności.

Limon i Zawistowski pieczołowicie potraktowali swe zadania. Wydana przez gdańską oficynę "Graf" sceniczna wersja "Trojlusa i Kressydy" pozwala znakomicie prześledzić działanie translatorów. Książka ta otwiera także drogę do nowych praktyk teatralnych. Otóż niczym wyjątkowym w świecie jest szansa nabycia równocześnie z programem, w czasie spektaklu, tekstu utworu. U nas taka możliwość zaistniała po raz pierwszy. Książka więc stanowi uzupełnienie spektaklu. Równocześnie z tym przedstawieniem i swoistym powrotem na deski Teatru "Wybrzeże" Szekspira, utworzono fundację "Theatrum Gedanense" pod egidą British Council i honorowym patronatem dwóch reżyserów - Petera Halla (Anglika) i Andrzeja Wajdy. Idea powstania tej właśnie fundacji wiąże się z niezwykłym planem - rekonstrukcją teatru szekspirowskiego w Gdańsku. Jak zapewniają inicjatorzy - to nie żart, ale rzeczywista chęć nawiązania do tradycji, którą w tym mieście był teatr - wzorowany, na jednym z londyńskich teatrów elżbietańskich. Tę pierwszą scenę publiczną w Polsce, wzniesiono w Gdańsku na początku XVII wieku, i istniała ona blisko dwieście lat. Prawdopodobnie jeszcze za życia Szekspira grano w Gdańsku jego sztuki.

Budowa tego teatru, w pierwotnym miejscu (dziś jest to przy ul. Wojciecha Bogusławskiego przy tzw. Trasie W-Z) wydaje się fantastycznym-pomysłem, choć sądząc z różnych opinii - realnym. Oczywiście trwać to będzie latami, koszty są wysokie, ale pomysł, by w Gdańsku przy tej okazji na Starówce powstało prawdziwe centrum kultury promieniujące autentycznie w Europie - wart jest podchwycenia.

W czasie spotkania autorskiego w klubie "U Literatów" Jerzy Limon - prozaik, autor esejów i powieści, anglista i Władysław Zawistowski - poeta, dramaturg, kierownik literacki Teatru "Wybrzeże" - szczegółowo przedstawili swoje literackie i organizacyjne plany. "Trojlus i Kressyda" to ich piąte, wspólne tłumaczenie. Słusznie zauważyli, że tak jak starzeje się literatura, tak samo z czasem "trącą myszką" przekłady najwspanialszych nawet dramatów. Jędrność i barwność języka - to także sprawa epoki. W Polsce Szekspir był cenzurowany przez tłumaczy. Szokowały ich słowa, sytuacje, ulepszali więc oni mistrza ze Stratfordu. Krystian Ostrowski np. dopisał Hamletowi takie słowa: "chciałbym być Polakiem - mówił rzekomo książę duński - Polacy, to dzielny naród!". Ambicje tłumacza mogą więc dobić autora.

Limon, Zawistowski stworzyli Szekspira niezwykle scenicznego, dobrze "mówiącego" się aktorom. Wszak Szekspir pisał dla aktorów, dla znanych sobie trup, a więc tym razem także w gdańskim teatrze powrót do korzeni, do teatralnej tradycji. Czy była to praca łatwa? - pytano na spotkaniu. Tysiące słów zmieniły swoje znaczenie, przy tej samej pisowni - mówią tłumacze - dziesiątki zwrotów zniknęły z języka. Nic więc dziwnego - powiedział Jerzy Limon że w jakiejś ankiecie stwierdzono, że 80 proc. Anglików nie rozumie Szekspira ze sceny. W Polsce można by to porównać do rozumienia, dziś utworów Mikołaja Reja. Przekład to oczywiście interpretacja utworu, a nie wierność i dosłowność.

Teatr zaś tzw. szekspirowski w Gdańsku to także interpretacja kultury. Stąd też twórcy fundacji napisali: "Jeżeli doganianie Europy nie kojarzy ci się wyłącznie z telewizją satelitarną, wyborami Miss Polonia i kasynami gry - pamiętaj, iż Gdańsk już kiedyś do Europy należał i to być może w. stopniu większym, niż inne polskie miasta, o czym świadczy również teatr, który pragniemy odbudować."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji