Artykuły

Oklaski na taśmie

"I ty możesz tańczyć i śpie­wać, jeśli wsłuchasz się w rytm życia. W każdym z nas jest czą­stka artysty". Ta złota myśl (cy­tuję z pamięci) pochodzi ze spe­ktaklu, który w Teatrze Studio przygotował amerykański reżyser, Michael Hackett. Scena­riusz zawiera wiele myśli pod­niosłych i szlachetnych, ta jed­nak wydała mi się szczególnie przekonująca.

Dotychczas sądziłam, że śpie­wać i tańczyć powinni raczej lu­dzie obdarzeni talentem wokal­nym lub tanecznym. Obejrza­wszy "Amerykanina w Warszawie" pozbyłam się tego przesą­du.

Wątła fabuła stanowi zlepek rozmaitych klisz rodem z amerykańskich melodramatów i fil­mów gangsterskich. Można się domyślać, że klisze te miały być przedmiotem parodii, na scenie jednak przerodziły się w nie­udolną karykaturę, która budzi więcej zażenowania niż wesoło­ści. Zwłaszcza że tekst obfituje w dowcipne riposty w rodzaju: "Ja jestem oryginalny. Jak mnie diabli odlewali to im kadź pęk­ła".

Mniejsza o scenariusz, skoro służy on jedynie jako pretekst, jako swoista oprawa dla osiemnastu piosenek George`a i Iry Gerschwinów. Chodzi o to, by śpiewać i tańczyć. W myśl szlachetnej zasady: "każdy może". W całym zespole głosem dysponuje tylko Marta Dobosz i za ten niezasłużony przywilej ukarano ją rolą poboczną. Pewnego ro­dzaju wyjątek stanowi jeszcze Anna Chodakowska, pozostali artyści z poświęceniem przeko­nują widzów, że śpiewać należy nawet wówczas, gdy natura po­skąpiła jakichkolwiek umiejęt­ności wokalnych.

Oczywiście dotyczy to także występów tanecznych. Wsłuchi­wać się trzeba w rytm życia, nie zaś w rytm muzyki. A brak sprawności ruchowej - po pro­stu lekceważyć. Podczas spekta­klu, który oglądałam, jedna aktorka rozciągnęła się jak dłu­ga na śliskiej posadzce, inna zaś spadła z podestu usiłując nań zgrabnie wskoczyć. Żaden z tych wypadków nie stanowił zgrzytu w przedstawieniu. Oby­dwa świetnie się komponowały z ogólnym zamętem choreograficznym.

Nikogo też nie zdziwiło, gdy w jednej z finałowych scen artysta pomylił partnerki i amantkę przywołał nazwiskiem jej pod­starzałej opiekunki. Po dwóch godzinach stało się jasne, że twórcy tego widowiska konse­kwentnie bojkotują wszelkie reguły profesjonalnego teatru. Nawet tę, która każe zabiegać o aplauz publiczności. Oklaski nagrali sobie na taśmę i pusz­czają z głośników.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji