Artykuły

Telewizja. Co się podobało, co się nie podobało.

RYSZARD MATUSZEWSKI, krytyk literacki:

Postanowiłem sobie kiedyś nigdy więcej nie iść na "Trzy siostry" Czechowa, żeby pod wpływem tej znakomitej sztuki nie ulegać irytacji, jaką wzbudza we mnie zawsze genialna czechowowska analiza tzw. duszy rosyjskiej. "Pracować, pracować, do Moskwy, do Moskwy" - brzmi to dziś jak humoreska. Ani tej Rosji, którą opisywał Czechow od dawna nie ma, ani tej następnej, która miała być zaprzeczeniem. W armii rosyjskiej nie ma zakochanych baronów i chyba także w Rosji nikt nie płacze, kiedy prowincjonalne miasto opuszcza wojskowy garnizon. A jednak obejrzałem "Trzy siostry" w reżyserii Bardiniego i było to dla mnie największe telewizyjne wydarzenie tygodnia. Spektakl cudowny, nąjświetniejszy popis i sztuki reżyserskiej, i gry aktorskiej. Młodziutka Joasia Szczepkowska, młodziutka Krystyna Janda - jeszcze uczennice PWST, a już tak wspaniałe. Cały znakomity zespół samych znakomitych aktorów, brak miejsca by wszystkich wyliczyć.

A przecież sama znakomita gra aktorów to nie wszystko. Można się było o tym przekonać, oglądając kowalskiego i Gajosa jako Talleyranda i Fouche w sztuce Jean-Claude Brasville'a "Kolacja". Wielkie kreacje, ale sztuka martwa. Może dlatego, że pokazuje dwóch zręcznych politycznych graczy, kiedy już ich historia wyrzuciła na śmietnik. Kogo obchodzą skrachowani politycy?

Wdzięczny jestem telewizji za możność obejrzenia ostatniego spektaklu Kantora "Dziś są moje urodziny". Ujęcie filmowe uwydatniało niezwykłe walory plastyczne przedstawienia: te ramy, to "granie Velasquezem", cudowne kantorowskie kukły, nie do zapomnienia. Gdybym miał w TV zamawiać program dla siebie, zamawiałbym przede wszystkim francuskie filmy edukacyjne z dziedziny sztuki.

Nie dla mnie natomiast to, co pokazał niedzielnej publiczności telewizyjnej "Nowy miesięcznik redakcji kultury" pt. "Świat kulturalny". Absolutna pustka treściowa, informacje o amerykańskich nowych modach filmowych, odgrzewane wypowiedzi o Marylin Monroe i o skandalach rodziny Kennedych, banały o Henrym Millerze i zaledwie skrótowa informacja o wspaniałej paryskiej wystawie Toulouse-Lautreca, z której należałoby zrobić co najmniej półgodzinny film, nie warte były oglądania. Już lepiej z "Godziną wspomnień" o Kalinie Jędrusik. Coś z niej pokazano. Parę wypowiedzi zarysowało celnie profil jej osobowe ci, choć tego typu wspominkom zawsze grozi przegadanie i najlepszy był w tym montażu sam wybór kadrów filmowych i z "Kabaretu Starszych Panów".

MICHAŁ LORANC, kompozytor;

W cywilizowanych krajach, gdy z bezmyślności nieuwagi czy głupoty giną ludzie, jest to pierwsza i najważniejsza wiadomość wszystkich serwisów informacyjnych. Z pewnością tam inaczej pojmuje się szacunek dla życia w myśl wartości humanistycznych niż nasz buńczuczny etos wartości chrześcijańskich. W piątkowych "Wiadomościach" na dokładnie ostatnim miejscu w części sportowej szeroko zrelacjonowano klasyfikację rajdu krakowskiego, mimochodem wspominając o wypadku, w którym dwie osoby są ciężko, a 7 lżej rannych.

Pomijając fakt, że dwie osoby zginęły na miejscu, 7 jest ciężko rannych, rajd nie od razu przerwano, a całość nazywa się imprezą sportową- to właśnie w normalnych krajach byłoby absolutnie najważniejszą wiadomością dnia.

Za komuny tragiczne wydarzenia w myśl propagandy sukcesu były spychane na margines lub zupełnie pomijane. Nasi nowi szamani od informacji zajęci rozstrzyganiem dylematów frazeologicznych w rodzaju "Sejm nie przyjął" czy "Sejm odrzucił" nigdy nie zrozumieją, że stali się najgorliwszymi uczniami w szkole cynicznego serwilizmu i pogardy dla życia, że jako pierwsi powinni stanąć w kolejce do dekomunizacji.

Oni zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, v w zmonopolizowanej, rządowej telewizji, są naczelnymi architektami postępującego zdziczenia.

PIOTR CIEŚLAK, aktor:

Zachwyciło mnie najdłuższe przedstawienie teatru TV. Myślę o współczesnej wersji "Judicium Paridis" Lochera z 1522 czyli "Sądzić Parysa". Po 470 latach zmienił się lekko wątek i zamiast wyboru parysowego mamy teraz wybór trzech Gracji - Belwederskiej, Ujazdowskiej, Vox-Populi, które mają stwierdzić czy Parys jest cudny. Z wypiekami na twarzy czekam na zakończenie spektaklu. Poza tym podobały mi się małe "Wiadomości" i czołówka dużych. "Kolacjonizm teatralny", propagowany przez Maćka Wojtyszkę ("Tamara w jego reżyserii i "Kolacja" - za jego dyrekcji) traci w przekazie telewizyjnym z powodu braku transmisji smaków i zapachów.

PIOTR JÓŹWICKI, student historii UW:

Zaskakujące, a jednak możliwe! W ciągu jednego tygodnia telewizja pokazała aż trzy dobre spektakle teatralne. Najpierw w poniedziałek mogliśmy obejrzeć smakowitą "Kolację" i to w nie byle jakim towarzystwie: Fouche-Gajosa i Talleyranda-Kowalskiego. W atmosferze przeciętnej arystokratycznej "kolacyjki" dochodzi do rozgrywki dwóch wytrawnych graczy-polityków, którzy tak naprawdę (i na szczęście) są "tylko" doskonałymi aktorami.

Czwartkowy wieczór należał do ducha Kantora... i jakichś tragicznych kamerzystów. Spektakl przeniesiony z teatru Cricot 2 nieustannie swoją akcją obejmował całą scenę. Istotne to było głównie przy wypełnionych kakofonią dźwięków masowych scenach-kantorowskich malowidłach historycznych. Niestety, kamerzyści koncentrowali się na "wyłapywaniu" poszczególnych postaci, przez co uwadze telewidza umykały całe sekwencje. Sceny z fragmentami czyichś rąk i nóg czy kawałkiem drzwi ograniczały możliwość całościowego odbioru spektaklu.

Na deser w sobotę - "Trzy siostry" w oprawie Bardiniego i z udziałem całego gwiazdozbioru aktorskiego. To właśnie była sztuka wzorowo zaadaptowana na potrzeby telewizji.

Z filmów tylko dwa zwróciły moją uwagę. Radzieckie (jeszcze) "Podpalaczki" i amerykański, choć nie komiksowo-sensacyjny, "Triumf ducha" to kolejne pozycje ambitnego kina, które zdołały wywalczyć sobie czas antenowy. Może jednak nie jesteśmy skazani na importowaną najnowszą szmirę i rodzime odgrzewane seriale?

Poczta do "Telewizji"

Szanowni Panowie ANDRZEJ KUŚNIEWICZ i JEREMI PRZYBORA.

Z przyjemnością przeczytałem Panów opinie o programie "TABLEAU". Przykro mi, że widzowie odbierali zły dźwięk co utrudniało zrozumienie dialogów. Prawidłowo nagrana kaseta trafiła do ludzi bądź urządzeń nadających, które wypaczyły intencje i efekt pracy realizatorów "Tableau".

Jako symboliczny gest przeprosin wobec wszystkich widzów zechcą Panowie przyjąć ode mnie, osoby prywatnej, z TV związanej tylko umową o "Tableau", niezakłócone kopie "Tableau" z J. Kuroniem.

ANDRZEJ WASYLEWSKI, autor i reżyser "Tableau"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji