Wkrótce premiera
"Trzy siostry" Antoniego Czechowa w reżyserii Krzysztofa Babickiego będą ostatnią w tym sezonie premiera: Teatru "Wybrzeże".
Dziesięć lat temu wyreżyserował Babicki na gdańskiej scenie inną sztukę Czechowa - "Wiśniowy sad", który figurował w repertuarze przez siedem lat i okazał się artystycznym sukcesem. Od tamtej premiery nie rozstawał się z myślą o inscenizacji następnego dramatu Czechowa, wahając się pomiędzy "Czajką" a "Trzema siostrami". Zdecydował się na "Trzy siostry", realizowane wraz z Anną Rachel (scenografia) i Stanisławem Radwanem (muzyka). Premierowy spektakl odbędzie się w najbliższą niedzielę.
- Nie uważam, że na Czechowa trzeba mieć "pomysł". Kiedy słyszę, że ktoś właśnie znalazł sposób na wystawienie jego dramatu, to ciarki mnie przechodzą - twierdzi Babicki, który najwyżej sobie ceni "Trzy siostry" Petera Steina. Można oczywiście - kontynuuje - stworzyć przedstawienie efektowne, ale zakłamujące Czechowa, podporządkowane jakiejś tezie, lecz naruszające integralność tekstu.
Gdańska wersja "Trzech sióstr" nie będzie zatem przeciwko jakiejkolwiek tradycji, pozostanie wierna i tekstowi, i realiom epoki. Inscenizacyjna innowacja to kompozycja przestrzeni, znosząca barierę między sceną a widownią, sytuująca widza w świecie bohaterów. To - zdaniem reżysera - ważne, bo u Czechowa mają znaczenie nie tylko wypowiadane słowa. Tradycyjny podział na scenę i widownię zmusza jednak aktorów do rezygnacji z tych istotnych znaków.
W przedstawieniu obok znanych gdańskich aktorów (Dorota Kolak, Ewa Kasprzyk, Jacek Mikołajczak, Jarosław Tyrański, Krzysztof Matuszewski, Jerzy Łapiński i in.) zobaczymy Joannę Mastalerz i Beatę Kozikowską z PWST w Krakowie, którym Babicki powierzył rolę najmłodszej z sióstr Iriny.
