Artykuły

"Trzy siostry"... szeptem

O tęsknocie do Czechowa i debiucie reżyserskim Natashy Parry-Brook w Teatrze Polonia opowiada nam Krystyna Janda.

- Na otwarcie Dużej Sceny swojego Teatru wybrała Pani "Trzy siostry" Czechowa. Skąd taki wybór? Czy przez sentyment do Pani debiutu telewizyjnego - słynnego spektaklu w reżyserii prof. Aleksandra Bardiniego?

- Może trochę tak, sentyment do początków i potrzeba pointy. Ale tak naprawdę tytuł wybrała pani Natasha Brook. To ona chciała zmierzyć się z tym, a nie z innym tytułem Czechowa. Pewnie dlatego, że w "Trzech siostrach" sama nigdy nie grała, a widziała je, jak każdy z nas, wiele wiele razy i narosła w Niej tęsknota za własną wersją. We mnie też. Chciałam też wersji naszego teatru. To tak wspaniały tekst, tak piękna opowieść, o kobietach znowu.

- Spektakl reżyseruje Natasha Parry-Brook - aktorka, która zagrała m.in. wielkie role w spektaklach Petera Brooka - swojego męża. Pani, podobnie jak inni aktorzy - również - reżyseruje. Czy uważa Pani zatem, że należy oddać stery aktorom. Czy nadchodzi kres zawodowych reżyserów?

- Nie, ja tylko pomyślałam, że role pani Brook są najpiękniejszymi rolami w Czechowie, jakie widziałam w życiu. Jej aktorstwo zaskoczyło mnie tak - oryginalnością, delikatnością, mądrością, że pomyślałam sobie, zamarzyłam, żeby poprowadziła naszych aktorów. Jest z pochodzenia Rosjanką. Swoje role przygotowywała z matką, która także była aktorką, mówiła po rosyjsku. Natasha wie i czuje tak wiele, i tak oryginalnie odczytuje tę literaturę. No i byłam pewna, że chce tradycyjnego, aktorskiego przedstawienia, czułego i mądrego, a nie tylko ciekawej inscenizacji. Odważyłam się zadzwonić do Niej, powiedzieć jej to i spotkałam się otwartymi ramionami.

- W spektaklu Maszę zagra pani córka - Maria Seweryn. Pani, w wymienianym już spektaklu profesora Bardiniego, również grała Maszę. Dla nas widzów to będzie bardzo interesujące porównanie. A Pani zdaniem - czym Masza w 2006 roku będzie się różnić od Maszy z 1974?

- O, chyba wszystkim, ale to nie czas dzielący te inscenizacje będzie miał znaczenie. Marysia jest zupełnie inna niż ja. Przede wszystkim jednak dlatego, że to pani Natasha Brook opowie tę historię... szeptem.

- Na zakończenie proszę opowiedzieć o planach Pani Teatru. Jaka kolejna "bomba" po "Trzech siostrach" (Ups! Nie zapeszajmy!)?

- Zaczęliśmy już próby do "Szczęśliwych dni" Becketta. Reżyseruje je pan Piotr Cieplak, z którym od bardzo dawna chciałam się spotkać jako aktorka. Gram w tym spektaklu, ale ważniejsze jest to, że moim partnerem będzie Jerzy Trela. No a wiosną komedia o słynnej Florence Foster Jenkins - amerykańskiej milionerce, śpiewaczce operowej, amatorce, która nie miała słuchu ani głosu. Fałszowała, ale dopięła swego. Jej płyty są sprzedawane jako kuriozum we wszystkich sklepach muzycznych świata. To tekst o tym, że warto mieć marzenia, i pieniądze, aby je móc zrealizować. Nawet jeśli wszyscy dookoła się śmieją i pukają w głowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji