Artykuły

Hipnoza w teatrze

Tak się złożyło, że blisko w czasie były wystawione w Londynie trzy różne sztuki, trzech różnych autorów, w trzech różnych językach, które wprowadziły na scenę hipnozę.

Pierwsza to "Hipnoza" naszego komediopisarza Antoniego Cwojdzińskiego z doskonałą parą wykonawców: Tolią Korian i Jerzym Kawką, grana - jak wiemy - w "Ognisku". Druga to "Le systme Ribadier", napisana przez Georges Feydeau (1862-1921) i grana w "Piccadilly Theatre" w pierwszorzędnej obsadzie z Madeleine Delavaivre i Jacques François na czele. Wreszcie trzecia, wystawiona w "Ashcroft Theatre" w Croydon jest przeróbką, dokonaną przez James Yaffe'go, opowiadania znanego pisarza szwajcarskiego, Fryderyka Duerrenmatta "Die Panne" i nosi angielski tytuł: "The Deadly Game".

Komedia Cwojdzińskiego traktuje hipnozę "naukowo", jako środek leczenia stosowany przez lekarza-psychiatrę ale dzięki subtelnemu humorowi, jaki prześwietla sztukę, i świetnej konstrukcji, nie ma w sobie nic z nudy, przeciwnie - bawi i uczy. W farsie Feydeau mamy hipnozę, podaną na wesoło. Ribadier, który ma zazdrosną i podejrzliwą żonę, usypia ją dzięki swym hipnotycznym talentom. Wtedy dopiero wychodzi z domu i zdradza żonę. Usypianie żony to do czasu niezawodny "system Ribadier" i stąd nazwa sztuki. W przerobionej na scenę opowieści Duerrenmatta mamy hipnozę - na ponuro, sztuka kończy się tragicznie.

Fabuła "The Deadly Game" jest niesamowita. W odludnym domu, położonym w Alpach Szwajcarskich, schodzi się kilku przyjaciół, emerytowanych sędziów i adwokatów, żeby zjeść wspólnie kolację i zabawić się w odtwarzanie scen sądowych. Żyją ciągle przeszłością i grają role, z którymi się przez całe życie zrośli: sędziego, prokuratora i obrońcy. Ubierają się w togi i z całą powagą traktują swoje role. Działa tu jakby prawo bezwładu i niemożność zerwania z zawodem, do którego przywykli. Stał on się ich drugą naturą i ciągle w nich żyje, zabijając prawie inne ludzkie uczucia.

Otóż w mroźny wieczór, wśród śnieżnej zawiei wpadł do tego dziwnego domu zabłąkany podróżny, któremu zepsuł się wóz, i prosi o nocleg. Nasi prawnicy oczekują co prawda jednego ze swych kolegów, który gra zwykle rolę oskarżyciela, ale z radością przyjmują nieznanego. Brakuje im przecie... oskarżonego. Nadchodzi prokurator i zaczyna się gra w sąd. Gość, przedstawiciel tekstylnej firmy handlowej, daje się wciągnąć w grę i w czasie sutego obiadu - pomimo ostrzeżeń "obrońcy" - opowiada szczegóły swego życia. Daje to powód do oskarżenia go o morderstwo. Z początku bierze rzecz pogodnie, uśmiecha się i odpiera zarzuty "oskarżenia". Ale w miarę jak "prokurator" ze śmiertelną powagą ponawia zarzuty, w miarę jak aura zbrodni wypełnia pokój, nasz handlowiec ulega hipnozie otoczenia i stopniowo zaczyna wierzyć w niepopełnioną zbrodnię. Jeden fragment gnębi go szczególnie. Miał przelotny romans z żoną szefa firmy, w której pracował. Ów szef nagle umarł na atak serca. Nasz handlowiec, który objął jego stanowisko, zaczyna teraz - tak jak chce "prokurator" - wiązać śmierć szefa ze swoim postępowaniem, chociaż szef firmy umarł nie wiedząc o zdradzie żony. Wyrzuty sumienia coraz mocniej dochodzą do głosu i "podsądny" sam zaczyna wierzyć, że popełnił zbrodnię. Przyznaje się w końcu do przestępstwa i z trwogą czeka na wyrok. "Sędzia" postanawia skazać go na śmierć. Zabłąkany gość po "wyroku" wybiegł do jadalni obok. Nasi prawnicy rozprawiają jeszcze ze sobą, poczem chcą się udać do pokoju. Okazuje się, że drzwi są zamknięte. Dobijanie się nic nie pomaga. Wreszcie drzwi zostały wyważone a w jadalni wisiał... trup "skazanego" handlowca. Wziął na serio zabawę w sąd i popełnił samobójstwo. Działa tu hipnoza zbiorowa i obudzone nagle wyrzuty sumienia, zwielokrotnione wytworzoną atmosferą sądu i przestępstwa. Sztuka Duerrenmata jest jakby współczesną wersją "Zbrodni i kary".

Swobodna adaptacja James Yaffe'go doskonała. Zwłaszcza znakomicie odtworzone zostało stopniowe narastanie poczucia winy u bohatera sztuki (Alfreda Trapsa) i branie tego, co było grą za rzeczywistość. Reżyseria i dekoracje - Hugh Goldie, a role główne "podsądnego" i "prokuratora" odegrali z talentem i niezwykłą ekspresją: Leslie Phillips i John Phillips. Dyrektor "The Ashcroft Theatre", Clement Scott Gilbert uważa słusznie wystawienie sztuki Duerrenmatta za największe osiągnięcie artystyczne pierwszego sezonu nowego teatru w Croydon.

W ten sposób mieliśmy w Londynie tryptyk teatralny z hipnozą jako tematem, jakże różnie a ciekawie potraktowanym przez Polaka, Francuza i Szwajcara.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji