Artykuły

Trzy siostry

Przedstawienie "Trzech sióstr" Czechowa w reży­serii Janusza Nyczaka już od miesięcy cieszyło się znakomitą opinią. Wychwalano je w recenzjach, a re­żyser otrzymał za nie liczącą się Nagrodę imienia Konrada Swinarskiego. Publiczność spodziewając się wielkiego wydarzenia teatralnego, przybyła więc tłumnie.

Wygasły światła. Rozsunęła się biała kurtynka, od­słaniając wnętrze mieszczańskiego domu. Przez okna wdziera się jasne, nieco przymglone, światło. Za ok­nem widać ciemny zarys gałęzi. Słychać głośny śpiew ptaków. Wiosna. Przyroda budzi się do życia. Do głosu ptaków dołącza dźwięk dzwonów, brzmiących pogrzebowo, jakby żegnały kogoś, kto udaje się w swą ostatnią drogę. W mieszkaniu bije zegar, wymierza czas zgromadzonym tutaj osobom.

Oto introdukcja do mających nastąpić zdarzeń, a zarazem ich tło, o którym się pamięta nawet gdy ów trójgłos ptaków, dzwonu i zegara umilknie. Więcej - to klucz do interpretacji sztuki, starającej się uchwy­cić proces życia w jego pełni. Przypomina o trwałości i tajemnicy fenomenu natury, której cząstką jest także człowiek. O kruchości i przemijaniu jednostek i o tym, jakim przemianom ulegają one w miarę upływających lat, jaki rozbrat biorą ich marzenia z rzeczywistością jak się ludzie szamocą ze sobą, z własną niemożnoś­cią, z innymi, jak są przy tym banalni, śmieszni, a przecież jednocześnie - tragiczni.

Biedni, żałośni, czasem podli. A jednak słychać szlachetny ton w ich tęsknocie do lepszego, piękniej­szego świata. Udało się Januszowi Nyczakowi ów ton uchwycić. Udało się aktorom przedstawić postacie w pełnym ludzkim wymiarze, z ich sprzecznościami, z ich małością, nawet i tandetą ale też i cierpieniem, prawdziwym cierpieniem, zasługującym na współczu­cie, równoważącym zło, jakie czynią sobie nawzajem.

Nie ma tu osób jednoznacznie złych, czy jednoznacznie dobrych. Najmniej sympatyczni wydają się Andrzej i Natasza. Ale czyż Andrzej, który tak krzywdzi siostry, a więc z tej racji zasługuje na potępienie, nie jest zarazem osobą najbardziej żałosną i drama­tyczną? Jego degradacja moralna - delikatnie, bez szarżowania ukazana przez Wiesława Komasę - robi wstrząsające wrażenie. Przemiana jakiej z biegiem lat ulega Andrzej, budzi zarówno odrazę, jak i litość. Z kolei Natasza- czasem pokazywana jako kobieta z gruntu głupia i zła - w interpretacji Anny Kuliny przedstawiona została jako osoba, którą kształtują okolicz­ności. Owszem, jest głupią i złą z biegiem czasu wręcz coraz gorszą ale pamiętamy jej pierwszy obraz: dziewczyny nieśmiałej, z kompleksami, którą obce­sowo i drwiąco traktują siostry Andrzeja raniąc ją boleśnie, doprowadzając do histerii. Potem Natasza odgrywa się na nich, wręcz lubuje się w podkreślaniu, kto tu jest górą, tak jakby dawny ból wciąż jej dawał znać o sobie, zmuszając ją do brania odwetu.

Spektakl, wolny od efekciarstwa wierny Czecho­wowi, pełen jest zadumy nad człowiekiem, jego natu­rą, losem. Skłania też widza do refleksji nad sobą, nad tym co czyni ze swym życiem. A to wiele. Bardzo wiele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji