Artykuły

Grzebanie

GRZEBIE SIĘ zmarłych. Ale też grzebanie oznacza gmeranie czymś w czymś, przetrząsanie, przerzucanie szukając czegoś. Podobnie jak słowo, wieloznaczny jest spektakl Jerzego Jarockiego "Grzebanie", którego premiera niedawno była dana na Scenie Kameralnej Starego Teatru. W kwietniu Jarocki przygotował pierwszą wersję tego spektaklu ze studentami krakowskiej PWST.

Zakres teatralnych zainteresowań Jerzego Jarockiego jest bardzo szeroki. W ostatnich latach spod jego ręki wyszło kilka wybitnych spektakli: wystarczy wymienić "Ślub" Gombrowicza, "Sen srebrny Salomei" Słowackiego czy "Kasię z Heilbronu" Kleista. "Grzebanie", zarówno to w PWST, jak i w Starym Teatrze, bardzo różni się od wymienionych przedstawień. Jeśli próbować w twórczości Jarockiego odnaleźć podobne gatunkowo dzieło, należałoby cofnąć się wiele lat wstecz, do "Snu o Bezgrzesznej", wielkiego widowiska odnoszącego się do czasów Polski międzywojennej. W obu tych spektaklach Jarocki budował parafabularną całość w oparciu o setki tropów, tekstów, opowieści, historii. Ale, choć sposób pracy nad dziełami, ich forma, były podobne, oba spektakle dotyczyły całkiem innych spraw. "Sen o Bezgrzesznej" to wielkie historiozoficzne uogólnienie tworzyło, używając terminologii S. I. Witkiewicza, na przykładzie "istnienia poszczególnego". Nie przypadkiem padło tu nazwisko Witkacego, bowiem to "istnienie poszczególne" w spektaklu, to właśnie on.

Warto zwrócić uwagę na konstrukcje spektaklu. Dzieła i życie Witkiewicza przenikają się w spektaklu wzajem. Nie ma rozdziału na sztukę i rzeczywistość.

Lecz już na początku spektaklu Jarocki dyskretnie narzuca interpretacyjną ramę. W głębi sceny przesuwa się szurając muzealnymi pantoflami i rozglądając się wokół grupa turystów. Czyżby więc spektakl, jako forma podobna do muzeum? Lecz to muzeum przygotowane przez Jarockiego jest jak labirynt, pełne dygresji, pobocznych wątków, różnorodne. Jak opowieść oglądana z różnych perspektyw, objawiająca się w przeróżnych kształtach.

Kolejną ramę dla "Grzebania" Jarockiego stanowi obecność śmierci. W spektaklu czuć jej nieustający oddech. Choć nie jest to śmierć przerażająca, paraliżująca, jednak przechytrzyć się jej nie da. (Niestety, trochę blado, w porównaniu ze spektaklem w PWST wypadła scena śmierci Micińskiego.) Rytm kolejnych ekshumacji: Kochanowskiego, Słowackiego, Fredry czy samego Witkacego ukazuje kpiące oblicze zaświatów. Jakby Jarocki mówił: tylko pamięć i dzieła przedłużają ziemskie istnienie, zaś co "w proch się obraca" pozostawmy w spokoju.

Jarocki dla potrzeb "Grzebania" zmuszony był stworzyć nową, niezwykle trudną, formę teatralną. Połączyć ogień z wodą, dokument z udaniem, intelektualizm z "czystą formą". Bardzo upraszczając, kolejne trzy części spektaklu ukazały trzy oblicza Stanisława Ignacego Witkiewicza: jego realizowanie się w sztuce, w życiu, w refleksji. Wszystkie drogi przesączone były tragizmem i ironią. Nowa forma teatralna Jarockiego, o której wcześniej wspomniałem, to równoczesne ukazanie życia w jego prawdziwym (dokumentalnym) aspekcie i w artystycznym przetworzeniu. Przewrotnie mówiąc: ożenienie teatru epickiego z myśleniem romantycznym.

Witkacy (grany przez Jana Frycza) w "Grzebaniu" jest obecny również w napisanych przez siebie dramatach. Czasem z emocją przygląda się stworzonym przez siebie postaciom, czasem wręcz wciela się w nie. Grając Walpurga (z "Wariata i zakonnicy") przekracza granice śmierci, by za chwilę zrobić to, już jako Witkacy, bardziej "życiowo" jeszcze raz. Po śmierci ze specyficzną pogodą patrzy na realizację swych katastroficznych przewidywań społecznych. Z dystansem przygląda się swemu życiu. Kobiety, które kochał odkrywają teraz różne odcienie jego osobowości, nienasycenia życiem. Jan Frycz grający Witkacego podszedł do tej postaci z dużym dystansem, balansując pomiędzy "byciem" i komentowaniem tego "bycia".

Dosięgnąć ten spektakl opisem jest niezwykle trudno. Otwarta forma rozlewa się w różnych kierunkach ukazując wciąż nowe aspekty życia, śmierci, twórczości, historii...

W holu Starego Teatru Anna Litak przygotowała wystawę "Przymiarka do "Grzebania", której przestudiowanie polecam wszystkim wybierającym się na spektakl. Wystawa oferuje wiele wiadomości i "kluczy" pozwalających ogarnąć "podskórną", rozszerzającą się wraz ze wzrostem przyswojonej przez widza wiedzy, strukturę spektaklu.

Stary Teatr, Scena Kameralna. Jerzy Jarocki "Grzebanie" według S. I. Witkiewicza. Reż. Jerzy Jarocki, scen. Jerzy Juk-Kowarski, muz. Stanisław Radwan, choreogr. Agnieszka Łaska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji