Artykuły

Awans

W "Awansie" Edmunda Niziurskiego, sce­nariuszu nagrodzonym na ostatnim konkursie na sztukę telewizyjną o te­matyce współczesnej, są zadatki rzeczywi­ście interesującego materiału literackiego. Przede wszystkim godna odnotowania wydaje się sama zasada rehabilitacji produkcyjniaka. gatunku ongiś - i słusznie - skompromitowanego, okrytego niesławą w dziejach powojennej polskiej literatury. Re­habilitację tę przeprowadził autor w spo­sób najbardziej chyba przekonujący: przed­stawił nie proces pracy, lecz ludzi z nim związanych, zarysował charaktery, pogłę­biając nawet rysy indywidualne, ukazał konflikty i napięcia oraz w ogóle skierował uwagę w stronę humanistycznych aspektów problematyki produkcyjnej, robotniczej. Warto bowiem tu dodać, że rzecz dzieje się w klasycznej niemal scenerii produkcyjniaka - na budowie kopalni miedzi w jed­nym z miasteczek Dolnego Śląska, a zatem bohaterowie rozgrywają swoje problemy w szczególnie trudnych, pionierskich warun­kach. Przedmiotem wnikliwej obserwa­cji Niziurskiego jest grupa ludzi, którzy przybyli na ową trudną budowę z przyczyn bardzo konkretnych - próbują tutaj, z da­la od swojego dawnego środowiska, za­trzeć przeszłość, zamazać stare sprawy i sprawki. Sami o sobie mówią "zmiotki", ży­ją dniem dzisiejszym, pracują, aby zarobić i przenieść się jak najszybciej w lepsze miejsce. Sylwetki bohaterów; nakreślone skrótowo, lapidarnie, wydają się przekonu­jące psychologicznie, dobrze osadzone w w polskiej codzienności i nie pozbawione swoistej rodzajowości. To właśnie plusy te­lewizyjnego "Awansu".

Jednakże od utworu dramatycznego zwy­kło się oczekiwać czegoś więcej. Myślę o niezbędnym w każdym scenariuszu spięciu dramatycznym, jakimś konflikcie, który był­by w stanie organizować dramaturgię wi­dowiska, bardzo monotonnego, utrzymanego raczej w konwencji reportażu niż dramatu. Zresztą, jeśli już o reportażu mowa - to i on posiada swoją dramaturgię; tego przy­najmniej nauczyły nas te lepsze, reprezen­tacyjne pozycje gatunku, firmowane nazwi­skami Blachowicza, Waltera, Szotkowskiego.

Reżyser Andrzej Trzos-Rastawiecki popro­wadził spektakl doświadczoną ręką doku­mentalisty, rozgrywając rzecz; w rytmie - w miarę możliwości - przyspieszonym, dy­namicznym, unikając w inscenizacji reali­stycznego utworu niebezpiecznego osunię­cia się ku naturalizmowi, z jego kultem szczegółu, zacierającym proporcje odtwarza­nej rzeczywistości, z jego fascynacją efekta­mi marginalnymi.

W "Awansie" wystąpili tzw. renomowa­ni aktorzy, etatowi wykonawcy postaci proletariaekich w telewizji. A więc Józef Nowak, Ludwik Pak (od dziesięciu ' lat prze­bierany przez kostiumologów zawsze w tę samą kraciastą koszulę), Roman Kłosowski, Leon Pietraszkiewicz, Tadeusz Janczar. Ro­le wykonane byty bez zarzutu, ale - rzecz godna zastanowienia: czy telewizja nie czy­ni przypadkiem, krzywdy świetnym aktorom (poza Janczarem, bo grał ostatnio inną ro­lę w "Pannie radosnej") obsadzając ich od lat jednakowo, wykorzystując ich talent tak bardzo jednostronnie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji