Artykuły

Komedia serio

Jarosław Marek Rymkie­wicz, autor książki "Czym jest klasycyzm" napisał sztu­kę będącą swoistą egzemplifikacją jego estetycznych ma­nifestów. "Dwór nad Narwią", druga po "Ułanach" "komedia serio" - jak to określa sam dramaturg - zawdzięcza swoją prapremierę Teatrowi Polskiemu w Szczecinie.

WYSTAWIAJĄC tę pozy­cję reżyser, Janusz Bukowski pokusił się o rzecz niełatwą, ponieważ tekst J. M. Rymkiewicza jest przede wszystkim kunsztowną zabawą literacką, wyma­gającą od widza całego arse­nału kulturowych skojarzeń i odniesień. O ile komedia "Ułani" była swego rodzaju próbą "syntezy romantyzmu", o tyle "Dwór nad Narwią" rozwijając te wątki jest obra­zem nie tylko mitologii "ułańskiej", ale i "organicznikowskiej". Jest dyskursem o sprzecznościach między sztu­ką ą czynem, tradycją a nowoczesnością, między posta­wą romantyczną a pozytywi­styczną. Tekst Rymkiewicza stanowi osobliwy wernisaż polskich symboli, znaków i mitów, przewrotną antologię cytatów.

Oto fabularny punkt wyj­ścia - współczesna młoda para zakupuje dworek nad Narwią, zamieszkiwany przez widma Amelii - Czarnej Damy, Jenerała, Porucznika, Kamila-poety, Walka, wresz­cie ekszetempowca Lutka. "Oswajanie upiorów" uczynił Rymkiewicz właśnie treścią sztuki. Nie znajdziemy w tym utworze zindywidualizowa­nych psychologicznie postaci. I figury realne i zjawy speł­niają właściwie podobną fun­kcję - są wcieleniem ogól­niejszych idei, kulturowych wyobrażeń, postaw, stereoty­pów.

A przy tym wszystkim ko­media - stwierdza autor - "ma nie tylko tytuł, ale i tok jakby powieściowy". Dodajmy ze swej strony, że zawar­ty w tekście ładunek energii dramatycznej nie jest zbyt duży, a świadoma oczywiście "bluszczowatość" nie zawsze daje pożądany efekt scenicz­ny, trąci czasem jałowym zdobnictwem.

Rzecz to godna podkreśle­nia, że teatr wyszedł z ryzy­kownej próby obronną ręką. Janusz Bukowski, reżyser wi­dowiska szczęśliwie nie zgrze­szył skłonnością do "uśmieszniania" utworu, do formy ostro parodystycznej. Dokonał w tekście wyraźnych i przemyślanych skrótów, staran­nie wyważył akcenty, koja­rząc tonacje "serio" i "buf­fo", budując spektakl zabaw­ny, a przy tym stylistycznie opanowany. Nie jest to przed­stawienie bez pustych miejsc, ale wolne od szarży i łatwi­zny. Ważny udział w inscenizacji miała również scenogra­fia Małgorzaty Treutler w sposób klarowny, może na­wet chwilami zbyt ostentacyjny podkreślająca literacki rodowód "Dworu nad Nar­wią".

Kwestią dość sporną pozo­staje finał. Bukowski nie przyjął tu autorskiej sugestii (wedle której dwór zapada się pod ziemię), poszukał in­nego rozwiązania, pointując spektakl sceną "chocholego tańca". Rozumiem intencje reżysera, ale mam wątpliwo­ści, czy tego rodzaju zakoń­czenie nie jest zbytnio ko­turnowe i natrętne.

Zespół aktorski właściwie w całości sprostał zadaniu. Zaprezentował dość wyrównany poziom i dyscyplinę w realizacji przyjętej konwen­cji. Na nieco większe komplementy zasługują trzy role: Ewy Wawrzoń (Amelia) - dowcipnej i wycieniowanej w ekspresji, Karola Stępkow­skiego, niezwykle przekonu­jąco i taktownie rysującego sylwetkę Lutka oraz Andrze­ja Oryla (Tadzio), który za­grał z dużą swobodą i na­turalnością.

TEATR Polski w Szcze­cinie nie popełnił więc błędu sięgnąwszy po jedną z bardziej skompliko­wanych polskich komedii współczesnych. Ryzyko oka­zało się artystycznie opła­calne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji