Artykuły

Krajobraz tuż po rewolucji

Przegląd Piosenki Aktorskiej idzie w dobrym, młodym kierunku. I choć po występach finalistów pozostaje niedosyt, 28. edycja imprezy była udana, a koncerty Raz, Dwa, Trzy i Antony & The Johnsons niezapomniane.

Pierwsze zwiastuny burzy na szacownej i szanowanej, ale schematycznej imprezie publiczność mogła dostrzec już dwa lata temu. Galowe "Wiatry z mózgu. Stolarka kabaretu", przygotowane przez Formację Chłopięcą Legitymacje, były manifestem młodego pokolenia. Nic dziwnego, że dziś, kiedy przeglądowi szefuje jeden z legitymacyjnego tria - Konrad Imiela - obyczajowa śmiałość ugruntowała się. I nieco okrzepła.

Gwiazdy to podstawa

Żaden festiwal nie obędzie się bez gwiazd. Hitem tej edycji byli nowojorczycy - grupa Antony & The Johnsons. Wywodzący się z nurtu queer - sztuki z kręgów artystów homoseksualnych - dowiedli, że jakiekolwiek szufladkowanie ich twórczości nie ma większego sensu. Antony zachwycił publiczność przejmującym głosem anioła, wrażliwością i niemal mimochodem budowanym intymnym klimatem koncertu.

Perełką był też występ duńskiej wokalistki jazzowej Caecilie Norby, której towarzyszyli Lars Danielsson i Leszek Możdżer. Muzyczna podróż, w którą zaprosili słuchaczy, wiodła od afrykańskiej wioski po kluby Manhattanu, choć znalazło się też miejsce na repertuar Leonarda Cohena. Zmiany stylistyki nie przeszkodziły w osiągnięciu harmonii całości.

Ukłonem w stronę masowej publiczności był występ brytyjskiej grupy The Stranglers, weteranów rocka. Zagrali oni w hali sportowej, co także jest nowością na PPA.

Choć owacją na stojąco pożegnano Żannę Biczewską, wielką rosyjską gwiazdę lat 70., koncert nie był wydarzeniem na miarę jej legendy. Śpiewanym na przemian rzewnym i zabawnym pieśniom (także a cappella) przeszkodziła oprawa chwilami ocierająca się o show w stylu Ałły Pugaczowej.

Gramy w zielone

Dobrą tradycją PPA są powroty do twórczości mistrzów piosenki. Z utworami Wojciecha Młynarskiego świetnie poradził sobie zespół Raz, Dwa, Trzy. - Młynarskiemu zawsze zależało na klasie. Jego utwory są zawsze o czymś, o co dziś tak trudno - mówił Adam Nowak, lider zespołu. Inteligentne teksty samego Młynarskiego lub przez niego tłumaczone nie zestarzały się ani odrobinę. Zadumana interpretacja "Jeszcze w zielone gramy" sprawiła, że z niecierpliwością będziemy czekać na płytę Raz, Dwa, Trzy z tym repertuarem.

Wojciech Kościelniak, twórca pamiętnego "Kombinatu" z piosenkami Grzegorza Ciechowskiego czy "Mandarynek i pomarańczy" opartych na tekstach Juliana Tuwima, tym razem sięgnął po twórczość Marka Grechuty. Gali "Steruj krwią swoją do Oceanu Spokoju" można postawić czwórkę z plusem. Obyło się bez większych wpadek, a oprócz piosenek mogliśmy poznać także życiorys Grechuty. Świetnie wypadli: Bartosz Porczyk, zeszłoroczny laureat w trudno rozpoznawalnej "Hop, szklankę piwa", Zbigniew Zamachowski ("Pomarańcze i mandarynki"), Kinga Preis ("Kraków"),

Mariusz Lubomski ("Dni, których jeszcze nie znamy") czy wymarzona dla* takich songów Natalia Grosiak ("Wszystko dla twej miłości"). Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że chwilami gala przypominała akademię ku czci: wejście, piosenka, wyjście. We Wrocławiu widzieliśmy już lepsze gale.

O wiele bardziej błyskotliwie talent Wojciecha Kościelniaka objawił się w "Śnie nocy letniej. Trans-operze", spektaklu przywiezionym przez PWST z Krakowa. Szkolne przedstawienie buzowało energią aktorów i świetną muzyką Możdżera, niebanalnymi rozwiązaniami (wplecenie czarno-białego, zabawnego filmu niemego łączy szekspirowski dramat ze współczesnością).

Chichot Witkacego

Ulubienica prasy kolorowej Dorota Rabczewska, znana bardziej jako Doda, wystąpiła na koncercie twórczości Witkacego. Do "C-AKTIV" (Witkacy czytany wspak) z muzyką hiphopowego Kanału Audytywnego pasowała jak ulał. Zagrała rólkę Gwiazdy i dobrze zaśpiewała. Na scenie było wariacko i efektownie, a o to przecież twórcom chodziło.

Szkoda, że scenografia do "C-AKTIV", towarzysząca także drugiej części koncertu, czyli ostatecznym zmaganiom konkursowiczów, przytłoczyła ich. Zresztą występy finalistów pozostawiły spory niedosyt - zabrakło osobowości na miarę Janusza Radka czy Bartosza Porczyka, niedawnych laureatów. Konkurs wygrał rapująco-scatujący Wacław Mikłaszewski, odcinający się od schematu czysto aktorskiej piosenki.

Z większym zainteresowaniem niż samych piosenek słuchało się dialogu prowadzących koncert Andrzeja Poniedzielskiego i L.U.C.-a, lidera wspomnianego Kanału Audytywnego. Ich fascynująca rozmowa o braku porozumienia między starym a młodym pokoleniem przejdzie zapewne do historii PPA.

A co z piosenką aktorską? Ma się całkiem nieźle, o czym świadczył recital Mariusza Kiljana "20 najśmieszniejszych piosenek świata. Pieśniarz u psychoanalityka i co z tego wynika". Kiljan, pod opieką Jerzego Satanowskiego, zaprezentował utwory Brela, Młynarskiego, Waitsa, Wysockiego. Stroił miny, przebierał się, tańczył. Brawo!

Pomysły OFF

Po raz drugi w historii przeglądu pokazali się artyści w nurcie offowym. OFF cieszy się powodzeniem nie tylko ze względu na bilety po złotówce, choć z poziomem jest różnie.

- Głównym problemem jest brak pomysłów i nieudane eksperymenty. Nagrodzona "Katastrofa Hindenburga" wyróżniła się dobrym kryminalnym tekstem i aktorstwem - mówi Sebastian Majewski, jeden z jurorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji