Artykuły

Kram z piosenkami

Nie przypuszczam, by widzowie sprzed lat, gdy Leon Schiller po raz pierwszy wprowadzał na sceną Reduty swe "obrazki śpiewające i tańczące", orientowali się, że oglądają nie przygodną, arcymiłą składankę, ale początki widowiska, które na trwale wejdzie do repertuaru. Bo chyba tak już można z radością konkludować, gdy się w Ateneum ogląda nową premierę "Kramu z piosenkami", nowy dowód wiernej wobec mistrza pamięci Barbary Fijewskiej, ongi choreografa i aktorki w "Kramie", dziś - reżysera. Należy się szczerze radować, że nie tylko pomysł inscenizowania starej piosenki żyje, ale że żyje i cieszy publiczność ten właśnie Schillerowski "kram", że wytwarza się już tradycja repertuarowa widowiska w jego składzie. Niech powstają i nowe, nim Schiller teatralizował różne zespoły tematyczne, piosenki i poezji narodowej, ale "Kram" chcemy mieć w tej właśnie, "tradycyjnej" postaci! I niech nikt nie mówi, że to będzie mechaniczne powtarzanie, że smak tego widowiska uleci z zastygłego w pierwotnej formie układu. Przecież to prościutkie widowisko jest istną łamigłówką aktorską, przecież będzie to samo i zawsze różne, bo to nie układ baletu, bo to nie popis wokalistyki, ale zespół "etiud" dla reżysera, aktora doskonale sprawnego, scenografa. To pole dla kunsztu wyostrzonego, dla pomysłowości i doskonalenia nieograniczone. A że ta nasza, Schillerowska "opera chińska" (tu bowiem, bardziej niż w normalnym teatrze, miejsce na szlifowanie formy z mikronową dokładnością) jest i komunikatywna, i cieszy serce, i ma szanse stać się - tak właśnie, jak opera w Chinach - sztuką całkowicie masową i ludową - to tym lepiej.

Ostatnie wznowienie "Kramu" jest czymś tak sympatycznym, że mówienie o sukcesie wydaje się sztywnym banałem. Oczywiście, można podnosić pewne momenty, innym wytykać braki właśnie w "doszlifowaniu". Pewnie, że kilka kolejnych kreacji Hanny Skarżanki zasługuje na pamięć specjalną, że Bogumił Kobiela jako "pan Artiur" był absolutnie zabawny, że empirowo przybrana Wanda Koczewska w miniaturze "Co się stało we dworze" nie zawstydzi naszych zalotnych praprababuń... że kolejne metamorfozy aktorskie Krystyny Bryl, Hugona Krzyskiego, Jana Matyjaszkiewicza, Mariana Rułki, że Krystyna Borowicz jako Panna Marianna... dużo tu spraw dobrych i uciesznych, nawet nastrojową, młodopolską pauzę w żywiołowym rytmie widowiska przyjmuje się ze zrozumieniem historii obyczaju i z pobłażaniem wobec epoki, z której przecież Schiller wyrastał.

To jest widowisko aktorskie. Aktorskie. Tego nie wolno robić posiłkując się fachowymi tancerzami i śpiewakami - tego, paradoksalnie mówiąc, "nie wolno" zbyt doskonalić w tej mierze - bo zabawa zniknie. Nie piszę tego, by tłumaczyć takie czy inne niedostatki śpiewania i tańczenia aktorów zespołu Ateneum, ale by wypowiedzieć swe przeświadczenie, że w dobrze zrobionym "Kramie" musi tkwić jakiś element niemal "amatorskiej", nieprzymuszonej zabawy, zabawy aktorów w taniec i śpiew. Taką nieprzymuszoną "amatorszczyznę" tylko doskonały zespół może bezkarnie wprowadzać na scenę. Przyszłość dalsza "Kramu", to szlifowanie, perfekcjonizowanie formy aktorskiej, perfekcjonizowanie owego nastroju nieprzymuszonej zabawy.

I jeszcze jedno. Wspomniałem o kolejnych kreacjach. W widowisku takim, jak "Kram z piosenkami", śpiewa i tańczy cały zespół, z konieczności ci sami aktorzy grają wiele ról. Z konieczności tej wynika chyba pewna cnota i właściwość charakterystyczna. Im więcej ról gra ten sam aktor, tym lepiej. W paradzie

stylów, obyczajów, kostiumów chcemy tego samego człowieka widzieć wiele razy. Niech się szlachcianka przerzuci w mieszczkę, w dziewczynę z malarskiego poddasza, niech dama zatańczy polkę na Bielanach, niech kontusz, mundur ułański i malowniczy obdartus pokazują "kram" teatralny, człowieka w różnych rolach, różne role w tym samym polonezie "dawnego obyczaju".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji