O nową szkołę teatralną
Zastanówmy się: jaka powinna być szkoła teatralna, zarówno jej program, jak i organizacja. Oczywiście próbujemy wyobrazić sobie nową szkołę a nie reformę istniejącej.
Przede wszystkim powinna być ona ukształtowana na obraz i podobieństwo teatru, struktury przedstawienia. A więc powinna bazować na współpracy wszystkich tych, którzy tworzą spektakl: aktorów, reżyserów, scenografów. Dodałbym jeszcze teatrologów (w życiu teatru też oni istnieją, a w szkole szczególnie byliby potrzebni - będą to kadry krytyków, teatrologów, może dyrektorów czy innych działaczy na polu teatru). I jeszcze: techników teatralnych wszystkich specjalności, a przede wszystkim oświetleniowców (lecz powinni tu być i stolarze, malarze, modelatorzy i - bardzo ważni! - krawcy). Taka jest struktura teatru i taka powinna być również szkoła.
Jest jeszcze jeden argument: studenci chcą działać, pracować, tworzyć. I trzeba im to umożliwić - dla dobra nauki.
Nasuwa mi się jedno porównanie: studenta, który maluje czy rzeźbi, ale nie we właściwym materiale, lecz w zastępczym, projektuje, a nie maluje czy rzeźbi. Ale po to, aby to było możliwe, potrzebny jest teatr. Jaki? Różny, wielofunkcyjny: pudełkowy i inny, ze sceną pośrodku widzów, z małą i dużą widownią (gra się inaczej), ze scenami czy akcją dookoła widzów. Tak, jak to się dzieje we współczesnym teatrze.
Oczywiście "maszyneria" powinna być najprostsza (do tego zagadnienia powrócę).
A więc wyobraźmy sobie, że oto mamy salę teatralną - pracownię.
Teatr jest sztuką, jeżeli sztuką - to współczesną. Ale teatr w przeciwieństwie do malarstwa nie posiada sztuki klasycznej w muzeach, lecz w egzemplarzach, jak muzyk nuty i ażeby te sztuki czy ta muzyka zaistniały, trzeba je odtworzyć. Trzeba grać Bacha i Chopina, "Antygonę" i "Nie-Boską". I w jednej, i w drugiej dziedzinie może to być bardziej lub mniej twórcze. Jest to również doskonałe studium stylów, konwencji, logiki myślenia artystycznego.
A. więc trzeba się uczyć w szkole teatralnej przede wszystkim konwencji artystycznych. Na jakim przykładzie? Na przykładzie naturalizmu i ekspresjonizmu oraz na przykładzie rekonstrukcji. Przykładowo: "Król Edyp" Sofoklesa. Rekonstruujemy ten spektakl: scena, boisko orchestry dla chóru, maska, koturn, muzyka (!), taniec... Szekspir - rekonstrukcja teatru i stylu grania (konwencji) teatru elżbietańskiego. Toż samo w teatrze średniowiecznym (o bardzo interesującej stylistyce). Tego samego "Edypa" - konwencji naturalistycznej (bez maski, tańca i muzyki); jest wiele materiałów, zwłaszcza w realizacjach i teoriach Stanisławskiego. I znów ten sam temat w konwencji ekspresjonistycznej (tu przykłady i pisma niemieckie). Ukoronowaniem mógłby być spektakl nie odwołujący się do żadnej dawnej konwencji, ale współczesny - lecz równie logiczny jak poprzednie.
Nie wydaje się konieczne, żeby to były pełne spektakle - fragment mógłby wystarczyć dla takiego ćwiczenia.
Metoda pracy. Studenci są podzieleni na grupy. Każda podejmuje jakiś temat, np. antyczny (komedia, tragedia, różne sztuki). W jej skład wchodzą aktorzy, reżyser, scenograf pod kierunkiem grupy specjalistów-profesorów. Temat wymaga wykładu teoretycznego: historia, historia dramatu, teatru, sztuki, filozofii - wszystko w odniesieniu do tematu. Na ścianach całej szkoły reprodukcje, fotografie. Szkoła żyje antykiem. W kolejności następne epoki (kolejność chronologiczna jest ważna!)
Są dwie możliwości: wszystkie grupy pracują w temacie "rekonstrukcja", albo każda grupa w jednej z podanych poprzednio konwencji (w innym temacie będą się wymieniały konwencjami). Powstałyby więc albo cztery fragmenty Króla Edypa w różnych konwencjach, albo cztery konwencje różnych sztuk (fragmentów). Słowem - tak grali Grecy antyczni, tak naturaliści, tak ekspresjoniści, a tak my dzisiaj.
Oczywiście rodzi się pytanie: jak student początkujący mógłby podjąć tak trudne zadanie? (Edyp, Antygona, Hamlet, Ofelia...). A jak grali Grecy? Aktorzy teatru Elżbietańskiego w roli kobiet? (wiadomo, że byli to młodzi chłopcy przed mutacja). Zresztą nie chodzi tu o efekt końcowy, lecz przede wszystkim o zapoznanie się z zasadami. W miarę nauki wyniki byłyby doskonalsze.
Teatrolodzy są tu bardzo potrzebni, oni mieliby za zadanie wyszukanie materiałów teoretycznych do tych konwencji, oni współpracowaliby z reżyserem i scenografem (i aktorem oczywiście) przy realizacji, ale zajmując się przede wszystkim sprawami teorii.
Scenografowie projektowaliby makiety dekoracji i kostiumów, ale również realizowaliby fragmenty dekoracji i niektóre kostiumy (postaci, które grają w ćwiczeniach). Realizatorami byliby technicy teatralni (studenci, również pod kierunkiem wykładowców).
W ten sposób powstałby fragment spektaklu, realizacja nie 100%, ale może 50% - dostatecznie, aby ją ocenić i wiele się nauczyć.
Sądzę, że w jednym roku można by przerobić cztery epoki teatralne, a doświadczeń byłoby 4 X 4 = 16 w ciągu jednego roku.
Pierwszy rok jednak, rok warunkowy, musiałby być poświęcony ćwiczeniom wstępnym: głos, ruch... Dla reżyserów i scenografów takie ćwiczenie: przestrzeń (powierzchnia) kwadratowa i kolista. Zakomponować tę przestrzeń ruchem w ciągu np. 2 minut (rytm, rysunek ruchu, różnorodność, tempo, zmiany dramatyczne...); następnie wprowadzić dźwięk lub głos; wprowadzenie kostiumu i jego konsekwencje; wprowadzenie podestów czy elementów "dekoracji" lub mebli. Światło. I tak dalej, można te zadania rozszerzać, zmieniać. Głos i przestrzeń: duża, mała.. Słowem ćwiczenia abstrakcyjne, ćwiczenia z kompozycji w czasie i przestrzeni.
Dopiero gdy student jest sprawdzony, że myśli, słyszy i widzi - wówczas studiuje konwencje sztuki teatralnej. ( Oczywiście ani na pierwszym, ani na drugim i trzecim roku nie jest asystentem w teatrze i nie marnuje czasu na próbach, może na czwartym roku mógłby się zetknąć z teatrem, ale przecież w szkole ma pełny teatr).
Praca szkoły teatralnej powinna być konfrontowana z publicznością: może te fragmenty, może jakaś kompozycja tych fragmentów, może jeszcze inne prace - trzeba pomyśleć, ale spektakle muszą być konfrontowane z publicznością, szczególnie dla aktorów, lecz nie codziennie.
Sala. Duża hala, najlepiej oszklona, ażeby mogło tu wchodzić słońce. Teatr nie musi się rozgrywać w, ciemnym i bez powietrza lochu. Ta sala musi stać w parku z drzewami i kwiatami, i ścieżkami z ziemi nie uduszonej asfaltem (może podwójne szyby). Taka przestrzeń byłaby podzielona kotarami (może azbestowymi) na 9 prostokątów, tworząc jakby krzyż grecki (patrz rysunek). Rozsunięcie kotary pozwala na uformowanie dowolnej przestrzeni ze sceną en face ze sceną w środku, z 3 scenami dookoła publiczności, sceną długą, bądź szeroką - bardzo różnie. Cały strop byłby rusztowaniem technicznym do zawieszania owych kotar czy dekoracji oraz reflektorów.
Patronami tych pomysłów są Walter Gropius i Władysław Strzemiński (reformy powstawały również pod wpływem idei Wyspiańskiego, Witkiewicza...). Gropius to szkoła Bauhausu, gdzie połączył on wszystkie dyscypliny sztuki: malarstwo, rzeźbę, grafikę, sztukę użytkową (wykonywano tam meble, ceramikę...) oraz teatr (robiono spektakle). Strzemiński to "teoria widzenia", malowanie według widzenia średniowiecznego, renesansowego, barokowego... impresjonistycznego, kubistycznego...
Projekt ten jest raczej ideą niż przemyślanym do końca programem. Do dyskusji, do uzupełnienia. Ale nie na zasadzie rezygnacji "bo tak będzie łatwiej, odwrotnie, "im lepiej, tym lepiej i to, co najlepsze, trzeba zrealizować. Trudniejsze sprawy realizuje się dziś w naszym kraju!
Uzupełnienie:
Rekonstrukcja, naturalizm, ekspresjonizm - te terminy i ich stylistyki mogą być pojmowane różnie: archiwalnie czy archeologicznie lub twórczo, ale na kanwie, według zasad czy widzenia. Dowolność jest duża, bo musi być wypróbowana i przez wykładowcę i zależna jest też od zapotrzebowania naszego czasu. Zapewne nie należy doprowadzać tej pracy do ekshumacji, ale dozować stopień inwencji twórczej, lecz utrzymanej w założonej konwencji. Przecież tendencje naturalistyczne, jak i tendencje ekspresjonistyczne, pojawiają się w sztuce co pewien czas, więc jest w nich element współczesności.
Druga sprawa bardzo ważna to materiał ikonograficzny, obrazowy, który powinien towarzyszyć każdemu nowemu tematowi. Dużo widzieć, dużo patrzyć. Naprawdę obraz mówi znacznie więcej niż opis, pobudza wyobraźnię, pokazuje zwłaszcza aktorowi, reżyserowi i scenografowi wiele rzeczy nie do opisania. A więc cała szkoła, cały teatr pełen dokumentacji, na wykładach przezrocza kolorowe. Te materiały powinny dotyczyć teatru, jego formy, dekoracji i kostiumów, architektury (nie tylko teatralnej) obyczajowości, życia, sztuki (malarstwo, grafika, która jest bardziej intymna niż malarstwo) - wszystkiego, co może stworzyć obraz najpełniejszy epoki. Również projekcje filmu (Pasolini...).
Trzecia sprawa. Wykłady nie mogłyby się tu odbywać w sensie uniwersyteckim. Teatr jest pracownią i każdy profesor ma tu wstęp wolny, gdy jest potrzebny, na życzenie innego wykładowcy, studentów czy swoje własne: a więc i reżyser, i scenograf, i teoretyk. Ma powstać dzieło, ma się zrodzić zainteresowanie i wiedza, ale dominować musi sztuka (oparta jednak o solidny warsztat i uczciwą wiedzę). Praktyka może pokazać, że dadzą się tu stworzyć jakieś ramy, jakaś regularność, zasady, organizacja. W tej chwili trudno to przewidzieć - jak tworząc obraz trudno jest przewidzieć cenę farby i czas pracy. Ale po pewnym doświadczeniu jakaś struktura będzie mogła się zarysować.