Artykuły

Oświadczenie

Stanowisko Komisji Rewizyjnej łódzkiego Sejmiku Wojewódzkiego, w sprawie organizacji przez Teatr Wielki koncertu Placido Domingo w czerwcu 2009 r., jest kuriozalnym przykładem niewiedzy, dezinformacji, pomówień i złej woli. Zdziwi pewnie przewodniczącego Komisji, pana Witczaka (PiS), podpisanego pod stanowiskiem, fakt, że Teatr nadal - nie tylko przy okazji koncertu maestro Domingo - zaciąga idące w miliony zobowiązania, nie pytając o pozwolenie Urzędu Marszałkowskiego. Zaciąga, bo działa... zgodnie z prawem, w ramach posiadanych ustawowo i statutowo uprawnień. Podniesiony dalej zarzut nieuzyskania przez Teatr odpowiednio wysokich wpływów od sponsorów jest podwójnie szokujący. Po pierwsze to przedstawicieli Komisji Rewizyjnej (pan Makowski z SLD) w swoich sławetnych medialnych wystąpieniach wiosną ub. roku na tyle zdyskredytowali działania Teatru i Zarządu Województwa, z zapowiedzią oddania sprawy do prokuratury włącznie, że dzisiejsze pretensje do Teatru o brak sponsorów, to juz zwykła hucpa. Sponsorzy i partnerzy, z którymi Teatr prowadził rozmowy, nie chcieli nawet słyszeć, by wspierać "kryminalną" imprezę. A po drugie - tak przy okazji - może Komisja oświeci zarządzających Teatrem, jakie przepisy w Polsce zobowiązują ich do uzyskania określonego przychodu od sponsorów? Komisja nie podnosi faktu, że Teatr nie poniósł z tytułu organizacji koncertu żadnej straty, ale jeszcze uzyskał zysk netto, ale to akurat - dla Komisji - nie ma żadnego znaczenia. Wartość całego zaś stanowiska Komisji jest wreszcie dokładnie taka, jak ostatni z zarzutów o nie wyegzekwowanie przez Teatr zapłaty od TVP za lipcową retransmisję koncertu. Drobny problem jest taki, że takiej retransmisji w TVP w ogóle nie było. Ale przecież to wszystko bez znaczenia. Nie chodzi o to, by złapać króliczka, chodzi tylko o to, by gonić go aż... do wyborów. A po drodze jeszcze zdobyć tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.

Marek Szyjko, dyrektor Teatru Wielkiego w Łodzi