Artykuły

Kolorowy - młodzieżowy "Józef"

Narrator - Jolanta Litwin (A. Gostkowska, K. Krzyszkowska-Sut, M. Stefaniak) - otoczony grupą dzieci zaprasza do wysłuchania historii o Józefie (Jan Bzdawka), towarzysząc widzom od pierwszej do ostatniej sceny. Opowieść rozpoczyna laserowe wyświetlenie tytułu: "Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze". Jest to jeden z wcześniejszych musicali T. Rice'a i A, L. Webbera, bodaj najgłośniejszej pary twórców tego gatunku. W Polsce znamy ich dwa utwory "Jesus Christ Superstar" (Teatr Muzyczny w Gdyni) i "Evitę" (Teatr Rozrywki w Chorzowie).

Już od pierwszych scen oszałamia mocna muzyka, feeria braw i świateł, reflektorów i laserów. Jest to historia radosna, nie ma w niej czasu na smutek, nawet wtedy, gdy rodzina Józefa modląc się przy ścianie płaczu, gotuje zupę z resztek i ma ochotę zjeść chociażby skrzypka grającego obok nich.

Wojciech Kępczyński nie tylko przedstawia biblijne dzieje, lecz na ich podstawie buduje wiele pastiszów i nawiązań do literatury oraz teatru. Przedstawienie bardzo lekkie i przyjemne w odbiorze, ociera się miejscami o kicz i niebezpiecznie w pierwszych scenach upodabnia się do "Metra". Podobnie zresztą jak logo spektaklu. Szkoda. Po co u licha takie nawiązanie? Czarna na początku scenografia, schody i kolorowe światła.

Na szczęście, im dalej tym więcej samodzielności. Scenografia (Małgorzata Treutler) zaczyna żyć własnym życiem, (choć nie do końca), kostiumy nabierają wyrazu. Zwracają szczególną uwagę ubrania braci Józefa, łączące w doskonały sposób współczesną modę młodzieżową i tradycyjne ubranie żydowskie.

Układy choreograficzne niezbyt skomplikowane, ale bardzo dobrze opracowane. Miło popatrzeć. Niestety, nie wiele jest gry aktorskiej, nawet jak na musical. Z drugiej jednak strony świeżość, z jaką wykonywane są zbiorowe układy choreograficzne, pociąga i zachwyca. Efektowny taniec zespołu, czasami nawet dwudziestu osób! Bardzo dobra współczesna muzyka (Maciej Pawłowski i orkiestra teatru wspomagana przez zespół jazzowy FIVE LINES). Jednak trochę zbyt głośna jak na teatr. Chwilami zagłusza aktorów. Piękne piosenki... No i sam temat - szczęśliwie kończąca się opowieść. W sumie najciekawsze są tańce przewijające się przez cały spektakl, będące również elementem gry konwencji. Musical jest jakby dyskoteką, ale w klasycznym stylu.

Najwięcej możliwości do popisów aktorskich daje rola Józefa i korzysta z tego Jan Bzdawka. Dobry wokal i interpretacja postaci. Przejmująca scena w więzieniu, w czasie której na widowni zapada cisza.

Zespół przygotowany dobrze. Aktorom pomagają mikroporty, których jest na scenie około piętnastu! Miłe wrażenie sprawia chór dziecięcy występujący w niemal wszystkich scenach.

Jest to sztuka użytkowa - dyskoteka, lasery, dymy - po prostu komercyjna. Zapewne teatr nie będzie miał problemów z zapełnieniem niezbyt dużej widowni. Zwłaszcza że już od dwóch miesięcy niemal codziennie na widowni

komplety widzów. To wróży równie długi żywot musicalowi. Sukces już jest Spektakl lekki, świeży, rewio wy bardziej niż musicalowy. Zapewne takie jest libretto. Mimo pewnych niedoskonałości warto obejrzeć "Józefa...", który porywa, daje chwilę wytchnienia.

Cieszy, że w kolejnym miejscu zjawia się ktoś, kto potrafi stworzyć teatr dla publiczności młodej, dopiero uczącej się go. Język młodzieżowy - "przybij piątkę" mówi Faraon do Józefa, gdy ten dobrze tłumaczy sen, taniec, śpiew i muzyka. Miejmy nadzieję, że młodzi ludzie nie poprzestaną na tym tylko gatunku teatru.

Przystępnie, nowocześnie i profesjonalnie przedstawione biblijne dzieje Józefa. To dobrze. W dzisiejszych czasach przecież coraz trudniej dotrzeć do człowieka. Byłby idealny, gdyby nie pewne nieścisłości, jak tradycyjny taniec żydowski, gdzie panie tańczą z panami, no i powód, dla którego Józef dostał się do więzienia jest zbyt dwuznaczny - to nie cenzura - po prostu mógłby stracić dar wyjaśniania snów i zgnić w zatęchłym lochu, a wówczas nie byłoby dalszej części spektaklu. Zapewne i pierwszej.

Kolorowo, kolorowo. Młodzieżowo, młodzieżowo. Taki jest "Józef..." i tak czują się wszyscy widzowie. Ruch teatralny uznał spektakl za jedno z najważniejszych wydarzeń ostatnich miesięcy.

Premiera Polska 17 lutego 1996 Teatr im. Kochanowskiego w Radomiu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji