Artykuły

Józef w pałacu Józefa

Sukces musicalu z Radomia w Warszawie

Józef - ostatni z patriarchów biblijnych, główny bohater opowieści kończącej Księgę Genesis jest postacią opiewaną dość często przez artystów. Wystarczy wymienić tu choćby świecką krotochwilę Mikołaja Reja, tetralogię biblijną Tomasza Manna, oratoria Haendla i Boccheriniego czy poemat symfoniczny Richarda Straussa.

Legendą o Józefie, ulubionym synu Jakuba, który za sprawą zawistnych braci zostaje sprzedany jako niewolnik i po wielu perypetiach, dzięki umiejętności przepowiadania snów, trafia na dwór Faraona i cieszy się jego łaskami, zainteresowała także Andrewa Lloyda Webbera i Tima Rice'a, twórców takich musicali, jak "Evita" czy "Jesus Christ Superstar".

Musical Rice'a i Webbera noszący tytuł "Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze" wszedł przebojem na sceny zarówno Europy Zachodniej, jak i Ameryki. Jedna z ostatnich głośnych premier odbyła się w 1991 roku w londyńskim Palladium Theatre i stała się wielkim sukcesem bardzo popularnego wówczas Jasona Donavana.

Minęło pięć lat od tamtej premiery i musicalowa opowieść o Józefie trafiła do Radomia i myślę, że ma ona wszelkie szanse stać się najlepszym tego typu spektaklem, granym obecnie na naszych scenach. Świetne choreograficznie i muzycznie rodzime "Metro".w porównaniu z "Józefem" wydaje się bowiem musicalem dość egzotycznym, nadętym i pozbawionym choćby odrobiny poczucia humoru.

Przygotowania do radomskiej premiery zelektryzowały młodych wykonawców z całej niemal Polski. Do eliminacji zgłosiło się kilkaset osób. Dzięki temu udało się zgromadzić na scenie doborową stawkę aktorów, świetnie tańczących i dobrze śpiewających. Duże brawa należą się zwłaszcza narratorce, w tej roli oglądałem Jolantę Litwin (dobra szkoła Jerzego Gruzy), jak i Faraonowi. Dariusz Kordek w roli władcy Egiptu upozowany, jak chcieli tego twórcy musicalu, na Elvisa Presleya wykazał się nie tylko talentem wokalnym, ale i (po raz pierwszy chyba) poczuciem humoru. Słowa "Józef przybij piątkę" przyjęte zostały przez widzów gromkimi brawami. O udanej roli może mówić także odtwórca Józefa-Jan Bzdawka. Spektakl zresztą jest sukcesem zbiorowym, bowiem słowa uznania należałoby kierować także pod adresem bardzo dobrych wokalnie i świetnych choreograficznie aktorów drugiego planu, a nawet dzieci grających epizody. Kilka małych dziewczynek w zabawnych peruczkach grało swe rólki z dużym wdziękiem. Blasku spektaklowi dodawała świetna i bardzo funkcjonalna scenografia Małgorzaty Treutler oraz efekty świetlne wykonane przy użyciu najnowszej techniki laserowej.

Wojciech Kępczyński, reżyser spektaklu i zarazem dyrektor radomskiego teatru przygotowując na swej scenie kilka ambitnych przedstawień, zadowolił nimi krytykę, lecz nie przyciągnął widzów. Decydując się na "Józefa" postawił wszystko na jedną kartę. Cały półroczny budżet teatru przeznaczył na spektakl, który - jego zdaniem - nie tylko mógłby zainteresować widza, ale i spowodował, że przed kasami ustawiałyby się kolejki. Ten iście szaleńczy zamysł okazał się pełnym sukcesem. Sprawdziło się więc powiedzenie, że warto inwestować w marzenia. Biblijnego Józefa utrzymały one przy życiu. Marzenia Wojciecha Kępczyńskiego natomiast utrzymał przy życiu prowadzony przez niego teatr. Świadczy o tym powodzenie spektaklu zarówno w Radomiu, jak i gorące przyjęcie w Warszawie, gdzie Józef grany był w pałacu swego imiennika z nieco późniejszej epoki.

"Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze" Tima Rice'a i Andrewa Lloyda Webbera. Przekład Klaudyna Rozhin, scenografia Małgorzata Treutler, kierownictwo muzyczne Maciej Pawłowski, reżyseria i choreografia Wojciech Kępczyński. Prapremiera polska 17 luty 1996, Teatr w Radomiu. Pokazy w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, 28-30 września br.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji