Artykuły

Berek na sucho

"Berek Joselewicz" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

"Berek Joselewicz" miał odczarowywać trend pokazywania Żydów jako bezwolne ofiary. Przedstawił ich jednak znów jako ofiary - choć romantyczne, polskie.

(...)

Wysiłek ogromny. Ambicje szlachetne. Wynik - wprawiający w konsternację. Co zrobić z tą przytłaczającą uczciwością? Z całą tą troską wobec sprawy, która nie wyrasta poza ramy niesłusznie lekceważonego przypisu?

W spektaklu widać ambicje, by bohaterstwo oddziału Berka zderzyć z innymi mitami o młodych gniewnych ginących za ojczyznę. Wybijani w pień żołnierze żydowskiego legionu w krytycznym momencie cierpią nie mniej niż "warszawskie dzieci" Powstania. Ubrani w sfastrygowane mundury maszerują pędzeni rytmem nie pieśni, ale ich resztek, nie hymnów, ale ich zmasakrowanych, postrzępionych fragmentów. Parodiując stereotyp Żyda asekuranta, wymachują pięściami hardo i mechanicznie. Nie jest to już Kantorowski "teatr śmierci", nie są to jeszcze hollywoodzkie gry wojenne. Choreografka Izabela Chlewińska znalazła dla scen militarnych rewelacyjną konwencję łączącą niezwykłą dynamikę z jakimś przeczuciem nadciągającej Zagłady. Białe wrota w tle otwierają się i na pochyłą scenę wtaczają się stłoczeni bohaterowie. Część z nich (występujące gościnnie tancerki i mimowie) w sportowych koszulkach i opasujących biodra tałesach przypomina dzisiejszych żołnierzy armii izraelskiej - wcielane zaraz po szkole dzieciaki płci obojga, szkolone w najbardziej efektywnych technikach zabijania. Zginą wszyscy.

Zginą uwiedzeni przez piękno śmierci, charyzmę Joselewicza, obietnice Kościuszki. Naczelnik na szkielecie swojego białego konia wyszepcze do nich odezwę głosem kochanki. Halina Rasiakówna w złotym płaszczu, przezroczystej bluzce, z krwawymi ustami, swoim powolnym monologiem obietnicą usypia, pieści, kusi. Początek emancypacji Żydów, ich walki o równe prawa obywatelskie zostaje więc pokazany jako flirt ze śmiercią - stając się Polakami, zyskali przywilej wykrwawiania się w pięknym stylu.

Tragedię Żydów ginących za złotą marę Kościuszki kontrapunktuje ludzka tragedia Ruchli (Alicja Kwiatkowska). Porwana przez Ponińskiego żydowska piękność usiłuje powstrzymać wojenne szaleństwo. W końcu składana do grobu powraca jak wyrzut sumienia.

Dobrze wyjaśnić historyczne nieścisłości. Dobrze przypomnieć nieznane wątki oficjalnych legend. Poza porywającą choreografią Chlewińskiej niewiele jest jednak w spektaklu elementów autentycznych, przejmujących, angażujących. Przedstawienie miało być początkowo realizowane w Teatrze Nowym w Łodzi w ramach obchodów rocznicy likwidacji getta łódzkiego i założenia tamtejszego teatru żydowskiego. Po zmianie dyrekcji artyści musieli emigrować. Przeszczep projektu nie powiódł się jednak do końca. "Berka..." ogląda się zbyt spokojnie. Na sucho.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji