Artykuły

Zapisane w ciele

- Choć pantomima jest zapisana w moim ciele, jest dla mnie sztuką muzealną. Zdarza mi się bazować na jakiejś technice pantomimicznej, choć korzystam z niej w podobnym stopniu jak z innych dziedzin: tańca nowoczesnego, tai-chi, sztuki walki. Nie lubię też tańca w teatrze dramatycznym - mówi MAĆKO PRUSAK, mim i twórca ruchu scenicznego.

Kamińska: W wieku 16 lat spotkałeś się z Henrykiem Tomaszewskim.

Maćko Prusak: - To było jedno z najważniejszych spotkań w moim życiu zawodowym. Już jako dziecko interesowałem się tańcem, zaczynałem od tańca towarzyskiego, później przyszła fascynacja breakdance'em. Myślałem o szkole cyrkowej. Jako nastolatek trafiłem do teatru w rodzinnym Gnieźnie, grałem w bajkach. Tomaszewski przyjechał tam realizować "Sen nocy letniej", zauważył mnie i zabrał do Wrocławia. Ja oczywiście nie wiedziałem, kto to taki, podpisałem umowę o pracę, wyjeżdżałem za granicę. Myślałem wtedy, że chwyciłem Pana Boga za nogi.

Bywało trudno?

- W związku z teatrem miałem kłopoty w szkole. Nagle wkroczyłem w zupełnie obcy dla mnie świat, bardzo się bałem.

Po ośmiu latach odszedłeś z Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

- Tomaszewski zaszczepił mi miłość do teatru, ale nadszedł taki moment, kiedy przestałem się tam spełniać. Zacząłem angażować się w przedsięwzięcia niezwiązane z Teatrem Pantomimy. Dwa lata przed śmiercią Henryk Tomaszewski zwolnił nagle z teatru kilka osób, między innymi mnie. To był trudny moment. Stanąłem z walizkami przed bramą, nie mając pomysłu na to, co dalej. Zajmowałem się teatrem offowym, pracowałem na ulicy, w cyrku, byłem nawet na miesięcznym kontrakcie w Dubaju. To wszystko stanowiło dla mnie naukę.

Ale wróciłeś do Pantomimy...

- Wróciłem na trzy lata, kiedy dyrektorem został Alek Sobiszewski. Zatęskniłem za stabilizacją, ale dość szybko zrozumiałem, że tam nie ma już dla mnie miejsca. Musiałem wybrać: praca z Jankiem Klatą albo pantomima.

Dziś jesteś częścią stałego zespołu jego współpracowników, a Klata wyrósł na jednego z najważniejszych reżyserów młodego pokolenia.

- Pracowałem z wieloma reżyserami, ale z Klatą i jego zespołem, czyli Justyną Łagowską i Mirkiem Kaczmarkiem, szczególnie dobrze się rozumiemy. Jesteśmy jak zgrana kapela, porozumiewamy się bez słów. Każdy spektakl, jaki robi Klata, jest inny, dzięki temu wszyscy mamy pole do popisu. Razem debiutowaliśmy, teraz razem pracujemy, ale nie mówię, że będzie to trwać wiecznie.

Tworzenie ruchu scenicznego w teatrze dramatycznym jest młodą dziedziną.

- Ruchem scenicznym zajmuję od siedmiu lat. Wtedy Klata debiutował "Uśmiechem grejpruta" na festiwalu Eurodrama. Oczywiście przede mną byli inni twórcy, którzy się tym zajmowali, ale dopiero w ostatnich latach ruch sceniczny stał się wyjątkowo popularny.

Na czym polega Twoja praca?

- Z każdym z reżyserów pracuję inaczej, każdy ma inne oczekiwania. Często bywa tak, że jestem zatrudniany do spektakli, w których ruch ma odgrywać ważną rolę, a zostaje z niego jedynie jakiś strzęp. Bywa tak, że mam zadbać o dyscyplinę ruchową, której aktorom czasem brakuje, szczególnie w scenach zbiorowych. Bywa też tak, że mam tylko udzielić paru konsultacji, pomóc w czymś aktorowi, a robi się z tego duża akcja ruchowa.

Fakt, że zaczynałeś jako mim, wpływa na to, co robisz obecnie?

- Choć pantomima jest zapisana w moim ciele, jest dla mnie sztuką muzealną. Zdarza mi się bazować na jakiejś technice pantomimicznej, choć korzystam z niej w podobnym stopniu jak z innych dziedzin: tańca nowoczesnego, tai-chi, sztuki walki. Nie lubię też tańca w teatrze dramatycznym.

(...)

Maćko Prusak - mim i aktor, twórca ruchu scenicznego do wszystkich - z wyjątkiem "Transferu!" - spektakli Jana Klaty. Ruch tworzył także w realizacjach Artura Tyszkiewicza, Grzegorza Jarzyny, Piotra Kruszczyńskiego i Przemysława Wojcieszka. Karierę zaczynał jako mim we Wrocławskim Teatrze Pantomimy, gdzie spędził łącznie 11 lat. Występował także w niezależnym Teatrze Tańca "Arka". Od marca zeszłego roku możemy oglądać go w spektaklu "Kaspar", który Barbara Wysocka zrealizowała we Wrocławskim Teatrze Współczesnym.

***

Cały artykuł w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji