Artykuły

Myszkin i reszta świata

Rozmowa z Barbarą Sass, reżyserką "Idioty" Fiodora Dostojewskiego

- Adaptacja tak wielowątkowej powieści jak "Idiota" Dostojewskiego zmusza do bardzo trudnych, a zarazem wyrazistych wyborów: postaci, tematów i konfliktów. Które z nich uznała Pani za najistotniejsze?

- Główny konflikt rozgrywa się pomiędzy czwórką bohaterów: Myszkinem, Ragożynem, Agłają i Nastazją. To oni uwikłani są w konfigurację triumfów i klęsk. Ale, jak to u wielkich pisarzy buwa, nie byłoby tego wątku dramatycznego, gdyby nie istniała wokół protagonistów bogata galeria postaci, które są papierkiem lakmusowym zachowań i dramatów głównych bohaterów. Stąd też postanowiłam, ni chcąc zubożyć myśli Dostojewskiego, przygotować przedstawienie panoramiczne, w którym uniwersum pisarza w sposób nie dosłowny, ale bardzo konkretny przekłada się na problemy współczesnego świata.

Osią dramatu, którą budujemy na scenie, jest konflikt pomiędzy księciem Myszkinem i resztą świata. Myszkin, który chce naśladować Chrystusa, chce być człowiekiem dobrym i pięknym w sensie duchowym, ale zostaje uwikłany, czy też sam wikła się w sieciach zastawianych przez życie, czyli innych ludzi - ich złość, nienawiść, pożądliwość.

- Czyli jest to konfrontacja ideału człowieka z bohaterami skażonymi złem?

- Dostojewski, budując postać Myszkina, chciał stworzyć wizerunek człowieka - Chrystusa, by przekonać się o tym, czy taki człowiek-ideał jest w stanie przebić się przez ludzkie zło i zbawić świat. Ponieważ Myszkin, jak i pozostali bohaterowie, przegrywa, to przegranym jest w tym spektaklu, tak jak u Dostojewskiego, również Chrystus.

- A więc dobro nie jest drogą do zbawienia?

- W "Idiocie" nie, do wszędzie napotyka na siłę zła. Agłaja przyrównuje Myszkina do Don Kichota, czyli jego dobro jest walką z wiatrakami. To niezwykle przystaje do współczesnego świata, w którym idealizm człowieka nie ma racji bytu. Współczesny człowiek, stworzony na podobieństwo Myszkina, tak jak on, też musi przegrać.

- Z tego wynika, że chciała Pani zrobić przedstawienie o przegranej człowieka, ale i o przegranej idei. To przerażająca konstatacja świata.

- Ale bardzo mi bliska i w tym Dostojewski zawsze mnie fascynował. Kolor jego świata jest moim kolorem. Każdy człowiek, nawet ten szczęśliwy, w obliczu śmierci, która jest koniecznością, jest przegrany. I każdy, który aktywnie zmierza się z życiem, w finale jest człowiekiem przegranym. Bo zmierza do śmierci. A ona jest klęską człowieka.

- Czy zatem Pani przedstawienie jest dyskursem o charakterze moralnym czy religijnym?

- Raczej moralnym, choć nie unikam pytań natury religijnej. Ale też nie stawiam żadnych tez, ani odpowiedzi. Opowiadam historie bohaterów, którzy ponoszą klęskę. Natomiast nie chcę tego stwierdzenia wartościować i dawać jakichkolwiek odpowiedzi.

- A jakie stawia Pani pytania?

- Podstawowe: czy w dzisiejszym świecie można być świętym, jak chciał być Myszkin?

- Pani zdaniem, Dostojewski w Myszkinie stworzył człowieka niemożliwego?

- Oczywiście. I pisał o tym wielokrotnie. Dlatego potrzebny był mu Ragożyn, uosobienie zła, by pokazać, że tak naprawdę to on jest drugą stroną Chrystusowego Myszkina. Bo przecież w każdym człowieku jest i Myszkin, i Ragożyn, czyli dobro i zło. Oni bez siebie nie potrafią funkcjonować. Ich zespolenie, tej białej i czarnej połówki, następuje w finale, nad ciałem zamordowanej Nastazji. Wtedy dopiero dopełnili się psychicznie i w tym dopełnieniu jest całość człowieka. Eksperyment Dostojewskiego z człowiekiem - Chrystusem nie powiódł się. Bo dobro nie istnieje bez zła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji