Artykuły

Autor skrzywdzony

"Idiota" w reżyserii i adaptacji Barbary Sass w krakowskim Teatrze im. J. Słowackiego to nieudana próba zmierzenia się z dziełem Dostojewskiego

Fiodor Michajłowicz Dostojewski wielkim pisarzem jest. Gdyby ktoś zetknął się jednak z twórczością wielkiego Rosjanina jedynie za pośrednictwem adaptacji "Idioty", wystawionej w krakowskim Teatrze im. J. Słowackiego, musiałby jednak uznać powyższą tezę co najmniej za nadużycie.

Przenosząc na scenę kilkusetstronicową powieść, w dodatku powszechnie uważaną za genialną, trzeba mieć pomysł, który epickiej historii pozwoliłby nadać rządzącą się odmiennymi prawami formę dramaturgiczną. Tego właśnie pomysłu zabrakło Barbarze Sass, reżyserce przedstawienia, a zarazem autorce adaptacji. Jej "Idiota" to zaledwie powieściowy bryk, poprawne streszczenie opisywanych przez Dostojewskiego wydarzeń. Doskonałe jako lekturowy spektakl dla szkół. Oczywiście zakładając, że chce się skutecznie zniechęcić uczniów do czytania.

Jedyny oryginalny wkład do teatralizacji tekstu to ulokowanie akcji na rozłożonym na widowni podeście, co skutecznie uniemożliwia percepcję tekstu - teatralna akustyka rządzi się swoimi prawami, równie nieprzekraczalnymi jak prędkość światła.

Obejrzenie tego przedstawienia nijak nie umożliwia zrozumienia, cóż to takiego ta "dostojewszczyzna" czy analizowana przez pisarza "mroczna dusza rosyjska". Jednakowoż przeniesienie prozy Dostojewskiego na scenę wymaga naprawdę genialnego aktorstwa. Barbara Sass zdecydowała się powierzyć najważniejsze role młodym, utalentowanym aktorom, którzy - choć poprawni - nie potrafili wnieść w kreowane postaci niezbędnej im odrobiny demonizmu czy szaleństwa. Może to brak wrażliwości, ale dla Nastazji Filipowny (Anny Radwan-Gancarczyk) z całą pewnością nie poświęciłbym swego życia i szczęścia rodzinnego, nie mówiąc o stu tysiącach (nawet wycofanych z obiegu) carskich rubli. A nawet, będąc kobietą, nie przeląkłbym się groźnej miłości Rogożyna, w każdym razie w wersji Radosława Krzyżowskiego. Nieco sympatii wzbudza bezradność (nie wiem, na ile intencjonalna) księcia Myszkina w interpretacji Krzysztofa Zawadzkiego.

Barbara Sass niewątpliwie okazała się ambitnym i lubiącym ryzyko graczem. Niestety, ucierpiał na tym, nieco skrzywdzony i poniżony, tekst Dostojewskiego. Zbrodnia się dokonała, jednak ze względu na ambitne zamierzenia kara powinna być łagodna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji