Artykuły

Jasna ciemność

Nie, to nie będzie o pośladkach. Choć prawdę mówiąc, dumna jestem, że w wieku 57 lat stały się znane na cały kraj. To będzie o magii w teatrze i o ciemności. To będzie odpowiedź na pytanie, które zadała mi dziennikarka: - Niech pani mi powie, jak tam jest co się czuje ze sceny? Czy publiczność to czarna plama i nic więcej? Czy to jest granica? Ściana? Czy jest magia, czy tylko ludzie w krzesłach? - pisze Joanna Szczepkowska w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

Poznałam go przypadkiem. To było w 2004 roku. Umówiłam się z córką na sałatkę do jednej z dzielnicowych kawiarni. Kiedy weszłam, on siedział przy jej stoliku z kieliszkiem wina. Przysiadł się. Lekko pijany mężczyzna w moim wieku nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Rozbawiło mnie pytanie: 'Czy panie wiedzą, kto ja jestem?', a kiedy podał wizytówkę, włożyłam ją do kieszeni i dałam do zrozumienia, że rozmowa skończona. Odszedł.

Wtedy żyła jeszcze moja mama, z którą dzieliłam się zdarzeniami dnia. Była ciekawa wszystkiego, także nazwiska na tej wizytówce. I nazwy firmy, którą on kieruje. To więcej niż firma. Potężne biznesowe stowarzyszenie. No i zaczęło się. 'Słuchaj, zadzwoń tam i powiedz, że miło ci było go poznać'. Ale po co? Ja nie mam nic wspólnego z tymi kręgami. 'No właśnie. Jesteś kompletnie wyizolowana. Zadzwoń tylko'. Moja mama zawsze miała katastroficzną wizję mojego życia. Zadzwoniłam. Nagrałam się. Nazywam się tak i tak, miło mi było poznać. Po kilku godzinach dzwoni do mnie garderobiana: 'Pani Joasiu, przysłano dla pani takie róże, że ja tu nie mam miejsca. Niech pani przyjedzie po nie'. Rzeczywiście, kosz jak ogród. I SMS: 'Jak mogłem Pani nie poznać! Czy możemy zjeść kolację?'. (...)

W domu różnie. Tylko mnie to mówi. Syna kocha. Kobiet dużo, bardzo dużo, za dużo. Ale nikogo bliskiego. Nikogo, z kim Czy może mnie odprowadzić, bo piękny dzień. Co będę jutro robić, bo chciałby sobie o tym myśleć. Następnego dnia SMS: 'Jak było? Rozmowy z wydawnictwem się udały?'. Czyta moją książkę. Wieczorem SMS: 'Dobranoc'. Rano: 'Książka wspaniała. Trzymam kciuki za próbę'. 'Może wypijemy herbatę? Chociaż 20 minut'.

(...)

Każdego dnia kilka SMS-ów, telefonów. Dużo pyta. Słucha. Martwi się. Może ja mam finansowe kłopoty? On mi może pożyczyć. Pożycza. Oddaję szybko.

(...)

Codzienne rozmowy. Narastająca więź. Potrzebna, bo zaczyna się robić dziwnie ciężko, jakaś blokada zawodowa. 'Chciałbym zobaczyć cię w teatrze'. Załatwiłam bilet pośrodku widowni, czwarty rząd. Wchodzę na scenę. Przede mną ciemność widowni. I Każdy, kto płynął jeziorem w chłodny dzień, zna to uczucie. Nagłe zetknięcie z głębokim obszarem zimna.

Z czwartego rzędu dochodziła do mnie najpaskudniejsza z możliwych energii. I nagła jasność: to ktoś, kto życzy wszystkiego najgorszego. Nie ktoś, komu się nie podoba po prostu. To jest wróg. Skupiona, zła, negatywna siła. I wtedy cofnięcie taśmy pamięci. Przecież on mnie nie pytał, tylko wypytywał. To ktoś, kto po cichu rozdaje karty, a mnie użył do lepszego rozeznania. Dziś wiem o wiele więcej. Bolesne wątki z mojego życia sprzedane do telewizyjnego serialu. Blokada zawodowa pochodziła od niego. Wiedza o mnie i o tym, co usłyszał, wplątana w machinę polityczną, salonową, showbiznesową. Pięknie, modelowo po prostu, dałam się nabrać. Ale nie o to chodzi. Chodzi o siłę teatru. Chodzi o to, że tego wszystkiego nie zobaczyłabym, gdyby nie ciemność.

Całość w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji