Artykuły

Współczesny widz oczekuje prowokacji - mówi Żak Żivorad Kukić

W TEATRZE Rozmaitości udana premiera "Na czworakach" Tadeusza Różewicza. Autorem scenografii jest Jugosłowianin, znany już w Polsce Żak Żivorad Kukić, profesor belgradzkiej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych.

- Jak Pan przeżył to spotkanie ze współczesną polską dramaturgią? Bardzo się podobała Pańska scenografia, czy nie miał Pan kłopotów z podjęciem rękawicy, rzuconej przez autora? Różewicz - jak wiadomo - lubi dyktować warunki...

- Była to dla mnie szczególna przyjemność - realizować polską sztukę w polskim teatrze. To, naturalnie, wielkie zadanie i myślę, że gdyby polski reżyser, scenograf pracował nad sztuką Jugosłowianina w Jugosławii, przeżywałby to samo, trawiłyby go podobne wątpliwości, miałby bliźniacze problemy.

- Czy chętniej pracuje Pan nad literaturą współczesną, czy klasyką?

- Jako człowiek, wolę sztuki współczesne, szczególnie prapremiery - po prostu mam wtedy pierwszy głos, nieskrępowany doświadczeniami innych, A jako profesjonalista muszę powiedzieć, że z jednakową ochotą wypowiadam się w każdym z tych obszarów, także i w klasyce.

- Jak się ma dziś współczesna dramaturgia w Jugosławii? My narzekamy na lata chude, a wasz teatr?

- W każdym teatrze, w każdym kraju są okresy twórcze i bardziej jałowe. Przed 10-15 laty, kiedy w Polsce był prawdziwy szczyt twórczości dramatopisarskiej, w Jugosławii nie było niczego godnego uwagi. Teraz - być może - jest na odwrót. Teraz przeżywamy prawdziwą powódź tekstów, mówiących o naszej współczesności, o sprawach ważnych i bolesnych. Szczególną uwagą autorów cieszy się tak brzemienny dla naszego kraju rok 1948. Dramat człowieka, dramat sumienia, wpisane w nieodległą przeszłość - problematyka moralna, etyczna - oto, co zajmuje autorów,

- A czego szuka widz w teatrach Jugosławii?

- Współczesny widz oczekuje prowokacji. Myślowej, artystycznej - w każdym razie wstrząsu. Dlatego też współczesny teatr żywi się prowokacją - tyle że jednym się to udaje, innym nie. Większość jest dosłowna i płytka.

- A czym szokują?

- Najczęściej tematem, uprawianiem polityki, bez z rozumienia znaczenia oddziaływania tej problematyki. Nie istnieje teatr, który nie jest teatrem politycznym - to zrozumiałe, nic nie istnieje w izolacji. Ale dramat, który jest sztuką polityczną, a nie przynosi wartości ogólnych, pozostaje tanią publicystyką, efemerydą, nie jest niczym trwałym w sztuce.

- Co w tym kłębowisku sztuki może od siebie powiedzieć scenograf?

- Musiałbym wygłosić cykl wykładów, jak na akademii. A w skrócie można powiedzieć tylko tyle - scenograf broni się przed dosłownością, wspólnie z reżyserem stara się dociec intencji autora. Naturalnie nie po to, aby zadowolić czyjeś gusta, ale po to, aby pokazać rzeczywistość zamkniętą w konkretnej sztuce.

- Czy nie wydaje się Panu, że teatr, rozpięty pomiędzy sztuką i sumieniem, jest Don Kichotem naszych czasów? Czy nam to potrzebne?

- Teatr nie jest po to, aby dosłownie, bezpośrednio, wprost rozwikłać ludzką przyszłość. Ale swoimi dziełami z pewnością może przypomnieć ludziom sprawy najważniejsze, może wpłynąć na człowieka, zmienić go - i dlatego jest nam potrzebny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji