Artykuły

Warkocz bogaty, przeplatany wstążką

Przychodzi się tu z nadzieją zobaczenia czegoś wyjątkowego, a potem z trudem ukrywa rozczarowanie, że takie to wszystko nieefektowne, zwyczajne. Efekt jest na scenie - w blasku świateł oglądamy inny świat, podziwiamy aktorów, oklaskujemy reżysera. Zapamiętujemy kilka nazwisk i kształt widowiska - dzieło scenografa i zespołu ludzi, którzy pozostają zawsze bezimienni, ukryci w pracowniach teatralnego zaplecza.

ONI na ogół mówić o sobie nie lubią. Przywykli do anonimowości wśród gwiazd, a w swoim zajęciu nie widzą niczego szczególnego, co mogłoby kogokolwiek za interesować. Tak przynajmniej twierdzą, lecz jest to tylko unik. W głębi duszy każdy "techniczny" czuje się artystą, kreatorem. I to go w teatrze trzyma, chociaż praca tu na pozór mało atrakcyjna, także pod względem finansowym.

Ponieważ teatr "od kuchni" zdarzało mi się podpatrywać już nie jeden raz, więc nie dziwię się, że pracownia perukarska Teatru "Wybrzeże" bardziej przypomina pomieszczenie biurowe niż "gabinet cudów". Wysokie szafy, długie stoły, pod oknem kilka peruk. To te, które są te raz w użyciu należą do bohaterów "Balladyny". Tę postrzępioną, rudą nosi na scenie Grabiec, siwe, długie potargane włosy - to część kostiumu Wdowy warkocz ze wstążkami - Balladyny.

Za chwilę rozpocznie się przedpołudniowy spektakl i peruki wrócą do swych scenicznych właścicieli. Sprawią, że Grabiec będzie Grabcem, nie Jerzym Dąbkowskim, Halinę Kosznik - Makuszewską przemienią w starą Matkę, Izabelę Orkisz - w Alinę, Krzysztofa Matuszewskiego w Filona. Dopełnią metamorfozy, spełnią swą teatralną funkcję, staną się częścią postaci granych przez aktorów.

Wszyscy, którzy przyglądali się kiedyś teatralnej próbie prowadzonej jeszcze bez kostiumów,a później śledzili to samo już wśród dekoracji i w scenicznych strojach, wiedzą najlepiej, na czym różnica ta polega. Wyobrażam sobie Lady Makbet w dżinsach i obszernym swetrze, Kirkora w garniturze, pod krawatem, Ąlinę w minispódniczce... Bez dekoracji, rekwizytów, kostiumów bez elementów od stuleci z nim związanych nie ma teatru i jego magicznej siły - fikcji stającej się rzeczywistością.

Peruka Grabca - to 80 godzin pracy. Niewiarygodne! Halina Walter - kierowniczka pracowni tłumaczy, że to wcale nie jest dużo. Tyle czasu na jedną perukę, z włosów średniej długości, które na pierwszy rzut oka rude są wielokolorowe, mają wiele od cieni brązów i rudości. Im więcej barwników - tym lepszy efekt, czyli to, co dostrzega widz - również w ostatnim rzędzie. Ma to na uwadze scenograf, kiedy sporządzą projekt, wyczarowuje plastyczną wizję spektaklu.

Z papierowej teczki wyjmuje pani Halina plik takich projektów wykonanych do różnych przedstawień, przez różnych scenografów. Każdy z plastyków inaczej przekazuje pracowni swoje dyspozycje i sugestie, po tym również błyskawicznie rozpoznaje się tu autorów projektów.

Jadwiga Pożakowska dołącza na przykład do krótkiego opisu, kolorowe, własnoręcznie wykonane ilustracje, Marian Kołodziej jest oszczędny w słowach, szkicuje natomiast dokładnie miniaturowe rysunki, mówiące o jego intencjach lepiej niż słowne objaśnienia.

Są scenografowie, którzy swój zamysł wyrażają odręcznym, na gorąco widać robionym rysuneczkiem, są tacy, którzy nie jako w biegu rzucają w pracowni karteluszek z życzeniem-poleceniem. Czasem znajdzie się w tych zapiskach i takie sformułowanie: "peruka plus zarost bez formy, kolor byle jaki", peruki stare rozlazłe, brudne (zawszone) kolor sinoblond, zjełczały w strąkach" albo takie: "wąs szpakowaty, tupecik zaczesany do przodu..."

Wąsy, baki, peruki, stylowe fryzury, łysiny, czyli "łyski"! Perukarki - Halina Walter i Halina Rząp zostają sam na sam z projektem, włosami (używa się sztucznych i prawdziwych) farbami, szydełkiem. Najpierw powstaje tzw. montura, szpanowana (czytaj: wzmocniona) tasiemką, potem przez drobniutkie otworki przeciąga się malutkim szydełkiem włos po włosku. Żadnej mechanizacji, żadnych ułatwień - wszystko robi się tu ręcznie.

Obie panie Haliny - fryzjerki z zawodu nauczyły się perukarstwa w trakcie praktyki, od starszych doświadczonych koleżanek i kolegów. Byli dawniej w teatralnych zespołach perukarscy mistrzowie, co to terminowali u znakomitych fachowców. Dzisiaj jest to jedna z ginących profesji, nie przygotowuje do niej żadna szkoła, a specjalistyczne zakłady - zwykle prywatne też już należą do rzadkości. Moje rozmówczynie rozpoczynały swoją zawodową pracę "w usługach", jako fryzjerki i tylko przypadek sprawił, że trafiły teatru.

Halina Walter zaczynała w Jeleniej Górze, w teatrze objazdowym. Po kilku latach przeniosła się nad morze, ale zawodu już nie porzuciła. Z "Wybrzeżem" związana jest. od prawie 30 lat. Druga Halina, jej zastępczyni na kierowniczym stołku, też była fryzjerką w zakładzie, świadczyła usługi dla ludności. Źle nie było, ale też zachęcona przez kogoś ze znajomych przeszła do opery, a stamtąd do Teatru "Wybrzeże".

Pracują teraz w piątkę - dwie perukarki i trzy fryzjerki; Wiesława Szczepaniak, Irena Kaczyńska, Krystyna Winiarska. Brakuje jednej fryzjerki i ten vacat solidnie daje się wszystkim we znaki. Bo do fryzjerskich obowiązków w teatrze należy także obsługa spektakli. Trzeba przed i podczas przedstawienia być do dyspozycji aktorów czesać, czasem pomóc przy charakteryzacji. Dyżurna fryzjerka odpowiada za wygląd głowy aktora i za perukę, która przed każdym przedstawieniem musi prezentować się nienagannie, a po zejściu aktorów ze sceny winna być doprowadzona do porządku.

Prawda - teatrowi poświęcają czas należny domownikom i bliskim, dla siebie nie mają go prawie wcale. Narzekają. Ale któż dzisiaj nie narzeka? Teatr finansowo nie rozpieszcza i to jest jego największą wadą. Owe dyżury, za które nic dodatkowo nie "kapnie", niskie, daleko za krajową przeciętną wynagrodzenia. Pracujesz w zakładzie - mówią sobie czasem - to i napiwki wpadają, i klienci wciąż inni. Niezadowolony więcej już nie przyjdzie. A tu w teatrze - ciągle od lat krąg tych samych osób. Znane twarze, humory i humorki, stresy, nerwy, które nie zawsze da się utrzymać na wodzy - zwłaszcza przed premierą. Skazani na siebie. Często więc obiecują sobie, że odejdą - niech się dzieje co chce, niech się wali. Wtedy w chwilach złych, w momentach rozgoryczenia, czują się tu niepotrzebne - przecież i tak jakoś sobie bez nich poradzą, jak one radzą sobie teraz bez jednej brakującej koleżanki. Nic się nie stanie. Bez nich teatr może funkcjonować. Choroba artysty uniemożliwiła spektakl, a czy ktoś słyszał o odwołaniu przedstawienia z powodu niedyspozycji szewca, krawcowej, perukarki?

W takich minutach żalu, goryczy i chandry dzieje się często coś, co pozwala zapomnieć o złym nastroju. Do pracowni wchodzi któryś z aktorów - z kwiatkiem i przeprosinami, bo poprzedniego wieczora rozerwał bokobrody przy rozcharakteryzowywaniu. Ktoś uśmiechnie się i powie miłe słowo, ktoś zajrzy, bo ma kłopot.

Właśnie rozległ się kolejny dzwonek - zaraz zacznie się "Balladyna".

Pani Irena i Wiesia znikają w garderobach. Pani Halina otwiera jedną z szaf.. Peruki leżą na półka co aż do sufitu. Spojrzysz i wiesz - ta "Bałałajkina", ta z "Planety Bajki", tamta z "Opowieści Hollywoodu", ta wysoka, zwieńczona okrętem - ze "Szkarłatnej wyspy". Jest dziełem poprzedniej kierowniczki Danuty Taraszkiewicz. Prawdziwy majstersztyk! Siwe i złoto-blond proste, współczesne i stylowe z różnych epok - od starożytności poprzez rokoko. Dba się o nie, pierze, konserwuje przerabia, jeśli tego wymaga sytuacja. To nie są muzealne eksponaty, ani "pojemniki" kurzu, co kiedyś przed laty przerażało panią Wiesię, gdy przekroczyła próg tej pracowni.

Znowu dzwonek, z głośnika płynie informacja, kto ma szykować się na scenę. Drzwi się otwierają - wchodzi Krzysztof Matuszewski - już jako Filon, ale w swoim codziennym uczesaniu. Wychodzi już w kompletnym scenicznym kostiumie, którego częścią jest mała żółta, "pacholęca" peruczka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji