Artykuły

Pierwszy raz jestem w szpitalu!

Z Krystyną Feldman [na zdjęciu] rozmawia Małgorzata Derwich.

- Jak się pani czuje, pani Krystyno? Podobno telefony z takim pytaniem urywają się w jeleniogórskim szpitalu?

- Dziękuję, czuję się już bardzo dobrze! Rzeczywiście, nie tylko telefony się urywają z życzeniami zdrowia, ale znajomi przekazali mi również, że w Internecie jest około 300 wypowiedzi potępiających ten bandycki napad na mnie. Bo to był bandycki napad, proszę pani! Zostałam zaatakowana z tyłu, w głowę, przez młodych napastników (którzy widocznie czuli przewagę nad moją wątłą postacią) i uderzona tak silnie, że upadłam i połamałam się.

- Nie wiedzieli jednak, że trafili na "Krysię z żelaza", jak o pani mówi dyrektor Theus?

- O , wszyscy w szpitalu dziwią się, że ja tak szybko dochodzę do zdrowia. Już drugi dzień chodzę, tylko o jednej kuli. Nawet podczas operacji lekarze żartowali, że "mam diabełki w oczach". Pomaga mi optymizm i żelazne zdrowie. W szpitalu jestem... pierwszy raz w życiu.

- Słyszałam, że jest pani pod znakomitą opieką - profesora Krzysztofa Linke z

Poznania, a także specjalistów ze szpitala w Jeleniej Górze...

- Tak, opieka jest znakomita! Spotkałam się z niesamowitą życzliwością i pomocą ordynatora i personelu. Wszystkim poleciłabym szpital w Jeleniej Górze.

- W takim razie - jak pani spędzi święta?

- W sobotę opuszczę szpital. Święta spędzę, tak jak planowałam, u siostry w Jeleniej Górze. O, nie będę leżeć w łóżku! Muszę chodzić, ćwiczyć mięśnie, żeby się nie zasiedzieć. A korzystając z okazji, chciałabym życzyć czytelnikom "Głosu" zdrowia i dobrej atmosfery przy wielkanocnym stole. A młodzieży, żeby nie bawiła się w bandyckie napady...

- Zawsze tak pozytywnie wypowiadała się pani o młodzieży. Czy po tym incydencie zmieni pani zdanie?

- Nadal mam dobre zdanie o naszej młodzieży. Nawet napad paru bandytów tego nie zmieni. Jednak ubolewam nad tym, że u nas zrobił się taki bandycki kraj! Dzwoniła do mnie pani z Teatru Małego z Warszawy, że ją też napadli na klatce schodowej, aż strach wychodzić z domu.

- Czy wiadomo już, kiedy wróci pani do Poznania, do pracy?

- Tego jeszcze nie wiem, choć - jak wspomniałam - lekarze dobrze rokują po dotychczasowych postępach. Kilka przedstawień zostało odwołanych, a w "Pięknej Lucyndzie" zaplanowano zastępstwo. To zbyt ruchliwa rola dla mnie w tym stanie.

- A co z pani życiową rolą - Nikiforem?

- To trudna, ale i wspaniała rola - muszę w nią wniknąć cała. Cóż, zdjęcia planowane są w maju. Myślę, że do tego czasu trochę wydobrzeję. A poza tym - przecież Nikifor też kulał!

- Zatem życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i Poznania, gdzie wszyscy panią kochamy!

- Wiem, wiem, to bardzo miłe! Raduję się, że tak za mną ławą jesteście. Całuję wszystkich w Poznaniu! I do zobaczenia!

Krystyna Feldman - aktorka Teatru Nowego w Poznaniu, rówieśnica papieża (urodziła się 1 marca 1920 roku we Lwowie), jak o sobie mówi, wywodzi się z aktorskiej rodziny (ojciec - Ferdynand Feldman i mama Katarzyna z Sawickich Feldmanowa byli aktorami, brat Jerzy - scenografem; mąż, Stanisław Bryliński, także był aktorem), w swym życiu wiele wędrowała i występowała na scenach między innymi Szczecina, Łodzi, Nowej Huty, Opola, by przed 27 laty "zakotwiczyć" w Poznaniu i 19 lat temu związać się z Teatrem Nowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji