Artykuły

Chciałam dokopać się do prawdy

Upór i konsekwencja w pokonywaniu przeszkód i łamaniu barier to jej specjalność. Ostatnio dała temu wyraz, wcielając się w postać Patty Diphusy, gwiazdy porno, wziętej wprost z felietonów Pedro Almodóvara - pisze o EWIE KASPRZYK Anna Binkowska.

Ewa Kasprzyk [na zdjęciu jako Patty Diphusa].

Od dawna żyje niczym żona marynarza. Kiedy kilka lat temu dostała angaż w teatrze Kwadrat, postanowiła kupić mieszkanie w Warszawie. Mąż, inżynier nadzoru budowy okrętów, związany ze stocznią, został w Gdyni. Córkę zabrała z sobą, do stolicy. Pies krąży między dwoma domami, ale zdecydowanie lepiej czuje się na Wybrzeżu.

Upór i konsekwencja w pokonywaniu przeszkód i łamaniu barier to jej specjalność. Ostatnio dała temu wyraz, wcielając się w postać Patty Diphusy, gwiazdy porno, wziętej wprost z felietonów Pedro Almodóvara. Pomysł na monodram zrodził się w głowie aktorki przed dwoma laty. Wtedy nie zdawała sobie sprawy, jak długa i trudna będzie droga do realizacji.

Zawarła z córką dżentelmeńską umowę

Nie wzięła też pod uwagę, że spektakl, będący rodzajem psychicznego striptizu, będzie tak bardzo kontrowersyjny ze względów obyczajowych. Kiedy wreszcie uzyskała prawa autorskie, okazało się, że żaden z rodzimych teatrów nie jest zainteresowany wystawieniem sztuki. Jeden z dyrektorów tłumaczył, że może się narazić na wybicie szyb, inny - że sztuka podważa morale jego placówki.

- Przecież nie ma tam nic brutalnego, nie było moim zamierzeniem obrażanie czy bulwersowanie kogokolwiek. Chciałam tylko dokopać się do pewnej prawdy o kobiecie, która, będąc gwiazdą porno, sprzedaje swoje ciało. Jest samotna, walczy o uczucia - wyjaśnia.

Dzisiaj Ewa Kasprzyk nie ma problemu z wystawieniem monodramu. Bilety trzeba rezerwować kilka dni wcześniej. Ze spektaklem jeździ po całym kraju, niedługo pokaże go też za granicą. - To cieszy, ale teraz najważniejszą sprawą jest matura mojej córki Małgosi.

Egzamin budzi niemal tyle kontrowersji, co monodram Almodóvara. - Zawarłyśmy umowę, że w domu nie porusza się tego drażliwego tematu - śmieje się aktorka. - Widzę, że ta nowa matura bardziej wymaga błyskotliwości i inteligencji niż zgłębionej wiedzy - dodaje. Małgosia wybrała historię sztuki. Podczas ferii zimowych w ramach przygotowań do egzaminu pojedzie z mamą do Paryża, na rekonesans po muzeach.

Ewa Kasprzyk przyznaje, że jest tolerancyjna wobec zachowań córki, choć różnie bywa z akceptacją decyzji, jakie podejmuje nastolatka. Nie pytała na przykład, czy może sobie założyć kolczyk w brodzie. Ale pamięta siebie sprzed lat, kiedy była studentką krakowskiej szkoły teatralnej. I jakie emocje budził jej styl ubierania się w rodzinnym Stargardzie Szczecińskim.

- Nie używam jednak argumentu: jak to było za moich czasów, nie trzymam też jej na uwięzi. Kiedy Gosia wychodzi do pubu, zawsze wiem, z kim i o której wróci.

Mama i córka mają nie tylko ten sam rozmiar ubrań, ale i styl: sportowo-klasyczny. Toteż chętnie wymieniają się ciuchami. - Małgosia doradza mi: w tym będziesz wyglądała bardziej młodzieżowo - śmieje się pani Ewa. - Słucham jej.

Tradycyjne prowadzenie domu, a zwłaszcza gotowanie, nie należy do mocnych stron aktorki. Brakuje na to czasu. Dlatego zatrudniła na "cały etat" Tatianę, która rozpieszcza ją i córkę, także kulinarnie. Kiedy zaś z Gdyni przyjeżdża mąż, chętnie wychodzą do restauracji.

Najbardziej intrygują ją złote nitki

Jak każda kobieta chciałaby być wiecznie młoda i piękna. Osobiście nie doświadczyła cudownych wynalazków medycyny estetycznej, ale teoretyczna wiedza na ten temat nie jest jej obca. - Wiem dokładnie, co i gdzie należy wstrzyknąć. Najbardziej intrygują mnie złote nitki, słyszałam, że Catherine Deneuve skorzystała z tego dobrodziejstwa. Jak już ktoś mi powie, że nie może na mnie patrzeć, to pomyślę o tym poważnie.

Tymczasem wystarczającym sposobem na zachowanie dobrej kondycji i wyglądu są narty, tłusty krem i naturalne nawilżanie skóry na świeżym powietrzu. Białe szaleństwo kończy się na basenie i w saunie. Nie cierpi wyciskających siódme poty katuszy w siłowni. Woli wyjść z psem na spacer. Biedak meczy się w Warszawie, nie lubi zgiełku, przejeżdżających tramwajów. Jej brakuje domu w Gdyni, bliskości lasu i morza. Chciałaby znaleźć równowagę miedzy pracą a życiem rodzinnym. - Mąż mówi, że będę jak Mieczysława Ćwiklińska - drzewa umierają stojąc - śmieje się aktorka.

Wyjazd w góry na narty zawsze powoduje wzrost dobrego samopoczucia.

Dom to azyl, ale też miejsce, gdzie pani Ewa przygotowuje się do występów artystycznych.

Dla roli Pathy Diphusa zanim zdecydowała się na malinową perukę w kształcie wiadra, przymierzyła ich dziesiątki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji