Artykuły

I po PPA

Cieszę się bardzo, że opiniotwórcze media zajęły się nami, choć irytuje sytuacja w mediach publicznych, które nie mają już ponoć pieniędzy na rejestrację festiwalowych koncertów, czy relację radiową w ogólnopolskim programie. Przestańmy się oszukiwać i nazywać owe media publicznymi. Są to zwyczajne komercyjne przedsiębiorstwa, z misją niemające wiele wspólnego. Tym bardziej cieszą w tej sytuacji sympatyczne próby wspierania nas przez przyjaciół z "niższych pięter" Woronicza czy Myśliwieckiej - refleksje dyrektora Konarda Imieli po zakończeniu tegorocznego PPA we Wrocławiu.

Zakończył się festiwal. Zaczęła się wiosna. Okrzepłem trochę, wyspałem się wreszcie, pograłem z Michałem Juzoniem w badmintona i spieszę z kilkoma refleksjami.

Jestem zadowolony z tegorocznej edycji PPA. Pewnego rodzaju papierkiem lakmusowym diagnozującym rodzaj energii wyprodukowanej przez 9 dni niech będzie ostatni wieczór w Klubie Festiwalowym - capitolowym Ośrodku. Oto na tej naszej maleńkiej scenie: L.U.C, ZGAS, Leszek Możdżer, wiolonczelowe duo z Vagabond Opera, a jeszcze Natalka Grosiak, oszalały ze szczęścia Phil Fairweather (na co dzień występujący na wrocławskim Rynku), a między nimi niewielki człowieczek-lalka (którą niezwykle operował jeden z naszych młodych galowych rewolucjonistów) beztrosko zjeżdżający po wiolonczelowym gryfie i skaczący po możdżerowych klawiszach. To było jedno z wydarzeń PPA, swoisty bonus, suplement zrodzony samoistnie w ostatni festiwalowy wieczór.

Mam świadomość, że nie wszystko udało się perfekcyjnie. W zalewie bardzo dobrych wykonań piosenek zdarzyli się artyści, którzy nie dość poważnie potraktowali swój występ na PPA. To były jednak rzadkie epizody w znakomitej przewadze olbrzymiej ilości świetnych koncertów. Obiecuję, że dołożę wszelkich starań, żeby w przyszłości błędy naprawić, aczkolwiek artysta to człowiek wolny i często niepoddawalny obróbce. ;-)

Cieszę się bardzo, że opiniotwórcze media zajęły się nami, choć irytuje sytuacja w mediach publicznych, które nie mają już ponoć pieniędzy na rejestrację festiwalowych koncertów, czy relację radiową w ogólnopolskim programie. Przestańmy się oszukiwać i nazywać owe media publicznymi. Są to zwyczajne komercyjne przedsiębiorstwa, z misją niemające wiele wspólnego. Tym bardziej cieszą w tej sytuacji sympatyczne próby wspierania nas przez przyjaciół z "niższych pięter" Woronicza czy Myśliwieckiej. Dzięki nim nie przepadniemy w świadomości widzów i słuchaczy przywiązanych do tradycyjnych mediów.

Tradycyjnie odbyłem mnóstwo konstruktywnych sporów o kształt PPA. Wyniosłem z tych rozmów wiele inspiracji. Oczywiście nie ze wszystkim się zgadzam, ale samo zaangażowanie wielu widzów, członków Kapituły im. Aleksandra Bardiniego, polityków w gorącą rozmowę o przyszłości festiwalu jest budujące. Nie mogę zgodzić się z twierdzeniem Jacka Cieślaka z Rzeczpospolitej, że zdecydowałem się na "formułę przeglądu zagranicznych atrakcji", bo "łatwiej jest zapłacić honorarium zagranicznej gwieździe niż wykreować krajowe widowisko". W podobnym duchu wypowiada się Jan Poprawa w Gazecie Krakowskiej twierdząc, że PPA "mniej niż kiedyś wpływa na aktywność polskich twórców". Tegoroczny Przegląd wyprodukował pięć polskich premierowych spektakli w nurcie głównym ("Route 67/Jeśli tylko tyle jest", "Mury Hebronu", "Radio Retro", "Złota Różdżka" i "rewolucyjna") z czego dwa były wielkimi widowiskami ze sporą obsadą i rozmachem inscenizacyjnym. Do tego dodać należy osiem spektakli nurtu OFF w całości finansowanych i inspirowanych przez festiwal. Sześć polskich spektakli nurtu głównego dodatkowo zaproszonych na PPA ("Herbert", "Ccy-Witkacy-Y", "Absurdustra - próba Norwida", "Amerykański sen", "Gwiazdopack", "Kalambury") oraz pięć koncertów w Ośrodku dopełnia tę "polską" listę. Ten zestaw 24 polskich wydarzeń artystycznych mógłby w całości stanowić program Przeglądu Piosenki Aktorskiej w jego kilkudniowej skali sprzed lat. Jednak chociażby zwycięstwo Zvezdany Novaković ze Słowenii w Konkursie Aktorskiej Interpretacji Piosenki dowodzi, że udział zagranicznych artystów w programie PPA jest ożywczy, odświeżający i potrzebny. Skonstruowanie nietuzinkowej listy zagranicznych gości też nie jest takie proste i oczywiste. Dumny byłem z tych momentów, kiedy kilkakrotnie artyści odbierający stojące owacje festiwalowej publiczności zauważali z radością, że to ich pierwszy koncert w Polsce! PPA od lat pełni również funkcję artystycznego okna na świat. Jesteśmy częścią Zjednoczonej Europy i nie sposób tego nie zauważyć.

Dziękuję naszej publiczności, o której wielokrotnie w samych superlatywach wypowiadali się występujący we Wrocławiu artyści. Kilkudziesięcioletnia tradycja festiwalu ukształtowała gusty i otwartość festiwalowych widzów, co wprost przekłada się na dobrą famę i prestiż PPA.

Choć tegoroczny festiwal zakończył się kilka dni temu, we mnie na długo pozostanie energia Amandy Palmer, żywiołowość Petry Magoni (Musica Nuda), desperacja Wacka Mikłaszewskiego ("24h"), wdzięk Magnetsów, dowcip "Złotej Różdżki" czy prowokacyjna magia rewolucyjnej gali. Mam nadzieję że dostarczyliśmy naszym widzom przeżyć, które również w ich pamięci pozostaną na długo.

Czas na świąteczne ładowanie baterii, a później zabieramy się za 32. PPA - nieobliczalny, pełen magnetyzujących publiczność wykonań piosenek i spotkań inspirujących kolejne projekty artystyczne.

Dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do zrealizowania tego 9-dniowego maratonu sztuki, życzę wesołych Świąt Wielkiej Nocy.

Konrad Imiela

Dyrektor Artystyczny Przeglądu Piosenki Aktorskiej

Na zdjęciu: Konrad Imiela w gali "...rewolucyjnej!" XXXI PPA.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji