Artykuły

Po co mam być taka jak wszystkie?

MAGDA SMALARA, aktorka Teatru Polskiego w Warszawie. Tusza gwarantuje jej role. W recenzjach jej nazwisko poprzedza słówko "puszysta".

Jako dziecko w ogóle nie przejmowałam się swoim pulpetowatym ciałkiem. Dopiero będąc nastolatką, zorientowałam się, że moje ciało nie przystaje do wzorca i sfrustrowana podpierałam ściany na dyskotekach. Mam nieprzyzwoite skłonności do tycia. Nie przeszkodziło mi to jednak w wyborze życiowej drogi. Popełniłam tylko błąd, bo uwierzyłam, że do warszawskiej Akademii Teatralnej Jan Englert, wybiera same długonogie blondyny. Zdawałam więc do Krakowa, potem do Wrocławia i dopiero gdy nie mogłam się dostać, zdesperowana złożyłam papiery do Warszawy. O dziwo udało się!

Dowiedziałam się, że jestem "charakterystyczna". To znaczy śmieszna, grać będę "grubą" kreską, ale w magazynie kostiumów nie znajdę niczego w swoim rozmiarze. Na drugim roku znów niezauważalnie przytyłam i tyłabym pewnie do tej pory, gdyby prof. Englert nie obsadził mnie w roli Puka w "Śnie nocy letniej". Postanowiłam podejść do sprawy profesjonalnie. W domku letniskowym mojej przyjaciółki trafiłam na numer TS poświęcony dietom i tak poznałam metodę Montignaca, której wierna jestem do dziś. Po czterech miesiącach byłam o 16 kilo lżejsza, dużo szczęśliwsza, w lepszej formie, lepiej ubrana, no, zupełnie inny człowiek.

Któregoś dnia rektor złapał mnie na korytarzu i powiedział, żebym już przestała się wygłupiać z tą dietą, bo po co mam być taka jak wszystkie. Właśnie. Po co? W tym zawodzie szczupłych jest mnóstwo, jak będę oryginalna, mam większe szanse na pracę. Przyznałam rektorowi rację, ale w duchu jakiś chochlik proanorektyk szepce mi, że jak będę chuda, to będę piękna i podziwiana. Dostałam rolę w serialu, rolę witalnej dziewczyny, kobiecej biodrzastą kobiecością, ba, dostałam angaż w Teatrze Polskim, którego dyrektor Jarosław Kilian nieustannie każe mi grać postacie, z którymi, jak mi się w szkole wydawało, nie będę miała nic wspólnego. Ja Balladyną?! Mirandą w "Burzy" i Heleną w "Śnie nocy letniej"?

W czasie prób do "Burzy" w garderobie rozmawiałam z Małgosią Lipmann grającą Ariela i głośno zastanawiałam się, jak to jest możliwe, żeby dziewczyna, która od 12 lat mieszka na bezludnej wyspie, taka gruba była? Przecież do jedzenia tylko egzotyczne owoce, a do picia woda, zero cukru w diecie! Przysłuchująca się rozmowie pani Hanna Stankówna zmiażdżyła mnie swoją teorią: "Och, ona po prostu spuchła z głodu!"

Moje życie najpewniej będzie się składało z okresów tycia i chudnięcia, ponieważ ciało jest moim narzędziem pracy i musi być moim sprzymierzeńcem. Nie wiem jednak, czy poddałabym się operacji odsysania tłuszczu, nawet gdybym miała za dużo pieniędzy. Szczęśliwy człowiek nie zastanawia się nad tym, ile waży, bo szczęście zaczyna się gdzie indziej.

Do szału doprowadzają mnie tylko moje chude koleżanki radośnie oddające się luksusowym ucztom. Nie powiem publicznie, ile ważę (kogo to zresztą obchodzi), i trochę mnie wkurza, że w recenzjach przed moim nazwiskiem umieszcza się kategorię "puszysta Magdalena Smalara". Akceptuję siebie, mam dwie ręce, dwie nogi (nawet niebrzydkie), talię mam i tak dalej, a czymże jest cellulit w porównaniu z wiecznością? Pogodziłam się już nawet z myślą, że nie zaproponują mi sesji w "Playboyu". Chociaż trochę szkoda - miło byłoby odmówić.

Na zdjęciu: Magdalena Smalara (z prawej) w scenie ze "Ślubów panieńskich" w Teatrze TV.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji