Artykuły

Zastrzeżenia

Zwiedziłem w "Zachęcie" dziewiątą ogólnopolską wystawę grafiki pt. "Emocja -racja-fakt". W katalogu Irena Jakimowicz pisze: "Dobrze się stało, że organizatorzy chcąc w ogromnej masie prac uniknąć chaosu, spróbowali zorganizować artystów wokół ustalonych haseł. Nie mieszczą się one ani w kategoriach techniki, ani formy. Kierują natomiast uwagę artysty na jego własną postawę wobec świata." Wystawa imponuje swym ogromem. Została starannie przygotowana przez komisarzy Marię Łuszczkiewicz-Jastrzębską i Wiesławę Wierzchowską. A jednak pozostawia pewien niedosyt.

Walorom estetycznym wystawionych prac daleko do ideału. Może zatem pod względem formalnym stoją one na bardzo wysokim poziomie? Niestety, odpowiedź musi być negatywna. Sama pani Jakimowicz pisze, że "ukierunkowanie na formą wyczerpało dziś swoje prawdziwe twórcze możliwości". Oczywiście nie można odmówić niektórym autorom pomysłowości, jednak żadnych rewelacji w zakresie formy na tej wystawie nie dostrzegłem. Nie zachwycam się też żadną z nagrodzonych prac. Zastanawia mnie kontrast między świetnym poziomem grafiki użytkowej (dla przykładu wymienię choćby piękny plakat trzeciomajowy "Solidarności'', zaprojektowany przez Mroszczako - syna), a raczej miernymi osiągnięciami grafiki warsztatowej. Czym wytłumaczyć pewne niedostatki w inwencji tych artystów? Czyżby polska grafika warsztatowa, która w przeszłości mogła poszczycić się tyloma wspaniałymi sukcesami, pozostawała dziś w tyle za innymi gałęziami sztuki?

Zastrzeżenia wywołuje także spektakl szekspirowski "Romeo i Julia" w Teatrze Małym w reżyserii Ryszarda Peryta. Reżysera tego bardzo krytykowano swego czasu w związku z wystawieniem przez niego "Opery Za trzy grosze" Brechta. Niestety, nie wyciągnął on wniosków z ogłoszonych wówczas recenzji. "Romeo i Julia", to przecież jedna ze znakomitych pozycji literatury miłosnej. Peryt jakby o tym nie wiedział. Cały nacisk położył na konflikt Montekich i Kapuletich. Z lubością pokazuje długie walki na białą broń. Chwilami więc zdaje nam się, że jesteśmy na zawodach szermierczych i zupełnie zapominamy o wątku miłosnym szekspirowskiego arcydzieła. Nadto Ewa Błaszczyk - grająca Julię - nie potrafiła nas przekonać, że jest śmiertelnie zakochana. Oczywiście przedstawienie ma także pewne walory. Doskonały jest przekład Jerzego S. Sity, wspaniała muzyka Prokofiewa. Pochwalić także trzeba grę Anny Chodakowskiej Ewy Ziętek, Krzysztofa Wakulińskiego i Waldemara Kownackiego.

W Teatrze na Woli wystawiono współczesną polską sztukę Stanisława Tyma pt. "Pralnia". Nie tak dawno zachwycałem się na tych łamach farsą "Ciemny grylaż", napisaną przez Tyma wspólnie z Jerzym Dobrowolskim. Ostatnia jego sztuka takich zachwytów nie budzi, choć i ona nie jest bez zalet. "Pralnia", to symbol współczesnej Polski. Przy pomocy rozmaitych metafor autor demaskuje niedostatki naszego życia, panującą niemoralność. Na scenie wiele kobiet, z ułomną przewodnicząca spółdzielni pracy na czele. Jej ułomność fizyczna to symbol ułomności duchowej. Nie zrozumiałem wszystkich metafor, niełatwo też było podążać za biegiem myśli autora. Z uznaniem jednak trzeba się odnieść do wysiłków pisarza, by naszą rzeczywistość pokazać w nowym, oryginalnym ujęciu. Z aktorów należy wyróżnić niezawodną Halinę Łabonarską, Zofię Merle, Barbarę Rachwalską. Autor starannie wyreżyserował swoją sztukę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji