Artykuły

Jak rozsypane szachy

Na proscenium tkwi karuzela strasząca tureckimi głowami. Otwarta architektura szlacheckiego dworku odsłania surowe, myśliwskie wnętrze. Bielone, nieskazitelne ściany kontrastują z ciemną tonacją sprzętów. Zdaje się tutaj panować idealny porządek. Major zżyma się na Grzesia, gdy ten zostawia lulkę na mapach. Sens tej przestrzeni ujawnia się w pełni razem z tryumfalnym wkroczeniem dam. W pysznych sukniach, z kuframi, psami, kotami, ptaszkami. Odtąd na scenie zapanuje bałagan, harmider i feeria kolorów. Wojskowy ład runie jak rozsypane szachy. Na armacie pojawią się pantalony i gorsety...

Podział na domenę męską i damską dotyczy czegoś więcej niż tylko przestrzeni. Zderzenie płci zapowiada potyczkę temperamentów, sposobów myślenia i dochodzenia do celu. Intryga, którą chcą przeprowadzić siostry Majora, nakłaniając go do małżeństwa z osiemnastoletnią siostrzenicą, uderza w pewną hierarchię wartości, której hołdują huzarzy. Darmo panowie, stropieni inwazją kobiecości, próbują ucieczki. Doświadczone w sztuce komedianckiej siostrzyczki potrafią omamić i obezwładnić przeciwnika, bezbronnego w swojej otwartości. Spazmy, omdlenia i dreszcze zostają zdemaskowane jako element gry sterowanej zręcznie przez najbardziej zaprawioną w damsko-męskich bojach, panią Orgonową.

Panie dysponują jeszcze jedną bronią - magnetyzmem ciał. Gdy Major odkryje Zosine wdzięki, będzie uganiać się za nią po całym salonie, czyniąc niemałe spustoszenie. W stare, połamane reumatyzmem ciało wstąpi nowy duch. Pokojówki puszczają oko do tego "najlepszego" - Edmunda. Dialog o koniach Aniela i Rotmistrz rozgrywają jak zastępczy akt erotyczny, podskakując zapalczywie na karuzeli. Ta scena, w doskonałym wykonaniu Joanny Bogackiej i Stanisława Michalskiego, należy do jednej z najlepszych w przedstawieniu. Egzaltowana, zdziecinniała w staropanieństwie Aniela, cała w pastelowych falbankach i koronkach, z idiotycznym "kogutem" na głowie wygląda i zachowuje się tak, jakby nie potrafiła zliczyć do trzech. A jednak i ona sprytnie, rzec by się chciało - metodycznie podchodzi starego żubra, znosząc jego gburowatość i gryzący dym z fajki...

W ten oto sposób zasady ułanów rozlatują się w pył. Panowie dali się skusić temu, co jeszcze niedawno nazywali szaleństwem. Dopiero Rembo swoją kpiarską (na symbolice jelenia budowaną) przemową przywróci wszystkich do porządku. "Kto za młodu się nie ożeni, niech się na starość nie żeni, a jeśli się żeni, to niech sobie każe głowę ogolić". Te słowa są pochwałą ładu naturalnego, który powinien wynikać z postępowania stosownego do wieku i okoliczności. Dlatego porucznik ożeni się z Zosią. Major odda im majątek, a ułani unikną ośmieszenia. W finale obchodzić będą powrót rozumu. Orędownikiem tego porządku - prócz Remby - jest Kapelan ze swoim słynnym "nie uchodzi". Ta rola budowana "miękkimi", "baletowymi" środkami to kolejna perełka w aktorskim dorobku Jerzego Łapińskiego.

W gdańskim przedstawieniu, wyreżyserowanym przez Mirosława Borka, przeplatają się dwie różne poetyki. Dominuje farsa z całym bogactwem środków. Aktorzy potrafią bawić widzów, prezentując różne typy komizmu.

Major Jerzego Kiszkisa jest porywczy, ale dziecięco naiwny i otwarty. W towarzystwie dam nadzwyczaj niezgrabny i zakłopotany, co nie przeszkadza mu poddać się starczej chuci. Stanisław Michalski ze swoją wyrazistą mimiką i grą oczu trafia w styl nieco staroświecki, ale pyszny. Pani Orgonowa Haliny Winiarskiej sprytnie kieruje babskim teatrem, pociągając za odpowiednie sznurki. Wspiera ją w tych działaniach Pani Dyndalska (Elżbieta Goetel), intrygantka o jadowitym języczku. Dużo wdzięku i łobuzerskiej kokieterii wnosi Fruzia w wykonaniu młodziutkiej Katarzyny Łukaszyńskiej.

Para amantów, grana przez małżeństwo Joannę Kreft-Bakę i Mirosława , uderza dla odmiany w ton liryczny, momentami dramatyczny. W historii Zosi, którą matka, głucha na głos serca, zmusza do wyboru między starym wujem a jakimś lichwiarzem, już Boy dojrzał świadectwo "oschłości, fałszu, obrzydliwości stosunków rodzinnych". "Cóż ja ci przewiniłam?" - pyta rozpaczliwie Zosia, ścierając z czoła matczyny pocałunek. Wszak Pani Orgonowa szczęście widzi w majątku i tylko dobroczynnemu gestowi Majora zawdzięczamy szczęśliwe rozwiązanie.

Handel panienkami bez posagu to wątek powszedni w komediach {#au#207}Fredry, by wspomnieć nieszczęsną Rózię z "Dożywocia", sprzedaną przez ojca lichwiarzowi. Służy on do postawienia diagnozy "choroby wieku", deklasacji szlachty manipulowanej przez krętaczy i chciwców. W 1870 roku hrabia napisał "Odludka", w którym tak oto przedstawiał swoją epokę i sobie współczesnych:

"Duch czasu, ale zły Duch, zewsząd teraz wieje,

Zakłada w całym świecie piekielne koleje,

Głupota ludzka kopie, ciągnie ciężkie kary,

A czarci kują szyny, dostarczają pary,

I pociąg o stu wozach jak piorunem leci,

Sześć ma głównych przystanków, w nocy z dala świeci:

Rozpusta, chciwość, zawiść, fałsz, zdrada i zbrodnia -

Z domu rusza wieczorem... w piekle staje do dnia..."

Razem z nihilistami pędzi ku oczywistej zgubie cały świat. Zły humor Aleksandra Fredry, opisywany w słynnym eseju przez Jarosława Marka Rymkiewicza, wyrasta z wizji rzeczywistości pozbawionej hierarchii, gdzie "małe jest wielkim, śmieszne wzniosłym, stare młodym, mądre głupim". Miejsce Fredry - nasze miejsce jest w samym centrum chaosu: między porządkiem zniszczonym a porządkiem nie zaistniałym. Przeszłość jest ruiną, przyszłość niczego jeszcze nie wybudowała. W czystej, niemal sielankowej scenografii Łucji i Brunona Sobczaków niepokoi gigantyczne, ogołocone z liści drzewo tkwiące złowrogo w tle. I chrust wychylający się zza płotu, zwisający z pułapu. Świat zasuszony, bezpłodny? Odległy mit ujawniający swój anachronizm, nieprzystawalność do zdegradowanej rzeczywistości?

Świat "szlachecki", a z nim tradycyjny system oddzielający cnotę od grzechu, przestał istnieć. Na scenę wkroczył Łatka...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji