Słowa, którymi pożegnał się z publicznością
Kilkanaście godzin przed tragedią, w piątek 9 kwietnia o 21.00 pan Janusz Zakrzeński (na zdjęciu) po raz ostatni zszedł ze sceny w Teatrze Polskim w Warszawie. W spektaklu "Dżuma" wg. Alberta Camus grał rolę Staruszka z milczącego, życzliwego dystansu obserwującego ludzi podczas wielkiej tragedii. Scena z jego udziałem kończyła spektakl - pisze Marta Ogrodzińska, reżyserka spektaklu.
Przesyłam Państwu ostatnią stronę scenariusza zawierający ostatnią scenę i słowa, którymi pożegnał się z publicznością, dziś brzmią symbolicznie.
Ostatnia scena tego spektaklu z udziałem Pana Janusza brzmiała:
86. STARUSZEK IX
STARUSZEK:
Mają rację, że się bawią, trzeba wszystkiego na tym świecie. Co się stało z pańskim kolegą, doktorze? Lubił mi się przyglądać.
RIEUX:
Umarł.
STARUSZEK:
Tak! Najlepsi odchodzą. Takie jest życie. Ale to był człowiek, który wiedział, czego chciał. On mi się podobał. A inni? Jeszcze trochę, a poproszą o ordery.
RIEUX:
Niech pan nie zapomina o lekach. Jedna pigułka trzy razy dziennie, pamięta pan?
STARUSZEK:
Może być pan spokojny. Starczy mi sił na długo. Zobaczę ich wszystkich w trumnie. Ja umiem żyć. Widzi pan ich, co? Oni zawsze tacy sami. To prawda, że postawią pomnik ofiarom?
RIEUX:
Słup kamienny albo tablicę.
STARUSZEK:
Byłem pewien. I bedą mowy. Słyszę ich: "To dżuma!!!". "Mieliśmy DŻUMĘ!". "NASI ZMARLI!!!". I pójdą na jednego. A co to dżuma? To życie, nagie życie, ot i wszystko.
KONIEC
Ze smutkiem,
Marta Ogrodzińska, reżyserka spektaklu