Artykuły

Pogaduszki Hrabala

PRASKA NOSTALGIA, którą tchnie przedstawienie "Bambini di Praga" na deskach warszawskiego Teatru Współczesnego, udziela się widzom.

Spektakl przygotowany z miłością do scenicznego detalu, rozkochany w odchodzącym miejskim folklorze, uwodzi urodą zwykłego a przedziwnego świata Hrabal potrafił bowiem jak nikt inny oddać żywioł knajpianych pogaduszek przy piwie i szyneczce, a co najważniejsze dostrzec w każdym człowieku jego wewnętrzną tajemnicę. Nie było dla niego ludzi nijakich - każdy nosił w sobie jakąś mniej lub bardziej skrywaną pasję, kompleks, szaleństwo lub skazę. W liryczno-groteskowej narracji oddawał pisarz tę niepospolitą rozmaitość typów praskich i podmiejskich (czytaj: ludzkich) obserwując świat, który zanika, skazany na zagładę przez współczesną cywilizację. Ale przecież wart pamięci.

W spektaklu Agnieszki Glińskiej te niepospolite walory opowieści Hrabalowskich brzmią nie tylko wiarygodnie i soczyście, ale co najważniejsze - prawdziwie. Co ciekawe, prawdę osiąga się tu środkami poetyckimi, teatralnym skrótem łączonym umiejętnie ze szczyptą naturalizmu - cytatem środowiskowych zachowań: scena, w której grupa agentów ubezpieczeniowych podejrzanego autoramentu na czele z panem Kierownikiem (niezmordowany jako mistrz krętactwa Krzysztof Kowalewski) popijając piwo roztrąca z kufli piankę, budzi żywiołową sympatię, co więcej także apetyt... na piwo.

Chwalebny pietyzm dla szczegółu, umiejętność tworzenia kilkoma kreskami pełnej postaci (za pomocą gestu, spojrzenia, osobliwego detalu) jest siłą tego pięknego przedstawienia, które przypomina, że świat jest zachwycający w swojej różnorodności, ale my, zabiegani, zapracowani codzienną krzątaniną, nie umiemy już tego dostrzegać. Teatr może nam pomóc odnaleźć w sobie ten zagubiony zachwyt.

Na pozór wszystko w tym spektaklu jest ateatralne: ot, siedzą i chodzą sobie ludzie, zwierzają ze swoich pasji, samo życie w jego niespiesznym rytmie, okraszone od czasu do czasu dobrym kufelkiem czy szklaneczką. Ale w tym "niedzianiu" tkwi uroda opowieści o kolorowych złudzeniach, tęsknotach, a niekiedy mrocznym zapamiętaniu.

Wiele w tym spektaklu osiągnięć aktorskich - nie ma epizodów przeoczonych czy scen puszczonych, każdy ma tu swoją chwilę, każdy trzyma swoją postać w ryzach. Wiktor (Andrzej Zieliński) zawsze uwodzi, nawet pod okiem zazdrosnego męża rzeźnika (posępny Leon Charewicz). Wrażliwy Tolek (Piotr Adamczyk) co i raz osuwa się zemdlony. Rzeźnikowa niepowstrzymanie lgnie do panów (Marta Lipińska). Szalony Drogista (Marek Bargiełowski) poszukuje z błyskiem w oku wynalazków. Koziarz Zerko (Damian Damięcki) obsesyjnie maluje wizję rozjeżdżanego przez pociąg młodzieńca, wspierany przez uduchowioną i rozczochraną Matkę (Zofia Kucówna). Ogrodnik indywidualista zapamiętale tańczy solo (Bronisław Pawlik). Mimo charakterystyczności widowisko nie grzęźnie w rodzajowości. Chronią je przed tym ironia Hrabala i wyczucie formy Glińskiej. Współczesny pokazuje teatr, który nie chce naśladować kina ani telewizji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji