Artykuły

U Hrabala wszystko jest smaczne

- To świat, gdzie chwyta się chwilę, pije piwo i spogląda na słońce - mówi Agnieszka Glińska, która w Teatrze Współczesnym w Warszawie wyreżyserowała jedno z wczesnych opowiadań Bohumila Hrabala - "Bambini di Praga". W sobotę i niedzielę spektakl zostanie pokazany w ramach 9. Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych.

Jak przenieść na scenę prozę Hrabala? Jak uchwycić ten specyficzny humor? Agnieszka Glińska zaczęła od podróży do Pragi. Latem wybrała się z aktorami na wycieczkę, którą wspólnie nazwali: "16 osób w poszukiwaniu postaci".

- Piliśmy piwo w słynnej knajpie Hrabalowskiej, pływaliśmy statkiem po Wełtawie, sporo czasu spędziliśmy w klubach tanecznych. Oj, jak ci Czesi tańczą... te "lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych" to jest autentyk, oni wszyscy fantastycznie tańcują - opowiada reżyserka.

Piotr Adamczyk, w spektaklu Tolek Uhde, mówi, że praska wycieczka wciąż powracała na próbach. - Dała nam wyobrażenie o świecie, w którym rozgrywa się ta historia. Mamy wspólny kod, język skrótów... Poznaliśmy klimat tego miasta, przyglądaliśmy się Czechom. Oni są troszkę inni niż my, nie tacy sfrustrowani, nie tacy napięci. Nawet jeśli się denerwują, ma to swój urok. Są cieplejsi, mniej serio.

- W Pradze nasiąkaliśmy atmosferą krainy łagodności - dodaje Monika Kwiatkowska, w spektaklu Nadzia.

Krzysztof Kowalewski (Kierownik) opowiada, że dzisiejsza Praga go zaskoczyła: - Różni się od Pragi z czasów komunistycznych. Tamta była piękna, ale smutna, martwa... Ta jest paryska, poraża rozmachem. Te niegdyś ciemne stare bramy są nadal stare, ale dziś jasne.

Agnieszka Glińska korzystała z adaptacji "Bambini di Praga" przygotowywanej przez Vaclava Nyvlta w Czechach, ale podczas prób stworzyła jej nową wersję. - Nie wiem, jak opowiadać prozę Hrabala, próbuję raczej opowiadać o świecie postrzeganym tak, jak go widzi Hrabal.

Damian Damięcki (w spektaklu Zerko) zdaje sobie sprawę, że na pewno łatwiej przenieść prozę Hrabala na ekran. - W filmie można się skupić na detalach, podjechać bliżej kamerą, pokazać piękny krajobraz...Teatr dyscyplinuje, tu nie da się podeprzeć techniką. Zauważa, że u Hrabala nie ma nic na sprzedaż. - To tak jak na dobrym domowym przyjęciu. Dzisiaj organizuje się bankiety, na których można zjeść wyszukane, niezwykłe potrawy z restauracji, a ja wolę te domowe dania przygotowane przez gospodarzy, bo sapo prostu smaczne... U Hrabala wszystko jest bardzo, bardzo smaczne...

Jesteśmy na przedmieściach Pragi. Czterej agenci towarzystwa ubezpieczeniowego Spokojna Starość wędrują od domu do domu, by nakłonić przypadkowych ludzi do podpisania z nimi umowy. - Czyli jest to taki trochę teatr drogi - śmieje się reżyserka. - Nie jest to dzisiejszy syndrom zdobywania pieniędzy za wszelką cenę. Dla bohaterów Hrabala towarzystwo ubezpieczeniowe to forma spędzania czasu i sposób na spotkanie z ludźmi.

- Bo "Bambini di Praga" nie opowiada o niesamowitych wydarzeniach i wielkich bohaterach, ale - dodaje Monika Kwiatkowska - o sprawach codziennych, o zwykłych ludziach. Widzimy, jak wygląda dzień pana rzeźnika, fryzjera i kominiarza... To nie jest ani komedia, ani dramat. Agnieszka Glińska powtarzała nam na próbach - tu nie można grać, trzeba być.

Jan Gondowicz napisał kiedyś: "Hrabal ma cierpliwość do ludzi. Niespiesznie opisuje niespiesznych bohaterów niespiesznego społeczeństwa".

- Myślę, że gdzieś wokół tej myśli krążymy - przyznaje Agnieszka Glińska. - "Hrabal ma cierpliwość do ludzi", właśnie dlatego odczułam potrzebę zrobienia tego przedstawienia. Wiemy, że świat jest pokręcony, że ludzie są popaprani, więc pozwólmy im być takimi, jacy są. Zaakceptujmy świat taki, jaki on jest - zdaje się mówić Hrabal.

Opowiada Krzysztof Kowalewski: - Hrabal akceptuje ludzi ze wszystkimi ich przywarami, śmiesznostkami. Przedstawia ich z sympatią, niezależnie, czy to jest złodziej, policjant, czy ofiara... Są tam, owszem, różne dziwaki - ludzie słabo przystosowani do życia, inaczej mówiąc - frajerzy. Bo u Hrabala jest i miejsce dla frajerów.

W spektaklu będzie też szampańska zabawa podczas tzw. Nocy Weneckiej...

- Kiedy Czesi się bawią, to się bawią. Nie jest to smutne chlanie szampana na placu Zamkowym w sylwestra zakończone rozbijaniem butelek - mówi Krzysztof Kowalewski. - W Czechach nawet picie piwa ma swój urok.

Agnieszka Glińska zastanawia się, jaka jest zasadnicza różnica między literaturą rosyjską, którą się zajmowała do tej pory, a światem Hrabala. - Tu nie ma amplitudy uniesień rodem z Dostojewskiego. To świat, w którym chwyta się chwilę, kontempluje zwykły dzień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji