Artykuły

Wiktor Rubin: Orgia to akt zbiorowy

- Nie interesuje mnie realistyczne pokazywanie gwałtu; chcę raczej, aby widz zastanowił się, co to znaczy gwałcić albo być gwałconym - mówi reżyser WIKTOR RUBIN, przed premierą "Orgii" Piera Paolo Pasoliniego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.

Mirosław Baran: W "Orgii" jest wiele mocnych, brutalnych scen. Nie boisz się tego tekstu?

Wiktor Rubin [na zdjęciu]: - Dlaczego miałbym się bać? "Orgia" została napisana 40 lat temu; od tego czasu obyczajowość mocno się zmieniła. Faktycznie w dramacie Pasoliniego są fragmenty, które mogły być skandalizujące: przemoc czy brutalny seks. Jednak nie to jest dla mnie istotą tego tekstu, nie skupiam się na tym. Zresztą sam dramat jest jednocześnie bardzo poetycki, wieloznaczny, pozbawiony zwartej fabuły.

Ważną rolę w "Orgii" odgrywa sielankowy obraz włoskiej prowincji wraz z jej zestawem wartości, które według Pasoliniego, doprowadziły do faszyzmu.

Jak podchodzisz do tych symboli?

- Mam wrażenie, że Pasolini niejednoznacznie ocenia sielankowy obraz włoskiej prowincji. Z jednej strony widzi w nim zalążek rodzącego się faszyzmu, ale z drugiej strony widzi w nim ostoję twardych wartości, które wyznaczają człowiekowi bezpieczny kierunek. Sądzę zresztą, że tak pojmowane Południowe Włochy są trochę jak polska prowincja albo jak nasi rodzice. Nie chcemy opowiadać o Włoszech sprzed czterdziestu lat, ale o nas, siedzących w teatralnej sali.

To znaczy?

- Dla Pasoliniego istotne było tu i teraz aktorów, tu i teraz widza, to, jak pomiędzy nimi budują się relacje. Nie interesuje mnie realistyczne pokazywanie gwałtu; chcę raczej, aby widz zastanowił się, co to znaczy gwałcić albo być gwałconym. Kluczowym pojęciem w "Orgii" jest kwestia władzy. Władzy, której czasem nie widać, a która wiąże nasze pragnienia, steruje naszymi wyborami. Dla mnie prawdziwym realizmem nie będzie pokazywanie, odegranie na scenie sytuacji władzy, ale taka konstrukcja przedstawienia, aby publiczność - zależnie od sytuacji - mogła poczuć się jako strona mająca władzę albo poddana tej władzy. Jeżeli już, to będziemy się raczej starać zgwałcić widzów albo być obiektem gwałtu.

(...)

Nie chcemy zrobić spektaklu, w którym aktor coś odgrywa, a reszta się przygląda. Orgia to z definicji akt zbiorowy. Był to przecież rytuał dionizyjski, dopiero w popkulturze został sprowadzony do skojarzenia wyłącznie seksualnego. Więc w "Orgii" chcę skorzystać z tego, że aktorzy i widzowie są razem, w jednej przestrzeni. Nie zależy mi jednak na żadnym przekazie czy przesłaniu. Raczej chciałbym w widzu wywołać różne skojarzenia i asocjacje na temat poddania lub sprawowania władzy.

(...)

Przekazem spektaklu niech będzie doświadczenie widza. Które być może będzie różnorodne, bo zależne od wielu czynników; od zaangażowania widza w spektakl, czy po prostu od miejsca, w którym będzie siedział, od reakcji innych widzów. W "Orgii" bardzo dużo będzie zależeć od reakcji - lub od braku reakcji - publiczności. Spektakl będzie mam nadzieję poszukiwaniami przestrzeni wspólnej wolności; próbą antropologicznej dekonstrukcji sytuacji władzy w języku, w kostiumie, w sytuacji spotkania.

*Wiktor Rubin - rocznik 1978, reżyser teatralny. Ukończył socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię w krakowskiej szkole teatralnej. Studiował także filozofię. Był asystentem Krystiana Lupy, Mikołaja Grabowskiego i Pawła Miśkiewicza. Zadebiutował w 2006 r. spektaklem "Mojo Mickybo" Owena McCafferty'ego w szczecińskim Teatrze Krypta. Zrealizował także m.in. "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa, "Terrordrom Breslau" Tima Staffela, "Przebudzenie wiosny" Franka Wedekinda, "Cząstki elementarne" Michela Houellebecqa oraz "Lalkę" wg Bolesława Prusa. W gdańskim Teatrze Wybrzeże wyreżyserował w 2007 r. "Lillę Wenedę" Juliusza Słowackiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji