Artykuły

Do wszystkich nie dojadę

WOJCIECHA SIEMIONA nie można doklejać do normalnego zespołu teatralnego, już raczej trzeba budować spektakl wokół niego. Skaza ludowości, którą ma Siemion w sposobie mówienia, swoistej intuicji, jest u niego czymś wrodzonym, a przez to bardzo autentycznym - uważała prof. Krystyna Mazur z warszawskiej PWST.

Wojciech Siemion nie żyje. Aktor zmarł w warszawskim szpitalu, do którego został przewieziony po wypadku samochodowym pod Sochaczewm. Jeden z ostatnich z nim wywiadów nosił tytuł: Do wszystkich nie dojadę. Wiele podróżował po kraju, odwiedzał duże ośrodki, jak i małe, wioski i wioseczki. Niepozorny, z lekko pochyloną głową i z uśmiechem serdecznym, którym darzył otaczający go świat. Krytycy zgodnie stwierdzali, że jego aktorstwo było prawdziwie ludowe. Tym odróżniał się od kolegów, że On nie grał chłopa, nie grał górala, lecz nimi był. "W literaturze mamy Brylla, w plastyce Nikifora, w teatrze był, jest i będzie Siemion - pisała Irena Bołtuć. Aktor jest wiejski, chłopski, ludowy, w każdym geście, w każdym ruchu, w każdym zawieszeniu głosu.

Wojciecha Siemiona nie można doklejać do normalnego zespołu teatralnego, już raczej trzeba budować spektakl wokół niego. Skaza ludowości, którą ma Siemion w sposobie mówienia, swoistej intuicji, jest u niego czymś wrodzonym, a przez to bardzo autentycznym - uważała prof. Krystyna Mazur z warszawskiej PWST.

O Siemionie i jego "chłopskości" kursowało wśród aktorów wiele anegdot. Opowiadano, że kiedyś zwrócił się do scenografa Andrzeja Stopki z prośbą, by w kostiumie dla niego przewidział długie, eleganckie buty. Wie pan, zawsze ubierają mnie w takie straszne łachy, w jakieś okropne trepy, rozlatujące się kapcie, no najwyżej w gumiaki, a ja raz chciałbym zagrać w prawdziwych oficerkach. Stopka spojrzał na Siemiona spode łba, pomedytował chwilę i mruknął - Dobrze, dobrze, niech będzie. Pan - panie Siemion - nawet w oficerkach będziesz dla mnie na boska.

Bo jakkolwiek by go ubrać, zawsze był polskim chłopem. Był Siemion aktorem teatralnym i filmowym, reżyserem, scenarzystą, pedagogiem, pisarzem, wykładowcą w warszawskiej PWST, założycielem i dyrektorem Teatru Stara Prochownia, wreszcie twórcą Wiejskiego Muzeum Sztuki w Petrykozach.

Urodził się w Krzczonowie na Lubelszczyźnie. - Mama urodziła nas dziewięcioro, ale obie siostry odumarły nas w maleńkości i zostało siedmiu braci. To ojciec, którego zawsze wspominał ze wzruszeniem, wiejski nauczyciel zaszczepił w nim wielką miłość do poezji. Ze wsią i środowiskiem, z którego wyrósł utrzymywał stały kontakt. Zanim młody Siemion trafił do szkoły aktorskiej, studiował prawo na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Debiutował na kaliskiej scenie w roli górala, w "Krakowiakach i góralach". A potem były kolejne supełki na nitce życia. Szkoła teatralna w Warszawie i praca w warszawskich teatrach, krótko w Szczecinie, we Wrocławiu.

Momentem przełomowym w karierze był legendarny spektakl, który przeszedł do historii polskiego teatru "Wieża malowana" wystawiony w STS. Stworzył wtedy spektakl skonstruowany z ludowych piosenek, który opowiadał o doli chłopskiej, chłopskim losie, chłopskim świecie. I w historii o Kasi i Jasiu mówił o prawdach starych jak świat, wiernej miłości, ciężkiej pracy, śmierci oraz nagrodzie w niebie.

Już wtedy wiedział, że kulturze ludowej zawdzięcza to samo, co cała polska kultura, czyli wszystko. Tym spektaklem stworzył również teatr jednego aktora, teatr jednoosobowy - Teatr Siemion i temu teatrowi pozostał wierny do końca. Sam, sam jeden stawał się siłą dźwigającą własną wielkość i stanowiącym jej miarę.

Po STS był Teatr Komedia, staropolskie spektakle u Dejmka na scenie Teatru Narodowego, aż wreszcie stworzył Teatr Stara Prochownia - pięterko dawnej bramy wjazdowej, gdzie położono podłogę i stworzono miejsce szczególne dla poezji. Na tej scenie wystąpiło ponad 800 aktorów, wśród nich same znakomitości, ale również i debiutanci. Ostatni spektakl to "Tuwim tańczący" z okazji 100-lecia urodzin poety.

- Gdzie by go nie nacisnąć zawsze wyskakuje z niego jakaś poezja - mówiła Alina Janowska o Siemionie. - Potrafi zatrzymać na ulicy przypadkową kobietę i recytować jej strofy nawet bardzo liryczne. Sprawdza w ten sposób, jakie robi to wrażenie i czy jest w tej recytacji odpowiednio przekonujący.

Miał za sobą ponad 100 ról filmowych. Grał w filmach Stanisława Różewicza, Andrzeja Munka, Jerzego Passendorfera, Stanisława Barei, Andrzeja Wajdy. Kiedyś żalił się, że nigdy nie udało mu się zagrać wyższej szarży niż kaprala. Deskami ostatniego teatru był stary dwór w Petrykozach. Tam w odbudowanym przez siebie zabytkowym dworku aktor gościł malarzy, rzeźbiarzy, muzyków, aktorów. Mówił, że zależy mu na stworzeniu domu otwartego, miejsca tętniącego sztuką. I tak powstała Wiejska Galeria Sztuki, kolekcja malarstwa dawnego i współczesnego.

Ostatnio wielką pasją Wojciecha Siemiona była tzw. Unia Petrykozka - 9 wiejskich gimnazjów, którym pozakładał galerie i wyposażał w coraz to nowe dzieła wybitnych twórców, a uczniów tych szkól zapraszał do swojego zaczarowanego poezją dworu.

Także działalność społecznikowska zawsze była bardzo istotną częścią jego życia. Wojciech Siemion od 1998 r. do 2002 r. i ponownie od 2007 r. zasiadał w sejmiku mazowieckim, reprezentując Polskie Stronnictwo Ludowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji