Artykuły

"Mąż i żona" FREDRY w Teatrze Narodowym

JEDNĄ z najbardziej udanych przedwakacyjnych premier w stołecznych teatrach jest "Mąż i żona" Aleksandra Fredry w Teatrze Narodowym. Reżyserem tego świetnego przedstawienia jest rzecz jasna Adam Hanuszkiewicz.

"Mąż i żona" należy do najlepszych komedii klasyka tego gatunku w naszej dramaturgii. Powstała w pierwszym, okresie pisarstwa autora "Zemsty", na przełomie lat 1820 i 1821, bezpośrednio po "Panu Geldhabie" a przed "Cudzoziemszczyzną" i "Damami i huzarami". Pod względem konstrukcji dramaturgicznej, możliwości scenicznych, języka należy do najwybitniejszych także na skalę europejską.

Fredro w całej swojej twórczości komediowej (a napisał grubo ponad trzydzieści utworów), dał znakomity obraz życia społeczno-obyczajowego pierwszej połowy XIX wieku Komedie Fredry charakteryzują się pomysłem konstruowaniem zabawnych sytuacji śmiech budzących żywiołowy, operowaniem rozmaitymi rodzaju dowcipu. A o sceniczności jego sztuk decyduje harmonijna kompozycja, język prosty, jasny i potoczny.

Fredro bardzo żywo interesował się współczesnym sobie teatrem polskim. Przyjaźnił się z dyrektorami i aktorami teatrów lwowskich, pilnował, realizacji scenicznej swoich komedii. Niektóre komedie, a przede wszystkim poszczególne role, pisał dla określonych wykonawców. Trzeba też pamiętać, iż teatr nie był dłużny znakomitemu autorowi. Utwory jego szybko znalazły się na scenach Lwowa, później nieco Warszawy i Krakowa.

Pierwsze przedstawienia "Męża i żony" odbyły się już w latach 1822-24 - najpierw we Lwowie później w Warszawie. Współcześni dość różnie odnosili się do tematyki sztuki. Jedni widzieli w niej obrazę moralną, nazywano ją "kontredansem rozpusty". Jednakże komedia fredrowska szybko zdobyła sobie szerokie uznanie. Podkreślono jej wielkie walory komediowe, wykwintność stylu, języka, sytuacji.

Tadeusz Boy-Żeleński szczególnie cenił wśród komedii Fredry właśnie "Męża i żonę". Pisał bowiem: "...albo się grubo mylę, albo jest to epilog "Ślubów panieńskich" i wart byłby napisania, gdyby... go Fredro nie był napisał sam".

Przy każdej okazji podkreślał znakomite nowatorstwo stylistyczne i tematyczne tej komedii oraz jej znakomitą konstrukcję sceniczną.

"Mąż i żona" należy do żelaznego repertuaru teatralnego. Wystawiana była we wszystkich okresach naszej historii. Wiele cie-kawych jej inscenizacji odnotowuje teatr dwudziestolecia międzywojennego a także z pierwszych powojennych, lat (najcieka-wsze z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych - Sawan, Korzeniowski).

Obecnie przedstawienie w Teatrze Narodowym przygotował i wyreżyserował Adam Hanuszkiewicz, Otóż Hanuszkiewicz lubi podawać perełki naszej literatury narodowej w pewnej konwencji upiększającej czy integrującej. Do "Męża i żony" dodał jeszcze, zgodnie z opinią Boya, fragmenty "Ślubów panieńskich" i opery M. Kamieńskiego "Słowik", które tworzą właśnie jakby uzupełnienie do tekstu i stwarzają dodatkowy klimat zabawy.

Hanuszkiewicz spełnia w polskim teatrze bardzo ważną i jakże społecznie użyteczną rolę. Oto w jego koncepcji nie tylo "sprawy Polaków" za pomocą literatury dramaturgicznej są dyskutowane, roztrząsane, ale także wyraźnie podkreślona jest nasza, polska kulturowa dojrzałość w porównaniu z innymi narodami Europy. Hanuszkiewicz niby mimochodem powiada - proszę bardzo zobaczcie jak polska literatura teatralna i kultura teatralna pierwszej połowy, pierwszej ćwierci dziewiętnastego wieku nie tylko nie pozostawała w tyle do wielu innych narodów europejskich, ale stała w równym z tamtą szeregu i wnosiła własne, ogólnoeuropejskie, nowe elementy. Tak jest i z "Mężem \ żoną" Fredry. Dziś dzięki "optyce teatralnej" Hanuszkiewicza możemy podziwiać właśnie znakomite potraktowanie tematu społeczno-obyczajowego i kulturowego epoki w ujęciu Fredry, wielkie nowatorstwo dramaturgiczne w tym tak przecież trudnym gatunku teatralnego pisarstwa. Jakże pięknie, integrująco brzmią dzisiaj słowa Fredry z tego spektaklu, chciałoby się powiedzieć Fredry - Hanuszkiewicza "...bo moda minęła, z piątego aktu sądzić o dobroci dzieła".

Tak, to przedstawienie całkowicie potwierdza nasze wielkie, niewyczerpane możliwości twórcze.

Ale koncepcja inscenizacyjna Hanuszkiewicza to także a może przede wszystkim obsada aktorska. To jest także jedna z głów-nych dźwigni teatralnych Hanuszkiewicza. W tym przedstawieniu ten postulat spełniony został może najlepiej i najpełniej.

A więc przede wszystkim Daniel Olbrychski jako Gustaw-Wacław. Jakże ten aktor "pod ręką Hanuszkiewicza" się rozwija. Jakże rozumie zadanie, które wyznacza mu autor, ale właśnie poprzez inscenizatora-Hanuszkiewicza. Jak gra Olbrychski? Prze-cież to perła polskiego aktorstwa właśnie w najtrudniejszym, komediowym repertuarze. To właśnie Olbrychski jest tym aktorem, którego tak dziś dobrze rozumie współczesne młode pokolenie. A że ma w tym tercecie świetnych współpartnerów - Jadwiga Jankowska-Cieślak - Aniela, Elwira i Krzysztof Kolberger - Alfred.

Oboje przecież prezentują najmłodsze pokolenie polskiego aktors twa, ale Jadwiga Jankowska - to pełna garna środków aktorstwa dramatycznego i komediowego, zaś Kolberger to przede wszystkim młodość, autentyzm, wdzięk. Nieco gorzej w tym zespole wypadła Halina Rowicka jako Justyna. Jest zbyt jednostronna, widać także braki warsztatowe.

Natomiast w niewielkiej roli Jana zabłysnął Wiktor Zborowski. Ten charakterystyczny aktor mimo młodego wieku wiele potrafi. Scenografię opracowała Zofia de Ines Lewczuk zaś nad strona muzyczną czuwał Jacek Sobieski.

Przedstawienie to znakomicie spełnia wszystkie funkcje teatru relaksowego w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji