Artykuły

Nie potrafił oddzielić życia od baletu

Był wysoki, świetnie zbudowany, o wyrazistej, przystojnej twarzy. Jego ciało było niezwykle plastyczne. Miał też duże zdolności aktorskie. Feliks Parnell był jedną z największych indywidualności polskiego baletu - sylwetka tancerza.

U jego boku rozpoczynali karierę Henryk Tomaszewski, twórca Pantomimy Wrocławskiej i Konrad Drzewiecki, twórca Polskiego Teatru Tańca.

Być może nigdy nie trafiłby do Łodzi, gdyby nie konflikt w Operze Poznańskiej, gdzie od 1954 roku był kierownikiem baletu. Dyrektor opery samowolnie zmienił obsadę ról w kolejnej premierze. Parnell ostro się przeciwstawił i musiał odejść ze stanowiska. Tę sytuację sprytnie wykorzystała Sabina Nowicka, pierwszy dyrektor tworzącej się łódzkiej opery, w której nie było jeszcze baletu i zaproponowała Parnellowi przejście do Łodzi.

- Mąż powiedział wtedy do mnie: Pakujemy się i j edziemy do Łodzi - wspomina Maria Łapińska-Parnell, wdowa po Feliksie, była primabalerina, do dziś mieszkająca w Łodzi.

W sierpniu 1957 roku łódzki Express Ilustrowany odnotował: "Przybył do Łodzi Feliks Parnell, światowej sławy tancerz i choreograf."

Z Odessy do Warszawy

Kiedy w 1921 roku Feliks Parnell przybył z Rosji do Warszawy był już dojrzałym baletmistrzem. Występował w operetce, kabaretach i rewiach, a także filmach. Z własnym zespołem tanecznym występował też w wielu krajach Europy. Na przełomie lat 20. i 30. był solistą i choreografem warszawskiego Teatru Wielkiego.

Wtedy też rozwiódł się z Niną Pawliszczewą, a związał z tancerką Zizi Halamą, siostrą słynnej Lody Halamy. Ich wspólne występy były atrakcją programów w warszawskich teatrach, m.in. Morskie Oko, Teatrze Polskim, Banda, Cyganeria. Pod koniec 1934 roku stworzył w stolicy dziesięcioosobowy Balet

Parnella, który do wybuchu wojny zpowodzeniem występował zagranicą.

Podczas okupacji niemieckiej tańczył i prowadził balet w warszawskich teatrach Nowości i Miniatury. Po powstaniu warszawskim znalazł się w Zakopanem, następnie w Krakowie, gdzie w sierpniu 1945 roku opracował choreografię do "Hrabiny" inaugurującej powojenną działalność Opery na scenie Teatru im. Słowackiego. Z wielkim wysiłkiem próbował odtworzyć Balet Parnella, z którym zamierzał udać się na tournee po Polsce objeżdżał Polskę. Właśnie wtedy do baletu swojego przyszłego męża dołączyła Maria Łapińska, córka Polki i Rosjanina, która jako repatriantka przyjechała do Polski z Wileńszczyzny. Przed wojną jako osiemnastoletnia dziewczyna skończyła studium baletowe w Kownie i od razu została zaangażowana do teatru.

- Na Mazurach, gdzie mieszkałyśmy z mamą, spotkałam kolegę, tancerza z Kowna - opowiada pni Maria. - Szukaliśmy pracy. Przyjechaliśmy do Łodzi, ale o pracę było tu trudno. Przypadek sprawił, że dowiedzieliśmy się, że Parnell poszukiwał tancerza do zespołu na tournee. Postanowiliśmy jechać razem. Parnell, kiedy zobaczył jak tańczymy, przyjął do zespołu nas oboje. Początkowo myślał, że jesteśmy parą, ale mój partner był homoseksualistą.

Feliks Parnell był już wtedy po rozwodzie z Zizi Halamą. Miał 47 lat, był ciągle przystojny iw dobrej formie jako tancerz. Szybko zwrócił uwagę na 22-letnią zdolną baletnicę, Marię Łapińską. Pobrali się 14 stycznia 1947 roku. W1948 roku urodziła się ich pierwsza córka Maria.

- Mąż miał córkę z małżeństwa z Zizi Halamą, Magdę, która później przez krótki czas tańczyła w jego balecie - opowiada Maria Łapińska.- Miał też syna, który prawdopodobnie przeziębił się na skutek zaniedbania niani i zmarł na rękach ojca. Miał dwa, albo trzy lata. Mąż bardzo to przeżył.

Ciężko być żoną kierownika baletu

Zanim Parnell przybył do Łodzi, był m.in. choreografem w warszawskim Ludowym Teatrze Muzycznym, następnie kierownikiem baletu i choreografem w Państwowej Operze we Wrocławiu, gdzie Maria była primabaleriną. Porwał go też film. Ułożył i tańczył wstawki baletowe do filmu Aleksandra Forda "Młodość Chopina. "W sezonie 1950-1951 był kierownikiem baletu w Operze Warszawskiej, a kolejne trzy lata baletmistrzem w teatrze Syrena. Później trafił do opery w Poznaniu, a stamtąd do Łodzi.

Maria Łapińska wspomina, że Łódź przyjęła ich bardzo serdecznie. Feliks Parnell rzucił się do pracy z wielkim entuzjazmem, mimo że gaże były marniutkie. Przedstawienia odbywały się tylko dwa razy w tygodniu. Parnell zaangażował do zespołu wielu dawnych współpracowników. Znaleźli się w nim m.in. Janina Niesobska i Włodzimierz Traczewski, który wraz z żoną, też tancerką przyjechał z Warszawy. Wtedy Parnell zaangażował także Bogdana Jankowskiego, jak się szybko okazało utalentowanego tancerza.

- Parnell wiele wymagał od siebie i od innych - mówi Bogdan Jankowski. - Dzięki temu wydobywał z tancerzy wszystko, co najlepsze. Nie był zazdrosny, kiedy wiedział, że ktoś ma talent. Zależało mu na dobrym zespole. Na pewien czas udostępnił dwapokoje swojego mieszkania tancerzom, których sprowadził z innych miast. Wspomagał niektórych także pożyczką.

Włodzimierz Traczewski, były tancerz i choreograf, który pracował z Parnellem: - Był surowy i wymagający. Dużo się od niego nauczyłem, także twardości w zawodzie.

Dopóki nie zbudowano Teatru Wielkiego, balet Parnella występował na deskach różnych łódzkich teatrów, a także na scenach warszawskich. Stworzył też studio baletowe dla dzieci. W 1958 roku balet Parnella występował w Paryżu, a potem także w Anglii.

- Miałam ciężkie życie, bo byłam żoną kierownika baletu -mówi Maria Łapińska. - Mąż tyle ode mnie nie wymagał, ile ja sama od siebie, żeby nikt mi nie zarzucał, że wykorzystuję swoją pozycję.

Udostępniał mieszkanie tancerzom, wspomagał ich pożyczkami

- Pani Maria była bardzo dobrą klasyczną tancerkę - mówią Bogdan Jankowski i Włodzimierz Traczewski.

Feliksa Parnell, córka Parnella, wspomina rodzinne opowieści o tym jak to tata szybko kazał mamie wstawać po porodzie i ćwiczyć, żeby wróciła do formy.

- To prawda - śmieje się Maria Łapińska. - Już dwa tygodnie po porodzie zaczynałam ćwiczyć i szybo wracałam do dawnej figury. Ale ja kochałam swój zawód i nigdy nie czułam się zniechęcona, czy zmęczona. Miałam troje dzieci, ale w ogóle nie korzystałam z urlopu macierzyńskiego.

Feliksa Parnell: - Rodzice byli dobraną parą. Tata był bardzo dobrym, ciepłym człowiekiem.

Całymi dniami był zajęty pracą. W domu często słuchał muzyki. Razem słuchaliśmy dawnych fantastycznych głosów operowych.

Zdaniem Feliksy Parnell, Polska Ludowa nie była najlepszym okresem twórczości ojca.

Sam Parnell wspominał to tak:. "Moje bezkompromisowe ukochanie sztuki nie wychodziło mi na zdrowie. Wylatywałem z teatrów niczym z procy. W Warszawie dosłownie z dnia na dzień zostałem zwolniony na zasadzie sądu kapturowego i nikt mi nie powiedział, dlaczego tak się stało."

Włodzimierz Traczewski: - Byli tacy, którzy go uwielbiali, jak i tacy, którzy za nim nie przepadali. Dużą rolę odgrywała zawiść. Ale niekiedy były wobec niego zarzuty profesjonalne, dotyczące przedstawień baletowych. Gdy go coś bardzo dotknęło, odchodził, ale bywało, że walczył. Nie był uległy. W Łodzi miał dobre warunki do pracy.

Dzieci wybrały inaczej

Maria Łapińska uważa, że jej mąż był nielubiany przez władzę, bo nie dał się zapisać do partii: - Kiedy został zbudowany Teatr Wielki, sprowadzono z Warszawy nowego dyrektora i męża wykopano, usuwając go na emeryturę, choć był w pełni sił twórczych.

Potem współpracował jako choreograf z warszawską Operą Objazdową, Teatrem Muzycznym w Gdyni, Teatrem Muzycznym w Szczecinie i Teatrem Muzycznym w Łodzi.

W grudniu 1979 roku chory pojechał na plan filmu Jerzego Kawalerowicza "Spotkanie na Atlantyku", gdzie tańczył w scenie na statku Batory. Zmarł kilka miesięcy później, w kwietniu 1980 roku.

Mówiono o nim, że nie oddzielał sztuki od życia. Może dlatego swoim pamiętnikom nadał tytuł "Moje życie w sztuce tańca. Pamiętniki 1898-1947".

Żadne z dzieci Feliksa i Marii Parnellów nie poszło w ślady rodziców.

- Mąż chciał, by przynajmniej Feliksa była aktorką, ale odpadła na egzaminie. - mówi Maria Łapińska. - Skończyła filologię angielską na UŁ. Wyszła za mąż i wyjechała do Holandii. Zajmuje się pedagogiką.

Najstarsza córka Maria ukończyła łódzką "filmowkę." Mieszka z mężem we Francji i jest reżyserem filmów dokumentalnych. Syn Feliks, też absolwent "filmówki", jest operatorem filmowym w Los Angeles.

Maria Łapińska-Parnell zakończyła karierę baletową w 1975 roku. W tym samym roku w Łodzi powstała Państwowa Szkoła Baletowa. Od 1988 roku nosi ona imię Feliksa Parnella. '

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji