Artykuły

Reżyser jest teraz główną postacią we współczesnym teatrze

- W tegorocznym programie Kontaktu nie umiem się dopatrzyć spektakli "zimnych", budzących podziw, ale odrzucających emocje. Ale jak to widz odczyta, nie wiem - mówi Jadwiga Oleradzka, dyrektor Teatru Horzycy i Festiwalu Kontakt w Toruniu.

Grzegorz Giedrys: W tym roku Teatr Horzycy czekają dwa jubileusze: 20-lecie Kontaktu i 90-lecie polskiej sceny w Toruniu.

Jadwiga Oleradzka [na zdjęciu]: Cóż, czeka nas ogromna praca, bo się te dwa jubileusze zbiegły w jednym roku. XX Kontakt jest w maju, więc teraz zajmujemy się przede wszystkim tym wydarzeniem, a rocznica teatru przypadająca w listopadzie znajduje się raczej na koncepcyjnym niż na realizatorskim etapie. Projekt dotyczy bowiem następnego sezonu, w którym wystawimy wyłącznie premiery oparte na klasyce polskiej. Planujemy około siedmiu premier. Wkrótce ukaże się książka dokumentująca poprzednie edycje Kontaktu.

Czym będzie to wydawnictwo?

- Książka przedstawi pełne dossier naszego festiwalu, co pozwoli przypomnieć jego historię i dokonania, a nie zawsze są one znane. Na przykład ostatnio przy okazji festiwalu Reminiscencje przeczytałam, że reżyser Pippo Delbono prezentował swoje spektakle jedynie w Poznaniu i Wrocławiu. A to oczywista nieprawda "Wojna Delbono już 10 lat temu wywołała na Kontakcie prawie skandal i skończyła się straszliwą kłótnią na pospektaklowej dyskusji. Wtedy teatru, w którym występują osoby niepełnosprawne umysłowo, jeszcze w Polsce nie było. W książce znajdzie się zatem pełne kompendium tego, co się wydarzyło w Toruniu na Kontakcie. Będzie też przegląd recenzji z 19 lat. Ostatnia część to materiały wspomnieniowe. Zwróciliśmy się do 20 osób, które albo tworzyły festiwal, albo mu wiernie towarzyszyły przez lata jako krytycy i jurorzy, aby specjalnie dla nas napisały teksty. Powstała część bardzo osobista i przez to nadzwyczaj ciekawa. Książka da nam chyba pełny obraz 19 lat festiwalu od najdrobniejszych szczegółów po ogólne analizy.

Tegoroczny festiwal też w pewnym sensie będzie miał wspomnieniowy charakter: zobaczymy najnowsze spektakle sześciorga laureatów festiwalu - wielkich postaci europejskiego teatru. Czy to oznacza, że w tym programie reżyser jest tonem zasadniczym, głównym bohaterem?

- Tak, myślę nawet, że od dobrych paru lat reżyser jest główną postacią w teatrze. To się na pewno wiąże z faktem, że do głosu doszło pokolenie młodych reżyserów, którzy traktują aktora wyłącznie jako wykonawcę własnych idei. Zresztą teatr reżysera to dziś dominujący nurt w Europie. Do tego w ostatnim czasie coraz silniej zaznacza się w teatrze nurt postdramatyczny, który także chcieliśmy na festiwalu pokazać. Gdy się przyjrzeć programowi festiwalu, to znajdziemy w nim wiele przedstawień, które nie mają autora. Teatr coraz rzadziej sięga po teksty dramatyczne.

Ale ten nurt postdramatyczny zdaje się też coraz silniej przemawiać w Teatrze Horzycy. Jest "Caritas" Lies Pauwels...

- Są dwa spektakle Marcina Wierzchowskiego także chyba wpisujące się w stylistykę performing arts. Cóż mogę powiedzieć? Nie zapominajmy, że każdy teatr istnieje w określonym miejscu. Więc realizując repertuar sezonu, warto podejmować próby rozmawiania z widzem w różny sposób. Jest to szczególnie ważne w mieście, w którym istnieje tylko jedna scena dramatyczna.

W programie pojawiają się spektakle zaangażowane społecznie, wręcz interwencyjne. Podobno pani nie przepada za takim teatrem.

- To nieprawda. Cenię i lubię teatr polityczny, taki np., jaki robi Frank Castorf, ale nie znoszę teatru, który przypomina czytanie gazety na scenie. Taka doraźna interwencyjność jest mi kompletnie obca. Dlatego tegoroczne spektakle w reżyserii Alvisa Hermanisa uważam za polityczne właśnie. A jednocześnie jest to dojrzała, mądra teatralna wypowiedź.

(...)

Co w takim razie chce opowiedzieć najnowszy Kontakt o współczesnym teatrze?

- Proszę pana, tak jak nie lubię, gdy malarze opowiadają swoje obrazy, nie lubię też mówić o znaczeniu programu festiwalu. Teatr jest sztuką otwartą, stąd tak wiele zależy od emocji, które istnieją w spektaklu, od tego, jak i czy docierają one do widza. Jeśli to nie nastąpi, to mamy do czynienia ze złym teatrem. W tegorocznym programie Kontaktu nie umiem się dopatrzyć spektakli "zimnych", budzących podziw, ale odrzucających emocje. Ale jak to widz odczyta - po prostu nie wiem.

Całość: Gazeta Wyborcza - Toruń

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji