Powroty nie tylko filmowe
- Po kilkunastu latach od światowej premiery kantaty i nagraniu jej na płytę z radością wrócę do Papuszy. To, podobnie, jak "Szalona lokomotywa", kolejny projekt, o którym myślę z satysfakcją i fascynacją zarazem - mówi kompozytor JAN KANTY PAWLUŚKIEWICZ.
Rozmowa. JAN KANTY PAWLUŚKIEWICZ o dzisiejszym koncercie "Małe kino w Camerino" i o innych planach:
"Szalona lokomotywa", teatralny przebój końca lat 70. ma po ponad 30 latach zaistnieć na ekranach...
- Jako współtwórca muzyki mogę się tylko cieszyć; obecna technika filmowa, włączając w to 3D, pozwala na absolutny rozmach... Chciałbym natomiast, by pozostały dawne aranże, które wydają się wciąż aktualne, tym bardziej, że akcja ma pozostać osadzona w tym samym czasie.
Masz swoje typy co do wykonawców ról, wtedy przez Krzysztofa Jasińskiego powierzonych Maryli Rodowicz i Markowi Grechucie, który z Tobą napisał muzykę?
- To już pozostawiam nieznanym mi jeszcze realizatorom. Cóż, jesteśmy już o dwa pokolenia dalej, w czasie innych idoli, innych kanonów...
Przed Tobą i inny powrót na ekrany; Krzysztof Krauze wraz z żoną Joanną Kos-Krauze zamierzają nakręcić film o losie cygańskiej poetki Papuszy i jej odkrywcy - poecie Jerzym Ficowskim. Twoje "Harfy Papuszy" były przed laty muzycznym wydarzeniem...
- Spotkałem się ostatnio z panią Joanną Kos-Krauze, która wraz z mężem stworzyła piękny, czerpiący z biografii zmarłej w 1987 roku Bronisławy Wajs-Papuszy, fabularyzowany scenariusz. Czeka mnie sporo pracy, muszę bowiem stworzyć transkrypcję części tamtych tematów - wtedy opracowanych na orkiestrę symfoniczną - na harfy, które w tej opowieści odgrywają istotną rolę. Po kilkunastu latach od światowej premiery kantaty i nagraniu jej na płytę z radością wrócę do Papuszy. To, podobnie, jak "Szalona lokomotywa", kolejny projekt, o którym myślę z satysfakcją i fascynacją zarazem.
A dziś przypomniana zostanie w Krakowie nagrana przez Ciebie siedem lat temu urocza płyta "Consensus" - w wersji live śpiewana także przez aktorów: Błażeja Wójcika, Rafała Dziwisza i Tomasza Wysockiego...
- Towarzyszyli mi i na płycie, teraz mają jednak znacznie więcej pracy, bo nie nagrywałem płyty z myślą o tym, by potem ruszyć w trasę koncertową. Niemniej zostawiłem sobie parę piosenek, jak "Jak kania dżdżu", "Rajecke kupele" oraz, napisaną do filmu "Wodzirej", "Ritmo karnavale"...
To jedyny tekst na płycie Jonasza Kofty.
- Pozostałe cudowne stworzył specjalnie Leszek Aleksander Moczulski. Cały projekt natomiast to pomysł Haliny Jarczyk, która towarzyszy nam i na płycie, i na scenie.
A jej brat Jan Jarczyk, niegdyś krakowianin, od lat mieszkaniec Kanady, wspaniale te kompozycje zaaranżował i tak powstała "Muzyka taneczna z wysokich i całkiem niskich sfer". On także aranżował płytę, na której Twe pieśni, jak głosi tytuł, nagrała Beata Rybotycka. I też wystąpi dzisiaj...
- Cieszę się, że zaśpiewa m.in. me ulubione piosenki "Zbudzisz się przy mnie", którą tak lubił i Piotr Skrzynecki, i dawną "Widzialność marzeń", pięknie ożywioną przez Beatkę po 30 latach.
Piosenki Jana Kantego Pawluśkiewicza zabrzmią dziś w kinotetarze Uciecha o godz. 19. Bilety u organizatora, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury lub, w miarę wolnych miejsc, w miejscu koncertu.