Artykuły

Prorok - mięczakiem

Niełatwe miał zadanie Mikołaj Grabowski, przygotowując premierę otwierającą sezon w Teatrze Nowym. Nie dość, że musiał błysnąć jako reżyser i nowy dyrektor artystyczny, to jeszcze przyszło mu podsumować minione i zainaugurować nowe półwiecze sceny. Wybierając współczesny moralitet Tadeusza Słobodzianka pt. "Prorok Ilja", Grabowski nawiązał do najlepszych lat teatru, kiedy to jego założyciel Kazimierz Dejmek wystawiał widowiska misteryjne ("Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim", "Dialogus de Passione"). Jednocześnie zaproponował publiczności przedstawienie zupełnie inne od tych, które w ostatnim czasie oglądaliśmy w Łodzi.

Ta, jak ją nazywa Słobodzianek, "nieprawdopodobna historia w XIV scenach" oparta jest na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w sokolskim powiecie w latach 30. XX wieku. Grupa biednych, ciemnych chłopów, co to "nie Polacy, nie Ruscy i nie bolszewiki, ale tutejsze, prawosławne", postanawia ukrzyżować lokalnego proroka. Jego ofiara i zmartwychwstanie mają być lekarstwem na wszystkie nieszczęścia - biedę, choroby, głód, słabe plony i "cały ten zasrany świat, że ni żyć na nim, umierać".

Grabowski razem ze Słobodziankiem (dramat poprawiany był do ostatniej chwili) niebezpiecznie zbliżają się do granicy prostactwa, wulgarności i bluźnierstwa, ale nigdy Jej nie przekraczają. Oferują nam tragigroteskę, w której najważniejszy jest dyskurs o poszukiwaniu i istnieniu Boga, indywidualnej drodze do niego i niebezpieczeństwach, jakie czynią na tych, którzy opacznie rozumieją przesłania wiary. Oglądając dawną historię proroka z Grybowszczyzny, przychodzą na myśl zupełnie nowe przykłady takich nadużyć (żwirowisko, kult domniemanych cudów na szybach czy działalność dwóch kontrowersyjnych kapłanów).

Wykreowany przez Grabowskiego świat daleki jest od sielankowej Cepelii. Zaludniają go chorzy, grzesznicy, pseudoświęci, dewoci, cwaniacy i prostacy. Reżyser odmalowuje to towarzystwo zdecydowaną kreską i bardzo dba o szczegóły indywidualizujące postacie, jak choćby w przypadku trzech "świętych" posługaczek proroka - kulawej, garbatej i ślepej. Po scenie krąży gromada tragikomicznych typów w wykonaniu Andrzeja Konopki (Charyton), Wojciecha Błacha (Aćko), Mariusza Saniternika (Pijanica), czy Ireneusza Kaskiewicza (Ślepy), którego rola jest dużo bogatsza niż krótkie "no" wielokrotnie wypowiadane na scenie. Najbardziej "charakterne" postacie tworzą Mirosława Olbińska (jej Pałaszka to typowa ciemna, zawodząca wiejska baba), Magdalena Dziembowska (szalona Olga) i Dariusz Wiktorowicz (potraktowany z dużym przymrużeniem oka Żyd Rotszyld). Rozczarowuje nieco tytułowy bohater w wykonaniu Oskara Hamerskiego. Ilja zamiast charyzmatycznego proroka jest tu szlachetnym mięczakiem.

Jak zwykle u Grabowskiego, przedstawienie rozgrywa się w prawie pustej przestrzeni. Oprócz ogromnego krzyża i kilku rekwizytów, na scenie pojawiają się tylko mobilne drewniane fragmenty ścian symbolicznie określające miejsce akcji (autorem grafii jest Jacek Ukleja). Resztę uzupełnia znakomita gra prawie białych świateł układając) w smugi, snopy i kaskady. Właśnie przy bocznych reflektorach i trzech instrumentach rozgrywa reżyser najlepszą w spektaklu nocną scenę na drodze. Na uwagę zasługuje również komiczny sąd ostateczny, po którym wszyscy grzesznicy udają się "do nieba na rosół". Przedstawienie swój oryginalny klimat zawdzięcza także Józefowi Rychlikowi, który skomponował muzykę do "Proroka Ilii". Rozpisane na głosy ludowe pieśni prawosławne brzmią w ustach aktorów jak monumentalne cerkiewne chóry.

Swoim "Prorokiem Ilją" Mikołaj Grabowski umieścił poprzeczkę wysoko. Pozostaje liczyć, że kolejne propozycje Teatru Nowego będą równie interesujące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji