Ewa Wycichowska znów pokazała klasę
W czwartek krótko przed północą odbyła się premiera znakomitego widowiska baletowego "Skrzypem opętany". W poznańskim Teatrze Wielkim nie po raz pierwszy: prezentuje, się Polski Teatr Tańca. Wcześniej mogliśmy oglądać takie przedstawienia jak "Kurtyna w górę" czy "Faust goes rock". Jednakże ta poetycka opowieść Bolesława Leśmiana o skrzypku, który zmaga się ze swoją niemożnością tworzenia, o miłości i opętaniu - jest czymś szczególnym. Może dlatego, że formę baletową stworzyła Ewa Wycichowska, może dlatego, że muzykę skomponował Maciej Małecki, a wreszcie może dlatego, że scenografię i kostiumy zaprojektował Ryszard Kaja. Dość, że wszyscy oni stworzyli widowisko, które porywa i przyciąga uwagę przez cały czas jego trwania. Wspaniała muzyka, która ściśle podporządkowana jest akcji scenicznej, nie jest tylko tłem, jest raczej elementem znakomicie uwypuklającym to wszystko co dzieje się na scenie.
A na scenie dzieją się rzeczy piękne i niesamowite zarazem. Skrzypek Alaryel cierpiący i przeżywający katusze oraz jego żona Chryza, opętana zazdrością, to dwoje artystów, którzy nadają treść i tempo widowisku. Szczególnie Ewa Wycichowska jako Chryza jest autentyczna i tak bardzo przejmująca. Jej kunszt taneczny jest niezaprzeczalny. Krzysztof Raczkowski jako Alaryel, stworzył także znakomitą kreację. Na uwagę zasługuje taniec Iwony Pasińskiej, Marioli Lebidy, Krzysztofa Bródka, Ryszarda Węgrzynka i Roberta Szymańskiego.
Cały ruch na scenie, piękny, zrozumiały i tak sugestywny odbywa się w dobrej oprawie scenograficznej, przy podkreślającej tajemniczość i niesamowitość opowieści, grze świateł.
Nie jest to jednak widowisko z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Jeśli ktoś liczy na tanią rozrywkę, to może czuć się rozczarowany. Jednakże jeśli chcemy od sztuki czegoś więcej, jeśli oczekujemy głębszych przeżyć, to "Skrzypek opętany" nadaje się do tego znakomicie.
