Artykuły

Olsztyński "Sen nocy letniej"

Przedstawienie trwa dwie godziny. Bardzo daleko jesteśmy już od operowego Szekspira, z baletem, z duszkami pląsającymi po scenie i świecącą żaróweczką elektryczną przypiętą do peruki, z popisem sprawności techniki teatralnej i pracowicie przeprowadzanymi zmianami skrzypiących dekoracji. W dawnym teatrze, tym z poprzedniej epoki, "Sen" rzadko schodził poniżej trzech godzin. I rzadko obywał się bez feerii operowej, bez liściastego lasu, bez obrzędu weselnego na dworze i bez ubranych w powiewne tiule zjaw z innego świata. Ten trwający dwie godziny olsztyński "Sen nocy letniej" jest czystym, podanym bez tiulowo - dykcianej ornamentyki Szekspirem. Dzieje się w jednej dekoracji, która sprowadza do jednej rzeczywistości teatralnej dwór książęcy, las, przedmieście ateńskie i królestwo elfów. Tezeusz, Lizander, Demetriusz, Hermia, Helena, Oberon, Tytania, Puk i rzemieślnicy ateńscy są bohaterami jednego, jednakowo ważnego dla wszystkich snu nocy letniej. Uczestnicy tej komedii mającej za temat namiętności miłosne są stale obecni na scenie, plany dworu, lasu i przedmieścia ateńskiego mieszają się ze sobą i przenikają, są jak lustra, które pokazują jedno i to samo życie, z kilku stron i w paru jego - ziemskim i baśniowym - wymiarach. Bardzo daleko jesteśmy już od ślicznego, stylizowanego pod secesyjne malarstwo Szekspira. Odnajdujemy w nim niebanalne prawdy o życiu, miłości, czasie i jego przemijaniu, odnajdujemy refleksyjną zadumę i prawdziwy, zmysłowy i dosadny, a jednocześnie podany w otoczce poetyckiej metafory obraz świata. Wracamy do dobrego teatru.

Jerzy Grzegorzewski, młody reżyser z warszawskiej PWST, pokazał w tym drugim swoim przedstawieniu zrobionym na scenie zawodowej (po łódzkim "Kaukaskim kole kredowym") frapujący w pomyśle, zadziwiająco dojrzały teatr. To trzecia w ostatnich latach ambitna próba niebanalnego odczytania komedii szekspirowskiej, po "Śnie nocy letniej" Lidii Zamkow w Nowej Hucie i po rewelacyjnym, liczącym się w ramach nie tylko jednego sezonu "Jak wam się podoba" Krystyny Skuszanki we Wrocławiu. Wagą teatralną spektakl olsztyński na pewno nie dorównuje jeszcze przedstawieniu Zamkow, ostateczny rezultat nie pozwala na robienie porównań z przedstawieniem Skuszanki (choć przecież kierunek poszukiwań jest za każdym razem podobny, zbliżone są - mimo że przedstawienia te powstawały z dala od siebie - pewne nuty filozoficzne, typ refleksji i rodzaj teatralnego odczytania Szekspira). Jest dosyć blady (z wyjątkiem roli Szadbey-Kozłowskiej) aktorsko, ma niedoczyszczony do końca rysunek całości, znakomity zamysł nie idzie w parze ze sprawną realizacją techniczną w tym "Śnie nocy letniej" (ze scenografią tegoż Grzegorzewskiego) szkic świetnego przedstawienia i zapowiedź dużego talentu inscenizatorskiego. Trzeba wiedzieć trochę o życiu, o sztuce teatru, trzeba mieć sporo wrażliwości artystycznej, żeby zrobić tak dojrzałego myślowo, mądrego i - współczesnego w swej warstwie znaczeniowej Szekspira. Takie przedstawienia nie rodzą się na kamieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji